Rozdział 35 - Nie wiem kim jestem

482 18 2
                                    

Słodki zapach kwiatowych perfum jeszcze nie zniknął z jego pościeli. Przy każdym wdechu, który docierał do jego nozdrzy czuł ją, widział jej sylwetkę, a jego umysł nawiedzały wspomnienia minionej nocy. Anne? Chyba tak miała na imię. Nie zapamiętał, właściwie nawet nie próbował tego zrobić. Była niezwykle piękną, a przy tym niezbyt głupią i na pewno wyjątkową dziewczyną. Do tej pory wybierał głównie długonogie blondynki, pokryte wręcz od stóp do głów tapetą i nie potrafił dostrzec w nich niczego niesamowitego. Ta była kompletnym przeciwieństwem. Inteligentna, drobna, naturalna i dość nieśmiała brunetka, choć zarazem seksowna, namiętna i dzika. Sam nie wiedział kiedy i dlaczego, jednak jego gust do kobiet zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Zainteresowała go właśnie swoją "egzotycznością", to znaczy zwrócił na nią uwagę, bo nie była taka, jak inne dziewczyny, które z reguły spędzały z nim noce. Mimo to, ona zainteresowała się nim aż nazbyt szybko, co było chyba jedynym mankamentem tej dziewczyny. On nagle zapragnął być łowcą, chciał trochę powalczyć o swoje, choć raz w życiu nie dostać wszystkiego na tacy. I tym razem się jednak rozczarował. Czy naprawdę nie było już na tym świecie kobiet, które ceniły sobie coś poza wyglądem i pieniędzmi? 

Podświadomie zdawał sobie sprawę, że istniała przynajmniej jedna taka dziewczyna. Jedna, która zawsze miała być poza jego zasięgiem i na którą nigdy nie będzie mógł sobie pozwolić. Jednak nawet gdyby świat stanął do góry nogami, nie chciałby potraktować jej w ten sposób. Nie chciałby też potraktować jej lepiej. Dla nich istniało tylko jedno proste rozwiązanie- mieli już na zawsze zostać swoimi wrogami. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że wszystko szło już dobrze, nagle działo się coś, co zaprzepaszczało całą ich z trudem uwitą nić sympatii. Nie było im pisane zostanie przyjaciółmi, po prostu. Żałował, że w ogóle kiedykolwiek mieli okazję się poznać i żałował, że właśnie tak poprowadził tę relację. Chciałby cofnąć się w czasie i nigdy nie spojrzeć nawet w jej kierunku, zaoszczędziłoby to im obojgu cierpienia, czasu i trudu. Sama obecność Hermiony Granger sprawiała, że jego zmysły wariowały i nie potrafił nad sobą panować. Swoją drogą, los naprawdę miał ironiczne poczucie humoru. Draco był w stanie okłamywać samego Czarnego Pana, a jedna dziewczyna wzbudzała w nim tyle sprzecznych emocji, że całkowicie tracił kontrolę. Nie powinien obchodzić go jej los, nie powinien czuć się przy niej tak swobodnie. Jednak czy to właśnie nie ona pozostawała przy nim mimo tego, jaki był? Niezależnie od tego co mówiła, Draco wiedział, że w jej sercu wciąż czaiła się wiara. Wiara w to, że jeszcze się zmieni.

Dlatego też jeszcze bardziej bolał go fakt, że nie pozwalała sobie pomóc. Naprawdę miał dobre intencje i tym razem nie chciał już jej skrzywdzić. Sam nie wiedział z czego to wynikało. Może po części rzeczywiście chciał tylko zrobić na złość Todorovowi, a z drugiej strony naprawdę nie chciał już patrzeć na nich razem. Tak po prostu. Hermiona zasługiwała na kogoś, kto naprawdę się nią zaopiekuje i nieważne, co mówił Matt, Draco wiedział, że ciemnowłosy nie był tą osobą. Kochał tylko siebie i Czarnego Pana. Bezczelnie wstrzykiwał mu Wywar Żywej Śmierci, żeby jego ukochana nigdy nie dowiedziała się, co zaszło naprawdę. Najwyraźniej nie docenił jej wierności, skoro potrzebował takiego zaplecza "na wszelki wypadek". Draco nie winił jej już nawet za to, że uwierzyła Mattowi. Po krótkich przemyśleniach naprawdę zrozumiał jej powody. To nie zmieniało jednak faktu, że musiał coś zrobić. Musiał pokazać Todorovowi, że to właśnie on finalnie będzie górą. Tak jak miało być od początku.

- Draco, gapisz się- mruknął Blaise, lekko uderzając go łokciem w żebra.

Blondyn oderwał się od obserwowania swojej znienawidzonej parki i nieobecny wzrok przerzucił na przyjaciół. Pansy przyglądała mu się spod przymrużonych powiek, powoli przegryzając swój obiad. Blaise natomiast patrzył na niego z troską, uśmiechając się delikatnie. Draco prychnął pod nosem.

Tu i teraz ~ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz