Część 50.

1.4K 52 70
                                    

24.12.2021

Od wczoraj noga Michała nie postała w naszym mieszkaniu, szczerze? Nie zdziwiło mnie to absolutnie. Czy było mi przykro? Owszem. Chciałabym żeby nasz związek wyglądał tak słodko jak na początku. Niestety złudne me oczekiwania. 

Ale żeby nie było, Matczak zjawi się na wigilii tylko przyjdziemy osobno, i tyle. Nie dyskutowałam na ten temat z nikim, nie mówię innym też o naszej relacji bo nie chce rozdrapywać świeżych ran, dzieje się i tyle. Czasem trzeba zacisnąć zęby i się sztucznie cieszyć. 

Właśnie szykowałam się na wyjście, w holu położyłam prezenty natomiast sama stałam pół naga przy szafie szukając czegoś odpowiedniego aż w końcu wpadłam na niezawodny pomysł, ubrałam czarne garniturowe spodnie a do tego białą koszulę i czerwone szpilki. Buty dobrałam kolorystycznie do ust. Założyłam pierścionek od Michała i dodatkowo jakąś biżuterię. Włosy wyprostowałam ponieważ ostatnio pociemniłam trochę kolor i podobają mi się takie. Gdy zerknęłam kątem oka na zegarek stwierdziłam jedno, trzeba wychodzić. Wysłałam tacie krótką eskę że za niedługo będę, nie wspominałam ale na tej wigilii są i jego rodzice i mój tato z Alicją. Włożyłam na siebie czarny płaszcz i wyszłam obładowana prezentami. Wsiadłam do auta odjeżdżając powoli spod domu i kierując się wprost do posiadłości Matczaków. Gdy parkowałam tuż pod ich domem zdecydowałam się zadzwonić do Michała ze względu na brak jego osoby u mojego boku. 

- Halo? - spytał nieco podejrzanym głosem. 

- Czy ty jarałeś? - spytałam czując narastający stres. Mojemu tacie się to nie spodoba. Mimo że zna na wylot twórczość mojego chłopaka.

- Nie? 

- Mnie pytasz? - pokręciłam głową. - Nie ważne, za ile będziesz? 

- Misiek będę za dosłownie dwadzieścia minut dobrze? - zapytał idąc gdzieś. 

- Dobrze, ja jestem już u ciebie więc czekamy. Do zaraz. - rozłączyłam się nie bardzo wiedząc co im powiedzieć jak wejdę tam sama. Coś się wykombinuje. Wzięłam prezenty i skierowałam się do drzwi, zapukałam a po chwili otworzyła mi pani Arletta, jej uśmiech trochę zbladł gdy nie zobaczyła Michała. - Spóźni się chwile. - uspokoiłam ją cmokając ją policzkiem na powitanie. Weszłam w głąb domu witając się z każdym po kolei, nagle odezwała się jego babcia.

- Skarbie a gdzie Michałek? 

- Michał będzie za dziesięć minut, mimo wigilii miał sporo spraw do załatwienia. - uśmiechnęłam się blado do kobiety siadając do stołu. Minęło dziesięć minut. 

Dwadzieścia.

Trzydzieści. 

Czterdzieści. 

Aż w końcu po godzinie ktoś wparował jak poparzony do domu, wstałam gwałtownie od stołu idąc na niego. Podeszłam patrząc mu w oczy, on jarał...

- Ty sobie chyba żartujesz Michał. - syknęłam po cichu.

- Ale że co? - prychnął wymijając mnie. - Przepraszam rodzinko, biznes is biznes. - wzdrygnął ramionami, całe szczęście że przywitał się normalnie z moim ojcem. Gdy już wszyscy zasiedliśmy do stołu to czułam że coś jest nie tak, że coś się zjebię. Zaczęliśmy nakładać sobie potrawy z czego mój tato zamiast jeść patrzył raz na mnie raz na Michała, bardzo krępujące. W końcu ktoś zaczął coś mówić.

- No... To jak studia Dagmara? - zapytała mama chłopaka, i to była zapałka całego wieczoru. 

- Bardzo dobrze, zaraz mam sesje pierwsze właśnie więc cały czas się uczę. 

- I robisz tylko i wyłącznie to. - syknął po cichu Michał. Ja to słyszałam. 

- Michał rozmawialiśmy na ten temat. - ucięłam równając z nim spojrzenie.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz