Część 33.

1.6K 44 53
                                    

14.07.2021

Jest ósma rano i chce umrzeć. 

Wstałam ociężale z łóżka ściągając dłoń Michała z siebie, ma dzisiaj urodziny a postanowiliśmy zrobić to tak jak chciał i dość długo o tym mówił, chciał po prostu iść na pizze i wychillować. Główną imprezę zaplanowaliśmy na osiemnastego lipca dzień po moich urodzinach. Swoją drogą jestem ciekawa co kupił mi na prezent bo ja kupiłam mu coś co przyda się niezmiernie i trochę mnie odciąży, kurs na prawo jazdy. Ja to jednak jestem genialna prawda? Zgodnie z założeniami Gombao mieliśmy iść w zawężonym gronie ze względu na to że urządzamy imprezę na której będą wszyscy, dosłownie. 

Chłopacy mieli przyjść koło dziesiątej i siedzieć tutaj aż się nie obudzi, a kiedy to zrobi mamy dla niego tort który swoją drogą upiekła mi Magda za co ją bardzo kocham. Tort jest dość specyficzny dlatego też upiekła go ona, w kremie tak samo jak i w cieście znajduje się maryśka. A co tam. Tak więc ruszyłam do łazienki. Związałam włosy w ciasnego wysokiego kucyka, wyczesałam brwi na mydło, pomalowałam rzęsy i byłam gotowa. Dzisiaj było na tyle ciepło że nawet w krótkich spodenkach było mi za gorąco, ale w końcu ubrałam jakieś jeansowe krótkie i czarny top na ramiączkach, tego samego koloru oczywiście conversy. Kiedy skończyłam proces upiększania było już grubo po dziewiątej więc poszłam do kuchni żeby coś zjeść i nałożyć świeczki na tort znów wstawiając go do lodówki. Postawiłam jednak zamiast posiłku na mrożoną kawę z syropem o smaku białej czekolady, niebo w gębie. Kiedy wybiła godzina dziesiąta chłopacy jak na zawołanie zapukali cicho do drzwi, szczęście że nie posiadamy psów bo plan poszedłby się jebać. Wpuściłam ich witając się z każdym po czym usiedliśmy w salonie. 

***

- Daga jesteś w domu? - krzyknął zaspany Michał z pokoju. Przerażona wstałam z kanapy i pobiegłam do kuchni po tort. 

- Tak! - odkrzyknęłam czując stres w brzuchu, po chwili znaleźli się obok mnie też chłopacy i czekaliśmy na księcia.

Zaczął coś mówić wychodząc z pokoju. - Ja pierdole jak gorą... - urwał widząc nas, tort i palące się świeczki. 

- Sto lat stary fucie! - krzyknął Wyguś a ja prychnęłam śmiechem. 

Podeszłam bliżej. - Pomyśl życzenie. - chłopak zamyślił się chwilę po czym zdmuchnął wszystkie świeczki. Po fakcie każdy podchodził do niego i składał mu życzenia, ja nad moimi myślałam tydzień i drugi tydzień się ich uczyłam. - No to tak. - westchnęłam próbując się rozluźnić. - Chciałabym ci życzyć zdrowia. I to i fizycznego i psychicznego. Żeby ci zawsze stawał nawet po sześćdziesiątce, żebyś był szczęśliwy i spełniał marzenia bo wiem że zawsze chciałeś to robić i dalej chcesz to robić. Dalej to tak trochę nie szablonowo, zapasu twojej ulubionej herbaty w domu, wolnej łazienki kiedy chcesz się załatwić, zimnej poduszki z obu stron, nowych odcinków paradise pd, dobrego zioła, mniej stresu przy wydawaniu numerów, więcej makaronów mojej roboty i jeszcze więcej seksu niż zazwyczaj... - mrugnęłam do niego okiem. - Żebyś mi żył jak najdłużej bo chce na starość mówić ci e mata pozamiataj! Kocham cię misiek. - chłopak przytulił mnie po czym oderwał się ode mnie całując łapczywie, najlepsze jest to że chłopacy z tyłu byli głównymi obserwatorami sytuacji... - A bo bym zapomniała! - krzyknęłam odrywając się od niego i biegnąc w głąb salonu. 

- Czego? - spytał zdezorientowany. 

- Tego. - podałam mu kopertę, otwierając ją i czytając pierwsze słowa widziałam że zaświeciły mu się oczy na chwilę, po tem znów mnie pocałował, lubię to...

***

17.07.2021

Leżałam sobie około dziewiątej z zamkniętymi oczami, przebudziłam się wiedząc że jeszcze nie wstaję. Nie miałam na to ochoty. Za to mój chłopak miał chyba inne plany. Jak się okazało nie było go nawet w pokoju co zrozumiałam po dźwięku otwieranych drzwi. Podszedł do łóżka lekko klepiąc mnie w ramię, jakież było moje zdziwienie kiedy się okazało że to jednak nie Michał. 

- Co jest kurwa Iga? - spytałam zdziwiona. 

- No co? Urodziny masz! - krzyknęła a wraz z krzykiem przez drzwi wpadło kilka osób w tym mój chłopak. 

- Jesteście pojebani. - zaczęłam się śmiać wstając i obejmując po kolei każdego, złożyli mi życzenia i pozostał Michał który stwierdził że musimy gdzieś jechać, no ale bez prawo jazdy nie byłam ja tylko on więc zaproponowałam że ja pokieruje ale wszyscy mnie zlali i stanęło na Janku. Tak więc ubrałam buty i wyszłam, tak w piżamie. W drodze na miejsce nikt nie chciał mi powiedzieć o co chodzi a przy końcu Michał zawiązał mi oczy, nie lubię niespodzianek. - Ała! - krzyknęłam potykając się trzeci raz o schodek.

- Mówię uważaj? - powiedział Michał dalej ciągnąc mnie po schodach.

- Ty nic nie mówisz. 

- Jesteśmy! - powiedział ściągając mi przepaskę, stałam przed jakimiś drzwiami w kamienicy.

- O ile pamiętam mam biologicznych rodziców więc co tu robimy? - zaśmiałam się czując się niczym w ukrytej prawdzie.

- Kupiłem nam mieszkanie. - podał mi kluczyki a ja gdybym mogła to ze zdziwienia już bym nie żyła, jak... Skąd...

- Żartujesz? - spytałam niedowierzając a kiedy zobaczyłam jak kręci głową chwyciłam kluczyki i energicznie wsadziłam je otwierając drzwi, mieszkanie było śliczne...

***

18.07.2021

Wznosiłyśmy właśnie toast za naszą znajomość z dziewczynami ciesząc się wieczorem w klubie, imprezę organizował Michał i powiem szczerze że byłam zdziwiona tym że on w ogóle potrafi w takie rzeczy, wszystko było dopięte na ostatni guzik a na naszej imprezie zbierało się tyle osób że tego się nie spodziewałam, wypatrzyłam wzrokiem w końcu mojego chłopaka uciekając na chwilę od dziewczyn. Gdy objęłam go zaczęli podchodzić do nas ludzie.

- Siemanko! - krzyknął Borys podchodząc bliżej. Nie widywałam go w studiu za często.

- Cześć! - odkrzyknęłam obejmując go jak i jego dziewczynę. 

- Lśnisz laska. - powiedziała mi bliżej ucha Roksana. To było miłe szczególnie z jej ust.

***

- GOMBAO! - krzyczeliśmy wszyscy słuchając piosenek które puszczał dj wynajęty przez Michała, bawiłam się świetnie zupełnie zapominając o wszystkim dookoła, cały skład bujał się do piosenek a my z dziewczynami wznosiłyśmy toasty za coraz głupsze rzeczy...

- To za co teraz? - spytała Wiśniewska nalewając kolejkę.

- Za Miłość Michała i Dagmary! - krzyknęła Magda.

- Żeby nie skończyła się tragicznie! - krzyknęła Paula.

- Żeby wcale się nie skończyła...


1/2 

Hmmm...

Mata||Daj sobie spokójOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz