Namjoon, cały szczęśliwy, że udało mu się urwać szybciej z pracy poszedł do domu. Ukochany był już w dziewiątym miesiącu, a termin zbliżał się nieubłagalnie, więc starał się spędzać jak najwięcej czasu w domu. Zdziwił się, gdy nie usłyszał odpowiedzi na powitanie. Spanikowany zaczął przeczesywać mieszkanie, aż trafił na karteczkę ze znajomym pismem. Odetchnął, momentalnie uspokajając się. Wrócił do salonu, gdzie usiadł wygodnie na kanapie i włączył telewizor
Jin spokojnie robił sobie zakupy, pilnując, by nie nabrać za dużo. Zadowolony udał się do auta, gdzie wszystko wpakował do bagażnika. Usiadł na miejscu kierowcy i ruszył do domu. Niestety Jimin był dzisiaj strasznie rozbrykany, przez co co chwilę musiał masować brzuch. Gdy stał na światłach, poczuł wilgoć między jego nogami. Trochę spanikowany zjechał na pobocze i wtedy naszły go pierwsze, mocne skurcze. Drżącymi dłońmi wziął telefon i wybrał numer do młodszego. Ten po niedługiej chwili oglądania ulubionego serialu, zauważył, że jego telefon rozdzwonił się. Gdy zobaczył kto dzwoni, od razu odebrał
— Tak Jinnie?
— C-chyba się zaczęło — powiedział przez zaciśnięte zęby — Wody mi odeszły..
— C-co? Gdzie jesteś, Jinnie? — zaczął rozglądać się za torbą do szpitala
— Na poboczu.. przy tym dużym rondzie.. —mruknął
— Będę tam za jakieś.. pięć minut, dobrze? Jeśli dasz radę, to przesiądź się na miejsce pasażera, dobrze? — zapytał, zakładając szybko buty, po czym chwycił torbę i wybiegł z domu
— Dobrze.. — szepnął i rozłączył się. Powoli przeszedł na miejsce pasażera, gdzie opuścił siedzenie, by mógł się nieco położyć
Namjoon biegł tak szybko, jak mógł, prawdopodobnie pobijając swój rekord ze szkoły. Zobaczył w końcu to spore rondo w ich okolicy, a chwilkę później znajomy samochód. Podbiegł do niego jeszcze szybciej, ledwo łapiąc oddech. Wrzucił torbę na tylnie siedzenie, czym być może wystraszył starszego, by zaraz usiąść na miejscu kierowcy
— I jak, Jinnie? — zapytał, ledwo łapiąc oddech. Od razu odpalił samochód i wyjechał na drogę, kierując się do szpitala
— Ty.. ty biegłeś? — spojrzał na niego zaskoczony — Z tą torbą? Przecież ona sporo waży — mruknął, kładąc dłoń na jego udzie i zaciskając gdy nadszedł skurcz
— A jak miałem się tu dostać? Nie dałbyś rady prowadzić samochodu — parsknął, zatrzymując się na czerwonym świetle — Bardzo boli?
— Dupe mi rozrywa, Namjoon — powiedział poważnie, po czym zacisnął zęby, by nie krzyknąć
— Oh.. rozumiem — powiedział cicho i gdy światło zmieniło się na zielone ruszył naprawdę szybko, chcąc znaleźć sie jak najszybciej w szpitalu
YOU ARE READING
postman; namjin
Fanfiction" - Namjoon? Co tu robisz? - Ja.. Em.. No wiesz - zaczął plątać się, ale chłopiec na jego rękach musiał go wyręczyć - Namjoon hyung przyszedł zrobić z tatą dzidzie! - powiedział, będąc dumnym z siebie" Gdzie Namjoon, udając listonosza psuje furtkę...