Rozdział 22 - "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono"

503 18 1
                                    

"Widziała"- rozbrzmiewało w jej umyśle przez resztę dnia. Zaraz kiedy tylko stała się z powrotem sobą, wróciła do dormitorium, mając nadzieję, że znajdzie tam Ginny. Nie stało się tak jednak. Dziewczyna nie wracała już od kilku godzin i Hermiona powoli zaczynała się martwić. Co jeśli postąpiła niewłaściwie? Nie mogła już cofnąć czasu. Pozostawało jej modlić się, żeby przyjaciółka szczęśliwie pojawiła się z powrotem na noc. Taka bezczynność działała na nią jednak tragicznie, więc w końcu nie wytrzymała i wyruszyła na poszukiwania rudowłosej dziewczyny. Na dworze było już ciemno, w końcu w grudniu dzień był naprawdę bardzo krótki, a godzina też nie była już wczesna. Jako że przeszukała całą szkołę- bez rezultatów- postanowiła sprawdzić na dworze. Opatuliła się mocno kurtką i wyszła na zewnątrz, gdzie panował silny mróz. Jej oddech ukazywał się w postaci pary, a palce praktycznie od razu zaczęły jej marznąć. Ale cóż, sama była temu winna, więc nie mogła zostawić przyjaciółki na pastwę losu. Przemierzyła boisko do quidditcha, skraj zakazanego lasu, doszła nawet do chatki Hagrida, jednak i tam nie znalazła dziewczyny. Ostatnim miejscem, które przyszło jej do głowy było jezioro, nad którym znalazła już kiedyś Dracona. Wzięła głęboki wdech i skierowała się w tamtą stronę.

Już z daleka zobaczyła siedzącą nieruchomo na kamieniu postać, co sprawiło, że ścisnęło jej się serce. Sumienie krzyczało, żeby przyznała się, że wszystko było jej winą, ale przecież nie mogła tego zrobić. Straciłaby najlepszą przyjaciółkę.

- Ginny, czemu tu jesteś?- padło z jej ust pytanie, gdy podeszła bliżej.

Rudowłosa wzdrygnęła się, po czym wzruszyła ramionami i nawet nie spojrzała w jej stronę. Hermiona usiadła obok niej i ze smutkiem przyjrzała się jej twarzy. Na policzkach widniały wciąż świeże ślady łez, a jej ciało drżało czy to z zimna, czy płaczu. Panna Granger otoczyła ją ramieniem i przytuliła mocno do piersi. Błagała, żeby szybkość uderzeń jej serca nie jej nie zdradziła. Czuła się winna, cholernie winna i żałowała, że dała się na to wszystko namówić. A co gorsza może nawet nie namówić, sama doszła do wniosku, że tak będzie lepiej. A czy było? Nie. Trzeba było zostawić ich związek w spokoju, jeśli miał się rozpaść, to i tak by się to stało, a ona przynajmniej nie czułaby się tak niewłaściwie.

Ginny pociągnęła nosem i oparła czoło na obojczyku Hermiony.

- Chodzi o Blaise'a- zaczęła drżącym głosem.- On...

Zaszlochała i ponownie spod jej powiek wydostała się ogromna struga słonych łez. Brązowowłosa zaczęła głaskać ją po głowie uspokajająco, próbując przy okazji opanować swoje serce, które ściskało się w jej wnętrzu, jak gdyby ktoś zgniatał je w pięści.

- Miałaś rację co do niego- wyjąkała w końcu.- Jest kompletnym śmieciem. Widziałam dzisiaj jak całował się z jakąś tępą laską z Beauxbatons.

Auć. Kolejna igiełka wbiła się w już i tak obolałe serce Hermiony. Och, Ginny. Gdyby ona tylko wiedziała... Ale trudno, nie można myśleć o tym w taki sposób. To dla jej dobra. Czas uleczy rany, początki zawsze są najtrudniejsze.

- Idiota- syknęła brązowowłosa.- Nie przejmuj się nim, to tylko durny Ślizgon.

- Tak, ale...- pociągnęła nosem- ale ja myślę, że naprawdę się w nim zakochałam.

- Niemożliwe, skarbie- wymruczała Hermiona.- Jesteś zauroczona, ale to minie. On na ciebie nie zasługuje.

Ginny oderwała się nagle i spojrzała na nią oczami przepełnionymi bólem, złością i łzami.

- Ty się cieszysz- powiedziała z niedowierzaniem.- Cieszysz się, bo miałaś rację. Bo jak zwykle mi nie wyszło.

Hermiona natychmiast pokiwała głową na boki i spuściła wzrok. Nie do końca takiej reakcji oczekiwała.

Tu i teraz ~ DramioneWhere stories live. Discover now