Rozdział 4 - Nigdy nie jest za późno na zmianę

814 24 4
                                    

Dni mijały i Hermiona zaczynała wątpić w swój pomysł wzięcia udziału w turnieju. Za każdym razem, gdy chciała wrzucić swoje nazwisko do czary, wymyślała zgrabny argument na zrobienie tego później: "Muszę się uczyć, zrobię to jutro z samego rana", "Za dużo tam ludzi, poczekam aż będzie mniej" itd. Termin końcowy zbliżał się wielkimi krokami, a ona dalej była w tym samym punkcie. Poza tym przecież i tak losowane były tylko dwie osoby, więc jej szansa była nikła. Fakt, chciała to zrobić, żeby udowodnić sobie i innym na co ją stać, ale miała wątpliwości czy tak naprawdę nadaje się do takich rzeczy. W dodatku miała świadomość, że w parze może jej się trafić szuja pokroju Malfoya, co jeszcze bardziej ją odstraszało. Tak strasznie go nienawidziła, a ostatnimi czasy działał jej na nerwy jeszcze bardziej, niż zwykle. Może dlatego, że praktycznie codziennie musiała patrzeć na jego irytująco idealną twarz. Na obronie przed czarną magią, przed łazienką, o którą codziennie toczyli większe lub mniejsze spory, a nawet wtedy, w pokoju wspólnym Krukonów. Jego obecność była wyczuwalna w każdym aspekcie życia i tylko we własnym dormitorium Hermiona się uspokajała. 

Tego dnia pierwszy raz w roku miała mieć miejsce wycieczka uczniów do Hogsmeade. Jako że była prefektem Gryffindoru, musiała najpierw oprowadzić trzecioklasistów i zaopiekować się nimi ten jeden raz. Później umówiła się z przyjaciółmi w Pod Trzema Miotłami na piwo kremowe i pogaduchy, z którymi ostatnimi czasy z przyczyn niezależnych od niej było krucho. W końcu to ostatni rok- musiała przyłożyć się do nauki jeszcze bardziej, a dodatkowo jej posada prefekta naczelnego również nakładała na nią masę obowiązków. Ale tego dnia była przeszczęśliwa, że w końcu spędzi z nimi trochę czasu. Prędko ubrała ciemne, obcisłe spodnie i koszulkę z dużym jak na nią dekoltem. Na nogi założyła czarne botki na obcasie i w biegu narzucając na siebie płaszcz w kolorze pudrowego różu, wypadła jak burza z pokoju, ponieważ już prawie była spóźniona na zbiórkę do miasteczka.

-Jeśli będziecie mieć jakieś pytania to śmiało, będę siedziała w Pod Trzema Miotłami- powiedziała uśmiechnięta do wyraźnie znudzonych trzecioklasistów, kończąc tym samym długi wywód na temat Hogsmeade i zasad, jakie obowiązują uczniów. "Nareszcie"-pomyślała patrząc, jak podekscytowani młodsi koledzy się rozchodzą i sama ruszyła w kierunku baru. Mimo, że był początek września, było stosunkowo chłodno, a słońce tylko delikatnie przezierało przez chmury. Jej strój ją zawiódł i czuła lekki chłód, przez co naprawdę bardzo się cieszyła, że zaraz się ogrzeje. W oddali widać było dym ulatujący z kominów, co utwierdziło ją w przekonaniu, że wielkimi krokami zbliża się jesień. Liście na licznych tutaj drzewach zaczynały przybierać barwę brudniejszej zieleni, a na trawie leżały stosy kasztanów. Zawsze lubiła je zbierać i nawet teraz schyliła się i podniosła z ziemi jednego, okrytego jeszcze kolczastą osłonką. Nie była to zwykła osłonka, wyglądała raczej na zniszczoną i podeptaną przez wiele butów. Zdjęła ją jednak, a w środku ukazał jej się naprawdę przepiękny okaz kasztanka. Był błyszczący i idealnie okrągły, więc długo się nie zastanawiając schowała go do kieszeni na szczęście. Rozejrzała się i popatrzyła jeszcze na budynki, które znajdowały się w wiosce. Były różnokolorowe, drobne i nadawały miasteczku pewien klimat, który dziewczyna zawsze w tym miejscu czuła i tak bardzo kochała. Podążając w stronę swojego celu obserwowała jeszcze zabieganych czarodziejów spieszących się w sobie tylko znane miejsce i uświadomiła sobie, jak wiele znaczyły dla niej te weekendowe wypady do Hogsmeade. Była to odskocznia od szarej rzeczywistości i przypomnienie, że poza Hogwartem życie wre. W końcu jednak dotarła na miejsce. Przechodząc przez próg pomieszczenia, poczuła znajomy zapach grillowanego mięsa pomieszany z piwem. Jak zwykle lokal był maksymalnie zapełniony, jednak prędko dostrzegła rude czupryny w okolicach kominka. W duchu podziękowała im za taki dobór miejsca i już po chwili skierowała się w ich stronę. Panna Weasley na jej widok uśmiechnęła się szeroko.

Tu i teraz ~ DramioneWhere stories live. Discover now