Narzeczona

97 8 14
                                    

Tytuł: Narzeczona
Autor: Kiera Cass
Gatunek: romans
Dział: dla młodzieży

Wiele panienek na dworze królewskim nie myśli o niczym innym, niż by uwaga młodego króla skupiał się na nich i by zostały wybranką jego serca. Tak się składa, że ten zaszczyt przypada Hollis, z czego jest wielce uradowana. Lecz czy życie w zamku w roli królowej rzeczywiście jest tym czego naprawdę pragnie? Czy przystojny młodzieniec z zagranicy odgrywa w tym jakąś rolę? 

Na początku powiem jedno. Rozczarowałam się. I to dość bardzo. Wiedziałam, że po bestsellerowej serii "Rywalki" tej autorki (recenzja tej serii w innym rozdziale) ciężko będzie ją przebić, ale tutaj autorka poległa i to z kretesem. Tak naprawdę sama fabułą tej książki mnie nie bardzo pociągał, ale wiedząc, że została ona napisane przez Kiere Cass, sięgnęłam po nią po tym jak oczarowały mnie "Rywalki" i dałam jej szansę. Nie wiem czy gdyby nie Kiera, w ogóle bym tą książkę przeczytała. Widać tutaj duże podobieństwa do "Rywalek" , zakazana miłość, rozterka bohaterki między kochankami, płacowe klimaty itd. ale nie jest to nostalgiczny powrót do znanej serii tej autorki, lecz raczej ma się wrażenie oklepanego tematu, w stylu "to już było".

Przed wszystkim brakowało mi tutaj jakieś porządnej akcji, jednoczenie miałam wrażenie, że nie dzieje się nic, jak i wszystko na raz. Akcja była taka jednostajna, miałam wrażanie, że na początku naprawdę nie wiele się tam działo, a potem nagle zwaliło się na głowę mnóstwo spraw, które moim zdaniem nie były porządnie opisane, tylko przeleciane w typie "odhaczone, lecimy z kolejnym aspektem". Dla mnie nie było tam żadnych emocji w tych wydarzeniach, działy się one za szybko i były za krótkie. Nie miały głębi i czegoś co by mnie zachwyciło i uwiodło. Nie czułam tam tej wirującej wokół bohaterki miłości i miałam wrażenie, że ten jej romans wydarzyły się z kartki na kartkę oraz, że go przeoczyłam i już było po fakcie. Wydarzenia były też z grubsza przewidywalne, choć było kilka aspektów, które mnie naprawdę zaskoczyły.

Z rzeczy pozytywnych, książka była lekka w czytaniu, wydarzenia były raczej w większości spokojne i beztroskie. Pomijając całą moją krytykę (a trochę tu pojechałam) sama książka była ciekawa i dobrze się ją czytało. Miła w odbiorze i przyjemna oraz podobały mi się zamkowe klimaty. Jakby poprawić to i owo, mogła by z tego wyjść naprawdę fajna historia, choć mi osobiście zakończenie się wcale nie podobało. A i skoro już narzekam to przeszkadzało mi też to, że z tyłu książki na okładce nie ma opisu, ale to już tylko szczegół. Podobno ma być kontynuacja tej książki, ale nie wiem czy się przekonam by ją przeczytać. Jestem niestety tą książką rozczarowana, bo liczyłam na naprawdę coś lepszego.

Mimo, że pierwsza część w ogóle nie przepadam mi do gustu, z czystego sentymentu do autorki sięgnęłam po drugi tom. Trzeba przyznać, że był lepszy niż pierwszy, znacznie lepiej mi się go czytało, ale tak samo jak w pierwszej części, tu też mi brakowało takiej konkretniej akcji. Schemat romansu oczywiście przewidywalny.

Ocena: 🌕🌕🌕🌕🌕🌑🌑🌑🌑🌑(5/10)

Opis od wydawcy: Przyszła królowa. Przystojny młody król. Para idealna... Ale czy na pewno? Kiedy król Jameson wybiera jako obiekt swoich uczuć lady Hollis Brite, Hollis jest zaskoczona i zachwycona. Dorastała na zamku Keresken i podobnie jak wszystkie szlachetnie urodzone panny marzyła o tym, że pewnego dnia król spojrzy właśnie na nią. Zdobycie jego serca to spełnienie wszystkich jej pragnień. Jednakże Hollis już niebawem zaczyna sobie uświadamiać, że pokochanie króla i zostanie królową może nie być tak szczęśliwym losem, jak jej się wydawało. Kiedy zaś spotyka chłopaka, który potrafi dostrzec, co Hollis naprawdę kryje w swoim sercu, dziewczyna uświadamia sobie, że przyszłość, której naprawdę pragnie, jest przyszłością, jakiej nigdy wcześniej sobie nie wyobrażała.

Recenzje i opinie książek papierowychWhere stories live. Discover now