Część 34.

1.6K 46 71
                                    

23.07.2021

Kolejne nie odebrane połączenie. Nie odbiera specjalnie. Dzięki Michał.

Siedziałam właśnie sama w mieszkaniu i niemiłosiernie się nudziłam, ale co z tego jak od ponad trzech dni Michał mnie unikał, nie rozmawiałam z nim nawet na ten temat bo mówił że mam mu nie przeszkadzać bo dopracowuje teksty, czasem jego praca mnie męczy. Od tych dni czułam w powietrzu kłótnie ale nie spodziewałam się że będzie jedną z większych i bolesnych kłótni jakie odbyłam w swoim życiu. Tak jak wspomniałam nudziło mi się cholernie a że było lipcowe popołudnie to wyszłam na balkon ubrana w top na ramiączkach i krótkie dresowe spodenki Michała po czym wyciągnęłam papierosa i po prostu zapaliłam, bo co miałabym zrobić. Patrzyłam na ludzi którzy cieszyli się życiem dzisiaj tak jak należy, ja też powinnam. Nic mnie nie ogranicza. Postanowiłam zadzwonić do Igi.

Odebrała po kilku sygnałach, nie to co on. Zapytałam co robi i czy nie chciałaby iść ze mną do Nero, zgodziła się niemalże odrazu, dawno nigdzie razem nie wyszłyśmy. Umówiłyśmy się za godzinę pod kawiarnią. Poszłam pokręcić kilka pasem, lekko się pomalowałam bo cerę miałam niezłą jak na ta porę roku po czym poszłam wybrać outfit. Dzisiaj postawiłam na zwiewną białą sukienkę w małe czerwone kwiatuszki, znalazłam jakąś czerwoną bandamkę oraz ubrałam czerwone converse'y, kochałam te buty i miałam całą kolekcję najróżniejszych kolorów i wzorów. Założyłam maseczkę na brodę, wzięłam kluczyki do auta i zakluczając drzwi zbiegłam ze schodów. Nie dawał znaku życia.

Po kilkunastu minutach byłam już pod kawiarnią ale myśl że Michał ma mnie głęboko gdzieś dawała za wygraną, tak więc położyłam ręce na kierownicy kładąc głowę na klaksonie i zaczęłam dość głośno oddychać, było mi przykro ale nic za to nie mogę, po kilku minutach zauważyłam auto Igi więc wysiadłam zamykając kluczykiem drzwi i pognałam na drugą stronę ulicy starając się o brak wypadku w którym straciłabym życie, szkoda butów. Weszłam do kawiarni witając się z Karoliną, znajomą ze studi która swoją drogą tutaj sobie dorabia, pokazała mi gdzie mogę zając zdezynfekowane miejsce i usiadłam czekając na moja towarzyszkę, nie musiałam długo czekać bo chwilę później już razem studiowałyśmy kanapki w menu. Złożyłyśmy zamówienie przy okazji plotkując na temat chłopaka który robił kawę i wpatrywał się maślanymi oczami w Karolę, tak samo jak ona w niego. Kiedy dziewczyna odeszła obróciłam twarz w stronę słońca wdychając powietrze z domieszką kawy i kwiatów.

- Co się dzieje?

- A co ma się dziać? - spytałam zdezorientowana patrząc na moją towarzyszkę po drugiej stronie stołu.

- Nie udawaj głupiej bardziej niż jesteś. - Dzięki Wiśniewska. - Przyjeżdżasz na Krakowskie przedmieścia tylko jak się coś dzieje więc słucham.

- Nie ma czego na prawdę... - popatrzyłam na nią, zmierzyła mnie raz jeszcze oceniającym spojrzeniem po chwili prychając. - Ugh, dlaczego aż tak dobrze mnie znasz?

- Talent, no to co? - spytała prosząc o rozwinięcie wątku.

- Michał od kilku dni ma mnie totalnie gdzieś, gdybym zniknęła nawet by nie zauważył. Tylko drze się, pije, pali zioło, dalej się drze i gada żebym się zamknęła bo on poprawia teksty i przeszkadzam...

- Ty chyba na głowę upadłaś. Nie pozwalaj na to, jak raz dasz wejść sobie na głowę będzie robił to nałogowo. - stwierdziła, i miała rację. Ale przecież nie wiem jak wygląda praca rapera, może to o to w tym chodzi? Taki urok pracy.

- Sama nie wiem. - Karolina przyszła z kawą. - Dziękuje kochana. - odeszła od stolika mówiąc że idzie zagadać do Borysa, chłopaka od kawy. - Nie wiem co robić, muszę w końcu dać mu do zrozumienia że mnie rani tym.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz