Rozdział 17 - Biały lis

558 21 4
                                    

Biegła. Z całych sił próbowała uciec. Serce waliło jej w piersi, oddech był krótki i urywany. Wszystko dookoła się paliło, co jakiś czas błyskały kolorowe zaklęcia, przebijające powietrze. Zapomniała dokąd tak pędzi, ale wiedziała, że nie może się zatrzymać ani na chwilę. Odwróciła się za siebie. Szkoła, od której coraz bardziej się oddalała, przypominała ruinę. Kamienne mury były całkowicie zniszczone i tylko wieża astronomiczna trzymała się jako ostatnia. W oczach zebrały jej się łzy, ale przecież nie mogła teraz płakać. Musiała być silna, nie tylko dla siebie.

W pewnym momencie zagapiła się i na kogoś wpadła. Odbiła się od niego i boleśnie przewróciła na ziemię. Spojrzała w górę. Przed nią stała ciemna, zakapturzona postać w masce i celowała różdżką prosto w jej serce. Nie miała czasu, żeby się zastanawiać. Wyciągnęła swoją różdżkę i czekała w ciszy na ruch przeciwnika. Nie miała wątpliwości, że był to Śmierciożerca.

- Nie sądziłem, że jeszcze się spotkamy- powiedział w jej stronę.

Mimo że jego głos był jakby... mechaniczny, Hermiona była pewna, że go znała. I to bardzo dobrze. Kim był mężczyzna przed nią?

- Kim jesteś?- spytała, próbując wstać.

Silna dłoń szybko popchnęła ją z powrotem na ziemię, przez co boleśnie obiła sobie łokieć, ale to się teraz nie liczyło. Na jego twarz padła wiązka światła od ognia, wypełniającego okolicę. I wtedy go poznała. Te zielone oczy, które patrzyły na nią każdego dnia z uczuciem, nagle były obojętne, a wręcz wrogie. Zadrżała ze strachu. "To na pewno sen"- powiedziała sobie w duchu i spróbowała się przebudzić. I nic. Chłopak nadal stał przed nią aż nazbyt żywy.

- Matt?- wydukała.

Ciemna postać zaśmiała się i przyłożyła jej różdżkę do gardła.

- Cześć, kochanie- wymruczał, kucając obok niej.

W tym momencie zobaczyła za jego plecami, wśród krzaków świecące oczy. Czaiło się tam jakieś zwierzę. Ale co robiło tu zwierzę, kiedy wszystko dokoła wybuchało? Nie powinno uciec?

- Nie do końca tak to miało wyglądać- szepnął, podrażniając swoim oddechem skórę na jej szyi.

Hermionę przeszedł dreszcz. Zerknęła w krzaki. Błyszczące punkciki już stamtąd zniknęły. Mogło jej się wydawać, w końcu wszystko dookoła migało.

- Sama jesteś sobie winna- powiedział, przygryzając płatek jej ucha.

Na jej skórze pojawiła się gęsia skórka i to nie dlatego, że chłopak tak na nią działał. Była przerażona. "Gdzie twoja Gryfońska odwaga, Hermiono?"- pytała samą siebie. Nie wiedziała. Niby trzymała w dłoni różdżkę, ale wiedziała, że zanim zdąży jej użyć, już nie będzie miała na to szansy. Przygryzła mocno wargę, analizując sytuację.

- Matt, ale ja cię kocham- szepnęła w jego stronę.

W oczach chłopaka pojawiło się zaskoczenie zmieszane z niedowierzaniem. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć i wtedy... Coś go przewróciło. Matthew przeturlał się razem ze śnieżnobiałym stworzeniem kawałek dalej. Właściwie nie potrafiła nawet zauważyć rysów zwierzęcia, żeby stwierdzić co to konkretnie było. Widziała tylko śnieżnobiałe futerko i ostre kły, co chwilę zagłębiające się w ciele Todorova. Już po chwili sierść z barwy białej przeszła w szkarłat, a paszcza zwierzęcia ociekała krwią. Gdy Śmierciożerca leżał już nieruchomo, zwierzę odwróciło się powoli w jej stronę i zawarczało. Pisnęła ze strachu i czym prędzej podniosła się do pozycji stojącej, wyciągając przed siebie różdżkę. Teraz widziała doskonale. Był to lis, a konkretniej lis polarny. Co robił lis polarny w Hogwarcie? Spojrzała na niego z zaciekawieniem. Zrobił kilka kroków w jej stronę, groźnie unosząc fafle, więc się cofnęła. Opuściła różdżkę, a wyraz zakrwawionego pyszczka złagodniał. Spojrzał na nią spokojnie i podszedł kolejne kilka metrów, tak że miała go teraz na wyciągnięcie ręki. I coś ją podkusiło, żeby spróbować go dotknąć, intuicja mówiła jej, że lisek jej nie skrzywdzi. Powoli podniosła dłoń i stopniowo zbliżała ją do zakrwawionego pyszczka. Najpierw speszony zwierzak, już po chwili również zbliżył swoją główkę, pozwalając jej na dotknięcie swojego mięciutkiego futerka. Dziewczyna lekko pogłaskała stworzenie i uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.

Tu i teraz ~ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz