Dwór cierni i róż

67 1 3
                                    

Tytuły: Dwór cierni i róż
Dwór mgieł i furii
Dwór skrzydeł i zguby
Dwór szronu i blasku gwiazd
Dwór srebrnych płomieni (część 1 i 2)
Autor: Sarah J. Maas
Gatunek: fantastyka/romans
Dział: dla młodzieży/dla dorosłych

Za murem odgradzającym świat ludzi, żyją fae, które są nadprzyrodzonymi istotami. Feyre, zwykły człowiek, popełnia ten błąd, że nieświadomie zabija jednego z zmiennokształtnych fae. To jest dla niej przeogromne w skutkach. Porwana do krainy fae, jeszcze nie wie czy będzie to dla niej wybawienie czy przekleństwo....

Jakby to ująć...?

Powiem wprost.

KOCHAM TO!!!

"Silver", moja ukochana serio, wybacz mi, ale musisz się przesunąć i oddać trochę miejsca na podium dla najlepszej serii ever, pojawiła się silna konkurencja.

Ale teraz już całkiem serio, kocham te książki nad życia, miłością szczerą i czystą. Gdzie mogę zaprzedać własną duszę za tą serie? Te książki to było coś niesamowitego. Naprawdę niewiele jest książek, które darzę aż tak silnymi pozytywnymi emocjami i które aż tak uwielbiam.

Z początku pierwszy tom był bardzo niepozorny, jego wspaniałość nie spadła na mnie z wielkim hukiem, raczej bym rzekła, że docelowa akcja rozwijała się dość długo. Jeśli na początku czytania tej serii ktoś by mi powiedział, że będę ją tak bardzo kochać, nie uwierzyła bym mu. 

Widać tutaj również fabularne podobieństwo do baśni "Pięknej i Bestii", ale nie jest ono jakieś koszmarne i rzucające się w oczy, raczej dobrze się komponuje w całości.

Książki są grubaśne, oj wiem, jak słuchałam ich w audiobooku, to tylko jakieś 60 godzin, no luzik... Nie ale serio nie zniechęcajcie się tym, że są tak grubaśne, bo gwarantuje wam, że jak już w nie wciągnięcie, to naprawdę szybko będą wam uciekać te strony i jeszcze będziecie chcieli więcej. Najbardziej z całej serii podobał mi się drugi i trzeci tom (tak, te najgrubsze hihihi).

Za co kocham tą serie? Za wykreowany świat. Uwielbiam dobrze stworzone światy, które się wydają tak realne i tak rzeczywiste i aż człowiek chciał by w nich żyć. Za fabułę i wydarzenia. Dreszczyk emocji, zapierające w dech akcje, rollercoaster emocjonalny, co tylko sobie zażyczysz. Za bohaterów. Wszyscy byli świetnie wykreowani, mieli swoje dobrze zarysowane charaktery i odznaczali się na tle innych. O matko Ryshand, moja ty miłości wielka, uwielbiam cię pod niebiosa!

Tom czwarty czy tam trzy i pół (ta numeracja w tej serii jest mega porypana) jest najcieńszy tom z całej serii i zdecydowanie najspokojniejszy i najlżejszy w czytaniu, jest to już krótka historia, nie posiadająca większej i głębokiej akcji, ale doskonale się sprawdza w postaci kaca książkowego, którego zdecydowanie ma się po pierwszych trzech książkach. Taka lekka i spokojna część jest świetnym rozwiązaniem po całym armagedonie, który dział się we wcześniejszych tomach. Taka na ochłonięcie i dla tych, którzy kurczowo trzymają się tej serii i nie chcą się z nią rozstać. Ten tom jest taki lekki i przyjemny, pozwala po raz kolejny wejrzeć w ten cudowny świat, otulić się znów tą historią jak ciepłym kocem, do którego dobrze się wraca.


Jeśli chodzi zaś o "Dwór srebrnych płomieni", który ma dwie części, to według spisu jest to kolejny tom serii, ale w sumie to nie do końca tak to wygląda, bo niby akcja dzieje się po wydarzeniach z wcześniejszych tomów, ale mamy inną główną bohaterkę wokół której toczy się akcja. Poznajcie Neste, siostrę głównej bohaterki z wcześniejszych tomów. Nesta pojawiała się drugoplanowo już od pierwszego tomu, lecz te dwie części są jej poświęcone już w pełni.

Kiedy czytałam pierwsze tomy serii, nie lubiłam Nesty, po prostu nie była bohaterką, która darzyłam sympatia, nic zaskakującego. Dlatego, kiedy zabierałam się za książkę, która wiedziałam, że jest cała o niej, miałam pewne wątpliwości, bo nie ukrywajmy, źle się czyta historie, kiedy nie lubicie głównego bohatera. Jednak wszelkie moje obawy i uprzedzenia były całkowicie bezpodstawne. Jak w pierwszych tomach o Fayrze, nie darzyłam Nesty sympatią, tutaj się do niej przekonałam i przewiązałam się do niej, w końcu darząc ją pozytywnymi emocjami.

Nie będę ukrywać, że te dwie części podobały mi się prawie tak samo bardzo jak wcześniejsze tomy. Naprawdę dobrze mi się je czytało, były ciekawe i wciągnęły mnie niesamowicie, dosłownie przeczytałam je dna dniach. No nie mogłam się od nich oderwać, tak bardzo pochłonął mnie tamten świat, że się w nim zatopiłam i odcięłam od rzeczywistości. Jednak wyczułam tu też w pewnym momencie nawiązanie do "Igrzysk śmierci"...

Jednakże mam parę zastrzeżeń do zakończenia. Czytając drugą część, będąc już przy końcu byłam pewna, że będzie kolejny tom, bo mi tu zostało z 50 stron do końca, a wydarzenia są w połowie akcji, nic się nie po zakańczało. Jednak cała finałowa akcja rozegrała się na jakiś 10 stron co mnie strasznie zawiodło, bo naprawdę liczyłam na wielki finał, a wszystko rozwiązało się tak hop hiup i po sprawie. No rozczarowało mnie to trochę.

Ocena: 🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕🌕 (10/10)

Opis od wydawcy: Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.

Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.

Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?

Recenzje i opinie książek papierowychWhere stories live. Discover now