Część 21.

2.6K 48 123
                                    

Jego mina była bez cenna. Płakałam uśmiechając się jak głupia, wiedziałam dokładnie co teraz powiem ale on nie. I to było najlepsze.

- Nie mogę cie znów pokochać bo ja nigdy nie przestałam. - stwierdziłam. Twarz bruneta rozpromieniła się w mgnieniu oka. Podszedł do mnie zabierając mi z ręki bukiet i kładąc go na blacie, po czym przytulił mnie chowając twarz w zgięcie mojej szczupłej szyi. Objęłam go mocno w pasie i znów się popłakałam, tym razem ze szczęścia. Znów mam go przy sobie.

- Lala nie płacz, proszę. - powiedział ocierając rękawem swojej ulubionej bluzy moje łzy. - Zrobiłem spaghetti, zjemy? - pokiwałam nadal zapłakana głową i usiadłam do wyspy kuchennej chwytając w dłoń widelec i próbując jego potrawy, sos był cholernie słony a makaron nie dogotowany... - I jak? - spytał zestresowany, starał się.

- Mega dobre, będę mogła dokładkę? - spytałam, czasem miłość wymaga poświęceń.

- Nie ma już bo kupiłem za mało...

- Spokojnie, będziemy mieli mnóstwo czasu na to żeby zrobić to spaghetti. - powiedziałam uśmiechnięta dalej jedząc coraz lepiej smakujące spaghetti. Brunet się uśmiechnął i zrobił mi zdjęcie, zaczął grzebać w telefonie a gdy chwile później zobaczyłam siebie na tapecie rozczuliło mnie to.

***

Siedzieliśmy właśnie na kanapie oglądając film, jego obecność sprawiała że czułam kolory dopływające do mojego ciała, chęć do życia i co najważniejsze chęć do umycia się. Przypomniałam sobie o dość ważnej informacji.

- Nie idź tam debilko! - krzyczał widząc laskę która pchała się na śmierć. - Nie no masz do wybrania bezpieczny dom to idziesz do opuszczonego psychiatryka jebana szmato, zdychaj z głupoty!

- Misiek. - powiedziałam cicho.

- Tak? - spytał obracając głowę w moją stronę.

- Bo wiesz, ja już za kilka dni mam egzamin praktyczny.

- Z czego? - zapytał marszcząc brwi.

- Z prawka, już pisemny zdałam i pomyślałam że fajnie gdyby-

- KURWA! TAK! MOJA DZIEWCZYNA ZDAŁA! - krzyczał na całe mieszkanie, było coś koło dwudziestej trzeciej więc uciszyłam go każąc mu usiąść. - Ej ja się cieszę z twoich sukcesów a tobie coś nie pasi. - powiedział obrażony.

- Mememe, nie mi tylko sąsiadom zważając na godzinę. - przytuliłam go dalej oglądając film. Kiedy się skończył zadzwonił telefon, mój telefon. Mama Michała. - Halo? - spytałam patrząc na zdezorientowanego chłopaka.

- Cześć Dagmarko, wiesz gdzie jest Michał? Nie ma go u Franka a u nas tym bardziej. - już chciałam się odezwać kiedy to chłopak pokazał mi znak ,,x'' z rąk.

- Tak jest u mnie, w łazience właśnie.

- Kamień z serca! Już myślałam że coś mu się stało. - odetchnęła przez słuchawkę a chłopak nie mógł ze śmiechu. - Marcin! Michał jest u Dagmary, nie dzwoń po policje! - krzyczała a chłopak turlał się po podłodze ze śmiechu, uderzyła go lekko w ramie a ten się uspokoił, po części. - A co on u ciebie robi kochanie? - chyba mogę im powiedzieć.

- No tak jak pani mówiła ułożyło się, nasze drogi w końcu się zeszły. - usłyszałam pisk.

- Wiedziałam! Jesteście sobie pisani, Marcin! Nasze dzieci znów są razem! - w tle usłyszałam tylko śmiech pana Marcina i słowa ,,to było do przewidzenia kochanie''. Aż tak przewidywalni jesteśmy? - W takim razie wpadniecie jakoś za tydzień na kawkę? - zapytała z nadzieją.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz