Rozdział 19 - Serce nie sługa

594 19 2
                                    

Tego dnia wstała wcześniej niż zwykle. Z reguły lubiła sobie pospać, nie dało się ukryć, ale teraz... Cóż, teraz coś usilnie nie pozwalało jej na sen. A gdy w końcu jej się udawało, śniła o NIM. Sama nie wiedziała, co było gorsze, fakt że chyba zaczynała czuć coś do swojego wroga, czy fakt, że przy okazji krzywdziła bliskiego sobie chłopaka. Nie chciała mu tego robić, nie zasłużył na to. Ale czy związek bez miłości miałby sens? A ona, ku swojemu rozczarowaniu, z każdą chwilą coraz mocniej uświadamiała sobie, że nie czuła nic do osoby, do której powinna. Była zauroczona, to na pewno, ale to zauroczenie już przechodziło i zastępowała je coraz większa niechęć. Musiała w końcu powiedzieć mu prawdę, bo im dłużej zwleka, tym większym ciosem będzie dla niego ta informacja. Niezależnie od Ślizgona, który zasiał w jej sercu to ziarno niepewności, wiedziała, że nie może już tego ciągnąć. Chłopak jej snów najprawdopodobniej i tak nie był nią zainteresowany, a nawet gdyby był, nie mogłaby sobie pozwolić na taki wybryk. Przyjaciele by ją zabili, nie mówiąc już o tym, że sama na pewno szybko by tego pożałowała. I choć wiedziała, że za każdym razem, kiedy on był obok, czuła dziwne łaskotanie w brzuchu, nietypową dla niej nerwowość, po prostu nie było im pisane nic więcej, niż niezobowiązujący flirt i kłótnie. Nie mogła być słaba, niezależnie od tego, jaki miał na nią wpływ. Dla siebie i swoich przyjaciół.

Poszła na śniadanie wcześniej, modląc się w duchu, żeby go nie spotkać. To tylko wszystko utrudniało. Już i tak jej głowa była pełna wątpliwości, jego widok tylko by wszystko pogorszył. Czuła się jak głupia gówniara, przeżywająca swoją pierwszą miłość. Ale co jeśli tak właśnie było? Jeśli to on miał być jej pierwszą prawdziwą miłością? Nawet nie chciała myśleć, co by to oznaczało. Musiała się z tego wyleczyć, jak najszybciej, natychmiast. A najlepszym sposobem na pozbycie się tego problemu była oczywiście ucieczka. Trzeba to było zdusić w zarodku, zanim rzeczywiście będzie już za późno. 

I tak właśnie zaczęła się seria kolejno następujących po sobie dni, kiedy próbowała się wyleczyć z tego okropnego uczucia. Za każdym razem, kiedy tylko widziała go na horyzoncie, natychmiast chowała się gdzieś albo szukała znajomych twarzy- miała pewność, że nie będzie na tyle bezczelny, żeby podejść do niej, podczas gdy rozmawiała z przyjaciółmi. Każde jego spojrzenie powodowało, że po jej skórze przechodziły dreszcze, a każdy uśmiech wyzwalał w jej wnętrzu ciepło, którego nawet się po sobie nie spodziewała. Mózg nakazywał jej odwracać wzrok, a serce biło tak mocno, jakby chciało się wyrwać i polecieć do chłopaka. Kilka dni wystarczyło, żeby całkowicie przejął kontrolę nad jej snami. Co z tego, że w rzeczywistości wciąż go unikała, skoro dalej nawiedzał ją nocami? Nie potrafiła nic na to poradzić, jedyne co przeszło jej przez myśl- co jednak od razu odrzuciła- to poprosić kogoś, żeby wymazał jej go z pamięci. Wymazał wszystkie jego gesty, słowa, uśmiechy i spojrzenia. To tak bardzo utrudniało jej istnienie... Świat miał dla niej jednak inny plan.

- Weasley, zaczekaj!- rzucił ktoś zza jej pleców, kiedy wieczorem wracała z biblioteki do wieży Gryffindoru.

Doskonale znała ten głos. Od razu go rozpoznała. Serce zamarło jej na moment, a nogi zadrżały. Musiała pamiętać, co sobie obiecała. Tak będzie lepiej. 

- Zabini, daj mi spokój- zmusiła się, żeby powiedzieć i przyspieszyła kroku.

W myślach błagała, żeby posłuchał jej ten jeden raz. On jednak zdecydowanie nie miał tego w planach. Pieprzeni Ślizgoni i ich arogancja. Wciąż za nią podążał, więc zaczęła biec. Czy ona naprawdę się łudziła, że zdoła przed nim uciec? Złapał ją za ramię, dość mocno, więc cicho pisnęła. Jedną dłonią zakrył jej usta, a drugą praktycznie wepchnął do jakiejś sali. Z tego wszystkiego nawet nie wiedziała do jakiej. Wyrwała się, ale on ją wyprzedził- zatrzasnął drzwi i zablokował je zaklęciem. Boże, za jakie grzechy? Naprawdę nie było jej łatwo nad tym zapanować, dlaczego on musiał wszystko utrudniać?

Tu i teraz ~ DramioneWhere stories live. Discover now