Część 36 / 2

1K 42 56
                                    

Właśnie szliśmy do hotelu. Nic nie wiedziałam, nawet nie wiedziałam kilka godzin temu że wylatujemy, podejrzewając oczywiście tego idiotę o zdradę. No ale co ja mogłam sobie pomyśleć? No w każdym razie. Szliśmy właśnie jakąś kamienną dróżką do miejsca chwilowego zamieszkania. Chłopak szedł przede mną, cały czas patrząc czy idę za nim. A ja chłonęłam Greckie powietrze, ciesząc się ze wspólnych wakacji. Bardzo mi brakowało nas, przez te kilka tygodni. Gdy dochodziliśmy już na miejsce, tak przynajmniej przypuszczałam, byłam lekko głodna. Ale zobaczymy co przyszykował dla nas Matczi.

- Chodź kochanie. - ponaglił mnie, gdy ja wlekłam się dalej za nim, próbując się przez tą chwilę opalić. - Poopalasz się kiedy indziej, spokojnie. - parsknął śmiechem. Co również uczyniłam, faktycznie weszliśmy do wyżej wspomnianego hotelu, rozkoszując się klimatyzacją. Bo było tam w chuj gorąco. Chłopak odebrał klucz do pokoju, i poszłam znów za nim. Coś mi w nim nie pasowało, był jakiś taki spięty. Jakby coś było nie tak. Więc gdy weszliśmy do pokoju, a on usiadł na łóżku, bez namysłu się na niego rzuciłam. - Ał. - syknął, kiedy wbiłam mu przypadkiem łokieć w penisa, sorcia.

- Coś nie tak? Jakiś spięty jesteś. - spytałam, widząc zmieszanie na twarzy chłopaka spowodowane chyba właśnie tym że zapytałam. Już przestawałam totalnie rozumieć. - Spiąłeś się bo zapytałam o to czy jesteś spięty? Co jest Matczak?

- Nic się przecież nie dzieje, chyba na ciebie za mocno gorąc działa, Jankowska. - to było już bardzo dziwne, nie pamiętam kiedy ostatnio powiedział do mnie moim nazwiskiem. Nie lubiłam jak tak mówił.

- Ok, Matczak. - wstałam, chwyciłam papierosy i udałam się na balkon, słysząc cichy pomruk Michała, którego chyba nie miałam słyszeć.

- Ok, Matczak.

***

- Czy ty musisz się aż tak stroić? To tylko spacer, na obeznanie terenu. - jęknął chłopak, rozkładając się na łóżku.

- Już przecież jestem gotowa. - westchnęłam, zakładając na nogi buty. - No dalej? Stoje i czekam. - roześmiałam się. Rzeczywiście wyszliśmy, krocząc korytarzem, zapełnionym ludźmi. Było to bardzo niekomfortowe, z racji że był on dość wąski. W końcu wydostaliśmy się z korytarza, i ktoś chwycił mnie za ramię.

- Daga?

- Kacper? - zdziwiłam się niemiłosiernie. No bo okej, umówmy się. Jakie jest prawdopodobieństwo że spotkam tu mojego byłego przyjaciela geja, w tym pieprzonym hotelu? W innym Kraju? - Co ty tu robisz?

- Przyleciałem ze starymi, dalej próbują mnie nawrócić. Tym razem na opalające się pół nagie, turystki. - przewrócił oczami. Tak na prawdę, Kacprowi było to na rękę. Dostał wakacje za darmo, więc czego chcieć więcej?

- Ehkm. - kaszlnął. Brunet był lekko zazdrosny, co odrazu mogłam wyczuć.

- Kacper jestem, przyjaciel Dagi za czasów liceum. - podał mu rękę, którą ten z obrzydzeniem przyjął.

- Michał proszę. - błagałam go wzrokiem żeby zachowywał się normalnie.

- Spoko, Michał? Lubie ładne dupy. - zamilkł, a ja już wiedziałam co powie, jego stały tekst przed maturą. - Ale dupy które należą do facetów. - zaśmiał się a ja już widziałam że z Michała uszło powietrze. No bo sorry, ale z jakimś moim byłym chłopakiem bym się raczej tak skoro nie witała. No ale z nim to różnie bywa. Podyskutowaliśmy jeszcze chwile, zostawiając w końcu Kacpra i idąc rzeczywiście na ten spacer. Krok za krokiem, szłam tuż przy Michale. Rozglądałam się w około, czując przyjemny ciepły wiatr. Nie wiedziałam czemu wyjechaliśmy na wakacje, ale niesamowicie mnie one ucieszyły. Odskocznia od wszystkiego nam się przyda. Od tego ciągłego zapierdolu, i nie potrzebnej złej energii.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz