Część 15 / 2

1.4K 59 156
                                    

Po otwarciu oczu wiedziałam że mam przejebane. W coś ty się wpakowała idiotko. Czułam czyiś oddech na prawym poliku, zwróciłam ku tej osobie twarz widząc spokojnie śpiącego Michała. Leżał okryty kołdrą mając rękę przy mojej szyi, a w palcach miał kosmyk moich włosów. Było mi tak cholernie przykro, że to wszystko tak wyszło. Że nie mogę cieszyć się w spokoju związkiem z nim. Bo przecież z nim nie jestem. I prawdopodobnie już nie będę. Musiałam się ogarnąć, bolała mnie głowa i chciało mi się rzygać. A widok chłopaka prawie przyprawił mnie o łzy. Wstałam najciszej jak tylko mogłam, cudem go nie budząc po czym wyszłam z pokoju zamykając cicho drzwi. W kuchni stał tylko Wygi nalewając sobie wody. Spojrzałam na zegar, dziesiąta siedemnaście. 

- I jak tam? - spytał nalewając wody do drugiej szklanki, podał mi ją. 

- Źle. - mruknęłam wypijając całą szklankę wody, jednym haustem. 

- Co ci? - parsknął cicho śmiechem.

- Wiesz co Wygi, jeb się. - uderzyłam go w bark i wyszłam zapalić, chłopak jednak poszedł ze mną.

- Nie pytam o kaca. 

- Wiem. - ucięłam. - Ja po prostu nie wiem, muszę się trochę zdystansować. Przemyśleć dużo rzeczy. Po prostu nie chce go zranić, bo widzę ile przeszedł. I nie chce patrzeć na to jak jest coraz gorzej.

- Ale tak właśnie będzie, ranisz go dając mu złudne nadzieje. - spojrzał na mnie zaciągając się mocniej papierosem. - I mówię ci to jako jego przyjaciel. - znów się zaciągnął. - I jako twój. 

- Ja wiem... - schowałam twarz w dłonie kuląc się. - Ja to kurwa wiem...


***

03.10.2022

Poniedziałek, brak pracy. Co za tym idzie? Luźny dzień. Nie zamierzałam nigdzie wychodzić, nawet nie miałabym z kim. Inaczej miałabym, ale nie chce. Musiałam się odciąć. Odpisuje im od kilku dni zdawkowo, bo co miałabym innego zrobić. Tak jest mi prościej, uciec. Schować się przed problemami jest łatwo, gorzej jest stanąć twarzą w twarz. A ja jestem za słaba. 

Miałam się co prawda spotkać z Mateuszem, ale jak to on pojechał coś załatwić, coś niby ultra ważnego przy czym nie może mnie być. Dwie rzeczy przy których nie powinno mnie być? Walenie konia do moich zdjęć i zdrada. Obstawiam to pierwsze. Ja postanowiłam że dzisiaj nie zrobie absolutnie nic, prócz ogarnięcia samej siebie. Postanowiłam popróbować coś w makijażu. Nigdy nie byłam w nim wybitnie dobra ale coś tam umiałam a miałam akurat czas więc czemu by tego nie zrobić. Udałam się do toaletki przysuwając się bliżej i zaczynając makijaż. Pobawiłam się cieniami i nałożyłam jakąś bardzo ostro fioletową pomadkę i wyglądałam conajmniej jakbym szła na imprezę. 

Pukanie do drzwi. 

Nie wiedziałam kto to mógł być, nikogo się nie spodziewałam a Janka i Igi nie ma bo pojechali znowu do Krakowa. Poszłam otworzyć, Michał.

- Cześć, em wychodzisz gdzieś? - spytał próbując rozszyfrować mój makijaż.

- Nie, bawiłam się kosmetykami. - otworzyłam mu nie wiedząc czego może ode mnie chcieć. - Herbaty? 

- Tak, masz tą wiesz? 

- Tak, mam. - nastała między nami cisza, słyszałam że chłopak grzebie w kurtce więc oglądnęłam się za siebie widząc na wyspie kuchennej pudełko, pudełko prawdopodobnie z biżuterią, nie rozumiałam o co może mu chodzić. - Co to? 

- To dla ciebie, odpakuj. - odparł ucieszony. Odpakowałam widząc naszyjnik z liściem konopii, przyozdabiany małymi diamencikami. Zaśmiałam się myśląc do czego nawiązał.

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz