Jin, jak każdego ranka wstał z samego rana, by przygotować dzieci do szkoły. Przez ostatnie lata rutyna wyglądała tak samo. Wstać, przygotować dzieciaki, zrobić śniadanie, odwieść do szkoły, wrócić do domu i pracować nad kolejnymi przepisami do swojej autorskiej książki.
Tym razem musiał zrobić więcej jedzenia, ponieważ miał odwiedzić go największy głodomór mandarynek, zwanym Yoongim, który z wielkim uśmiechem zadzwonił do drzwi swojego ulubionego autorzyka, nie mogąc doczekać się spotkania z mandarynkami. Musiał omówić parę spraw z Jinem na temat jednego z jego przepisów
- Idę już! Pali się, czy co?! - krzyknął w stronę drzwi. Osoba po drugiej stronie za bardzo maltretowała biedny dzwonek. Gdy drzwi się w końcu otworzyły, mężczyzna wyszczerzył się lekko i podniósł wyżej trzymane kubki z kawą. Wiedział, że starszy ma słabość do dyniowego latte, dlatego zawsze przywoził mu je, gdy coś z książką zaczynało się dziać nie tak
- O.. znowu ty - parsknął i przepuścił go w przejściu, samemu wracając do kuchni - Już myślałem, że to miłość mojego życia
- Skąd wiesz? Może w końcu zaiskrzy między nami, ale nie tak, jak kiedy rzucasz we mnie patelnią, bo powiedziałem ci, że twój przepis nie działa - parsknął, wchodząc do domu
- On działa, tylko Ty jesteś nieudolny - mruknął pod nosem, nakładając babeczki mandarynkowe - Lepiej mów, o co chodzi
- Jest problem.. gość od korekty bierze urlop, a to pewnie opóźni wydanie twojej książki - powiedział z lekka nieśmiało, bojąc się dostać ze szmaty, albo jakiejś innej blachy. Przyjaźnił się z nim już wiele lat, przez co wiedział, jaki ten ma ognisty temperament.
- Chyba sobie żartujesz - mruknął poważnie, patrząc na niego - Już powiadomiłem moja mamę o końcowej dacie.. ona już planuje od szóstej czyhać przy galerii
- Nie moja wina - westchnął - Dodatkowo Namjoon, wiesz który, popsuł drukarkę, więc sam druk i tak byłby opóźniony.. Ma chłop szczęście, że jest tak blisko z szefem
- Pieprzony Namjoon - burknął pod nosem - Ma szczęście, że nie pamiętam, jak wygląda
- Nie da się tego zapomnieć - parsknął - Co ty taki nabuzowany? Życie pani domu ci nie służy? - zaśmiał się, podkradając mu babeczkę
- Nie wiem, ale ostatnio wszystko mnie denerwuje - westchnął - Jakie plany na dzisiaj?
- Musimy pomyśleć nad poprawą rozdziału jedenastego... Facet od korekty mówi, że nie zdążył dokładnie sprawdzić jedenastego i dwunastego, ale jeśli uwiniemy się dosyć szybko i poprawimy parę błędów to sprawdzi to w ciągu dwudziestu czterech godzin - mruknął z uśmiechem
- Co tam jest znów nie tak..? - odpalił swój tablet, wybierając odpowiednie pliki. Założył swoje okulary i udostępnił mu swój widok
- To zdanie aż bije frustracją seksualną. Serio, porównywanie bitej śmietany do spermy w książce z ograniczeniem wiekowym siedem lat? - Yoongi zaśmiał się z niego, wskazując na konkretne zdanie.
YOU ARE READING
postman; namjin
Fanfiction" - Namjoon? Co tu robisz? - Ja.. Em.. No wiesz - zaczął plątać się, ale chłopiec na jego rękach musiał go wyręczyć - Namjoon hyung przyszedł zrobić z tatą dzidzie! - powiedział, będąc dumnym z siebie" Gdzie Namjoon, udając listonosza psuje furtkę...