Rozdział 49 - W królestwie nad mórz pianą

456 19 2
                                    

Draco spojrzał smutno na zegarek ustawiony na szafce. Było już grubo po północy, ale nie potrafił zasnąć. Dręczyły go myśli o nadchodzącym dniu, przeplatane wspomnieniami dnia poprzedniego. Hermiona zabrała go do zoo. Uśmiechnął się delikatnie, przywołując smak waty cukrowej i widok zwierząt, o których istnieniu nawet nie wiedział. Dzikie koty, kopytne, pingwiny, a nawet gady, w tym węże. Miło było na chwilę odciągnąć uwagę od jutrzejszego dnia, spędzić czas z nią, pewnie ostatni raz w życiu. Miała rację, że to miejsce pomagało się wyciszyć, szkoda tylko, że na tak krótko.

Draco przełknął ślinę i zerknął na Blaise'a. Ciemnoskóry spał w najlepsze, nie mając najmniejszych oporów i żyjąc w wierze, że Draco postąpi słusznie. Wieczorem długo rozmawiali o tym, co miało się wydarzyć. Rozważali wszystkie scenariusze, ale żaden z nich nie kończył się szczęśliwie. Draco musiał tylko wybrać czy ten dzień skończy się gorzej dla niego, czy dla Hermiony. Miał podjąć decyzję, której wcale podejmować nie chciał. Jednego się jednak nauczył w życiu- nabył niesamowicie silny instynkt przetrwania. Nie potrafiłby ot tak poświęcić swojego życia, choć był pewny, że ona zrobiłaby to, będąc na jego miejscu.

Wstał i wyszedł na dwór, żeby po raz ostatni usiąść nad jeziorem i ponapawać się jego wspaniałym widokiem. Księżyc zniknął gdzieś za chmurami, pozostawiając świat szarym, ciemnym, smutnym i nieprzeniknionym. Choć nie widział nawet drogi pod nogami, nie chciał niszczyć spokoju panującego wokół jakimkolwiek światłem. Jego mięśnie znały drogę, nie potrzebowały jej widzieć. 

Każdy mówi, że zawsze pierwsze razy są najgorsze, ale on tak nie uważał. Zdecydowanie wygrywały te ostatnie. Ostatnie spojrzenie, ostatnie słowo, ostatni dzień, ostatnia szansa na odkupienie. 

W końcu poczuł zapach wody i już wiedział, że dotarł na miejsce. Panowała tu niepokojąca wręcz cisza, ujmujące poczucie spokoju i...

- Malfoy?- usłyszał cichy głos gdzieś w dole.

Natychmiast wyciągnął różdżkę i wyczarował promyk światła. Na trawie po jego lewej stronie leżała Hermiona, wpatrująca się w niebo. Jej włosy roztrzepane były wokół głowy, na kształt promieni, a twarz zdawała się smutna, melancholijna.

- Nie powinnaś już spać?

- A ty?- mruknęła w odpowiedzi, wciąż na niego nie patrząc.- Musiałam tu przyjść. Wiedziałam, że ty też tu będziesz.

Blondyn położył się obok niej, wpierając się na łokciach i zgasił różdżkę. Znów zapanowała nieprzenikniona ciemność. 

- Aż tak tęskniłaś?- uniósł brew, jednak westchnął zamiast się zaśmiać.- Ja nie mogę spać.

- Ja też- odpowiedziała.- Boję się. Wiem, że jutro ostatnie zadanie i wszystko się skończy. Nie chcę tego.

Serce Dracona załopotało.

- Jak to wszystko się skończy?

- My, Malfoy. Ja i ty. Wszystko będzie jak dawniej.

Chłopak odetchnął z ulgą. Zresztą, skąd miałaby wiedzieć co stanie się jutro?

- Nie będzie. Obiecuję.

Usłyszał jej cichy śmiech.

- Wiem, że robisz tylko to, co musisz, Malfoy. Wiem, naprawdę. I wiem też, że to, co robimy jest niewłaściwe. Musimy z tym skończyć, jak tylko skończy się Turniej. Nie powinniśmy- wzięła głęboki wdech- się ze sobą spoufalać. To tylko... wszystko skomplikuje.

Draco zacisnął palce na źdźble trawy i wyrwał je z ziemi. Zrobił tak kilkukrotnie, mając nadzieję, że przyniesie mu to ulgę.

- Wiem. 

Tu i teraz ~ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz