Część 32.

1.6K 48 74
                                    

01.07.2021

Michał:

Zanzibar. 

- Czy wszystko u was w porządku? - spytała po raz setny moja mama.

- Tak, mamo muszę kończyć, na prawdę. - powiedziałem znużony.

- Dobrze kochanie, tylko się upewniam, rozpis atrakcji macie na łóżku, miłego. Kocham was! - krzyknęła do słuchawki.

- My panią też! - również krzyknęła jak widać wszystko słysząca Dagmara. Rozłączyłem się po czym rzuciłem się na łóżko jeszcze sześć dni tutaj. - Co misiu... - przybliżyła się znacznie Daga oblizując usta, jebana grzesznica. 

- Nie możemy się dymać przed ślubem. - prychnąłem żartując, ta lekko się wyprostowała eksponując swoje półnagie piersi. 

- Kto powiedział zboczeńcu że ja chciałam się z tobą pieprzyć? - zaśmiała się a mi zrzedła mina. - Jak nie chcesz to nie. - i poszła powoli prawie znikając za kotarą łazienki, w trybie natychmiastowym znalazłem się tuż obok niej dosłownie dysząc jej na kark. 

- Zasady są po to żeby je łamać prawda? - spytałem zatapiając swoje usta w jej...

***

Pierwsza atrakcja w ten sam dzień to musi być akurat Spice Tour? Po co komu oglądanie upraw, w dodatku przypraw. 

Aromatycznych przypraw.

Szedłem tuż za brunetką oglądając się na boki, oby mnie nic nie upierdoliło. Nie wiem czy robiła to specjalnie ale bardziej tym tyłkiem kręcić się chyba nie da. W ogóle Dagmara była bardzo ładnie dzisiaj ubrana, prócz białej sukienki i majtek nie miała na sobie nic... Bardzo ciekawy repertuar nie powiem. Dziewczyna żywo rozmawiała z przewodnikiem natomiast ja nie zajmowałem sobie tym głowy, ile tu przypraw. Goździki, cynamon, kardamon itp. Żebym jeszcze wiedział do czego służą to w ogóle było by fajnie, ale to pomińmy akurat.

- Michał? - spytała niebieskooka patrząc na mnie z nad okularów i wystawiając do mnie dłoń, czułem się jak w przedszkolu. Pasowało mi to. 

Po dwóch godzinach marzyłem o zejściu z tego świata, co jak co ale chodzenie pomiędzy przyprawami to nie spełnienie moich marzeń, przynajmniej nie tych skrytych. Za to Dagmarze się chyba podobało, i to się liczyło. Czułem się patrząc na nią równie zafascynowany co ona, wąchała te przyprawy, zadawała najliczniejsze pytania a co za tym idzie banan nie schodził jej z twarzy.

,,Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.''

***

02.07.2021

Dagmara:

- A jak mnie ugryzie? - spytałam przerażona, właśnie kucałam koło stuletniego, ogromnego żółwia. A co najlepsze ten żółw miał imię, Suzi.

- A czemu ma cię ugryźć? To tylko żółw. - parsknął śmiechem Michał, ten zwierzak mnie przerażał, patrzył na mnie conajmniej jakbym go kurwa badylem zgwałciła. Nadal się bałam tak więc stanęłam tuż obok Michała kładąc jedną z dłoni na jego udo, ten spojrzał na mnie po czym lekko mnie cmoknął, po chwili wystawiłam rękę do Suzi delikatnie gładząc ją po głowie.

- Good Job Dagmara. - dodał nasz przewodnik wyciągając do mnie rękę w geście piątki. Po kilku minutach byliśmy w drodze na następną atrakcję, centrum motyli. Szliśmy chwilę w ciszy przysłuchując się wszystkiemu dookoła, Michał nie wyglądał na znudzonego co szczerze wprowadzało mnie w jeszcze lepszy nastrój. Po dosłownie kilku minutach weszliśmy między liany by móc dostrzec setki motyli o różnobarwnych skrzydłach. 

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz