Rozdział 31 - Legilimens

466 18 4
                                    

- Moi drodzy, jak zapewne wiecie, Ministerstwo Magiii już jakiś czas temu zakazało nauczania oklumencji na zajęciach Obrony Przed Czarną Magią- po tych słowach nauczycielka zrobiła krótką pauzę.- ALE. Sytuacja uległa zmianie i w drodze wyjątku wyrażono zgodę na poprowadzenie takich zajęć w tym roku. Myślę, że nie muszę tłumaczyć nikomu, z jakich względów.

Hermiona zerknęła na Harry'ego, który poruszył się nerwowo na swoim miejscu. Przez jakiś czas profesor Snape prowadził z nim indywidualne zajęcia, przygotowujące go do starcia z Voldemortem, jednak z niewyjaśnionych powodów zrezygnował. Cóż, przynajmniej Harry nie wyjaśnił im z jakich. 

- Oczywiście nie będę nikogo zmuszać, wybór należy już do was. Zajęcia niestety muszą być prowadzone w parach, ewentualnie ze mną, dlatego jeśli czyjaś prywatność nie pozwala mu na nich zostać, oczywiście może opuścić salę. Teraz.

Rozejrzała się po uczniach i poczekała na ich reakcję. Z zaskoczeniem stwierdziła jednak, że każdy pozostał na swoim miejscu. Chyba wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, jak przydatna może być umiejętność oklumencji w starciu ze Śmierciożercami. Oni byli szkoleni w tej dziedzinie, dogłębnie. Hermiona kątem oka spojrzała na Dracona, który ze skrzyżowanymi ramionami wpatrywał się w Sock. Ani drgnął. Czyżby nie przeszkadzał mu fakt, że ktoś będzie się wdzierał do jego głowy?

- W tej sytuacji pozwalam wam również na samodzielne dobranie się w pary. Nie macie obowiązku pokazywania swoich intymnych przeżyć i uczuć w parach, w jakie was dobrałam. Możecie więc się porozsadzać tak, jak dla was najlepiej.

Hermiona spojrzała niepewnie na Harry'ego i Rona, którzy jednak ewidentnie już się dogadali. Rozejrzała się po reszcie osób. Seamus i Dean, Neville z Parvati, Ślizgoni oczywiście w swoim gronie. Panicznie zaczęła szukać kogoś, kogokolwiek, z kim mogłaby być w parze. Nie uśmiechało jej się wylądować z Sock, nie chciałaby, żeby nauczycielka zajrzała w najgłębsze zakątki jej umysłu. Blaise puścił oczko Draconowi, ten jednak pokiwał przecząco głową, więc ciemnoskóry zagadał do Parkinson. Hermiona uświadomiła sobie, że Malfoy nie pozwoliłby jej tak czy siak zmienić partnera. Wtedy cała prawda o nim wyszłaby na jaw, a przecież strzegł jej stale niczym cerber. Problem polegał na tym, że wcale nie chciała wylądować z nim. Jej głowa to jej prywatna sprawa, nie chciała, żeby zobaczył jej uczucia, myśli i wspomnienia. To jak całkowite obnażenie się przed nim, pokazanie każdego zakątka duszy, łącznie z tymi, które ukrywała nawet przed samą sobą. Nie, nie chciała tego.

- Granger, albo wychodzisz, albo jesteś ze mną- mruknął ponuro.- Pewne informacje nie powinny ujrzeć światła dziennego.

- I jak ty sobie to wyobrażasz? Myślisz, że pozwolę ci wejść do mojej głowy?- wyszeptała nerwowo.- Raczej podziękuję.

- Tak myślę, jeśli chcesz brać udział w tych śmiesznych zajęciach.

- Oczywiście, że chcę! Tylko nie z tobą- odparła, odginając swoje palce.

- Jakbyś miała coś do ukrycia- prychnął.- Jesteś otwartą księgą, Granger. Mówiłem ci już. I nie sądzę, żeby jakiś twój mroczny sekrecik był w stanie mnie przestraszyć.

- Ale tu nie chodzi o moje "mroczne sekreciki"- zaznaczyła- tylko o moje wspomnienia i uczucia. Nie życzę sobie, żebyś je widział.

- Nie martw się, jestem gotowy na falę szczęścia i miłości, mordę Todorova, Pottera, Weasley'a i takie tam- machnął ręką.

Dziewczyna naburmuszyła się, ale zamilkła.

- Zróbmy tak, że jeśli czegoś nie będziesz sobie życzyła, po prostu powiedz i odpuszczę. Uwierz mi, nie interesują mnie twoje "prywatne" sprawy.

Tu i teraz ~ DramioneWhere stories live. Discover now