Część 5 / 2

1.6K 53 155
                                    

(Dzień po imprezie)

Kiedy otworzyłam oczy marzyłam tylko i wyłącznie o śmierci. Głowa bolała mnie tak kurewsko że jedyne na co miałam ochotę to się skrócić o nią. Niestety ale musiałam się zwlec z łóżka aby udać się do łazienki. Załatwiłam swoją potrzebę i chwytając naładowany telefon rzuciłam się na kanapę uprzednio zgarniając ze sobą butelkę wody. Zero wiadomości od Mateusza. Zero znaku życia. Niepokoiło mnie to bardzo. Ale stwierdziłam że może jeszcze śpi. Tak więc przystąpiłam do obijania się jak co niedziele, zamówiłam sobie coś do jedzenia i cały zasrany dzień leżałam na kanapie. Gdy przyszedł wieczór napisała do mnie Iga.

Od Przemądrzała: Ty, Ja i spacerek za pół godziny? 

Do Przemądrzała: Jasne, będę czekać obok żabki na rogu. 

Mieszkałyśmy na prawdę blisko siebie. Tak więc wstałam i patrząc na godzinę dwudziestą drugą poszłam ubrać się w ciemne dresy i równie ciemną bluzę z kapturem który sprytnie zaciągnęłam na głowę. W tym czasie spakowałam do bluzy klucze, słuchawki i telefon z kartą i ubierając szybko jakieś adidasy wyszłam. Zakluczyłam drzwi i ruszyłam biegiem po schodach w dół. Kiedy znalazłam się na dworze uderzyło we mnie rześkie, przyjemne powietrze. Zaciągnęłam się przez chwilę zamykając powieki po czym udałam się pod umówione miejsce. W oczekiwaniu na Igę wstąpiłam do żabki po papierosy. Tutaj kobieta o dowód nie zapytała a ja przy okazji kupiłam sobie nową zapaliczkę, bo po pierwsza tamta już prawie nie działała a po drugie, nawet jej nie wzięłam. 

Po zapłaceniu wyszłam przed sklep opierając się o murek. Wyciągnęłam jednego papierosa odpalając go w buzi i przeglądając jakieś tik toki, w pewnym momencie usłyszałam przebieganie przez ulicę i już wiedziałam kto to. Blondynka wyglądała bardzo podobnie tylko że ona miała zamiast dresów legginsy. Odbiłam się od murku podchodząc i witając się z niebieskooką. 

- Gdzie idziemy? - spytałam podając jej paczkę. 

- Jak najdalej. - powiedziała smętnie. Coś mi to nie pasowało.

- Co się dzieje? 

- Znów się pokłóciłam z Janem. Zrobił mi aferę że nie chce jechać z nim na jego koncert... - wyraźnie posmutniała z tego powodu. 

- Ale czemu nie chcesz jechać? - spytałam domyślając się o co może chodzić. 

- Mój tata kazał mi przyjechać do nich na weekend. - ucięła a mi wszystko się rozjaśniło, to dlatego nie mogła wręcz jechać. Jej tata był zupełnie taki jak moja mama, z takim wyjątkiem że jej tata stawał się agresywny w ten fizyczny sposób i nie dało mu się sprzeciwić. Był w stanie zrobić wiele żeby stanęło na jego. Tak więc rozumiejąc ją i szczerze jej współczując przytuliłam ją chcąc żeby czuła że jestem w tym z nią. Nie rozumiałam Jana z którym z pewnością w pewnym momencie będę musiała się rozmówić. - Dlatego w czwartek do wtorku jadę i mam prośbę. Bo wiem że jedyna jesteś dla Janka jak siostra i się ciebie posłucha. Przypilnujesz go? Bo ja zza komórki mało mogę zrobić. 

- No jasne że tak Iga. Nie przejmuj się dam sobie radę. - dziewczyna mocniej mnie objęła a mi znów przypomniał się ten nieszczęsny Mateusz. - Odezwał się? 

- Nie daje znaku życia. - westchnęłam. - Martwię się o niego. 

- Ale wy coś ten tego? - spytała patrząc na mnie przenikliwie. 

- Cholera wie, kurwa ledwie raz się całowaliśmy a on tak zawrócił mi w myślach... Nie dobrze. - mruknęłam. 

- Czemu nie dobrze? Odetnij się od Michała i jeśli czujesz że to coś dobrego to brnij w to. - uśmiechnęła się pokrzepiająco.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz