Odkąd wyprowadzili się na obrzeża miasta w tamtym roku, życie towarzyskie Taehyunga trochę podupadło. Miał siedemnaście lat i poza szkołą, ewentualnie zajęciami dodatkowymi mało co wychodził z domu. Winą była kiepska komunikacja, jeden autobus jeżdżący co dwie godziny. Jemu, w przeciwieństwie do swojego bliźniaka strasznie to przeszkadzało. Był duszą towarzystwa, więc gdy pomyślał o kolejnym weekendzie spędzonym w domu przed książkami zrobiło mu się niedobrze.
Wziął do ręki telefon i po kilku minutach był umówiony z przyjaciółką na premierę filmu. Dopiero po fakcie zorientował się, że albo będzie musiał jechać dwie godziny przed seansem, albo poprosić o pomoc któregoś z ojców. Tata Namjoon odpadał, bo w soboty brał dodatkowe godziny, przez co w domu pojawiał się dopiero na kolację. Drogą eliminacji został mu jedynie tata Jin.. No i wujek Hobi, ale wołał nie zawracać mu głowy. Zbiegł na dół, gdzie, jak co piątek zastał starszego z ojców w kuchni, piekącego jakieś pięknie pachnące ciasto
— Tato... Mógłbyś zawieźć mnie jutro do kina? Na piętnastą muszę tam być — oparł się biodrem o blat i spojrzał wyczekująco na ojca.
— Jutro? — zmarszczył brwi — Jutro muszę zawieść Jimina na zajęcia dodatkowe.. Przykro mi, ale odpada.
— No ale tato — jęknął — Umówiłem się z Yeji na film, a autobus mam o trzynastej albo piętnastej, a o piętnastej jest film
— Tae.. na dwunastą musze zawieść Jimina na piłkę, a na czternastą na lekcje z angielskiego. Później do wujków i wrócimy na kolację — westchnął — Przepraszam.. ale nie dam rady
— No tak, tylko Jimin, Jimin i Jimin — wywrócił oczami — Kiedy się tu przeprowadziliśmy, mówiłeś, że będziesz nam pomagał z dojazdem... — westchnął, patrząc zawiedzonym wzrokiem na ojca
— Przecież wam pomagam.. staram się najbardziej jak potrafię. Sam nie mam czasu na własne sprawy — spojrzał na niego — Mogę zadzwonić do wujka Hobiego
— Proszę o pomoc Ciebie, nie wujka Hobiego — wywrócił oczami — Ale jak zwykle Jimin zajmuje pierwsze miejsce wszędzie i jest najważniejszy.. Wasze oczko w głowie — prychnął, wychodząc z kuchni
— Taehyung! — zawołał za nim — Taehyung, proszę tu wrócić — powiedział poważnie, opierając się o blat
— Po co? Zawołaj Jimina — prychnął, będąc wściekłym — Przecież to on jest waszym ulubionym dzieckiem — spojrzał w oczy starszemu
— Doskonale wiesz, że to nie prawda. Całą trójkę kochamy tak samo i nikt tutaj nie jest ważniejszy — powiedział pewnie
— Tak? To spójrz na to z naszej perspektywy - Jimin ma dziewięć lat, ja w tym wieku sam chodziłem do szkoły, bo Jimin chorował, ja sam wstawałem, ubierałem się i robiłem sobie śniadanie do szkoły, bo odsypiałeś noce i sam chodziłem na zajęcia dodatkowe. Wszystko musiałem robić sam, bo Jimin — prychnął — A kiedy proszę cię o małą pomoc, to co? Nie, bo Jimin coś tam — wywrócił oczami — I jeszcze mówisz nam, że nikt nie jest ważniejszy i kochacie nas tak samo?
YOU ARE READING
postman; namjin
Fanfiction" - Namjoon? Co tu robisz? - Ja.. Em.. No wiesz - zaczął plątać się, ale chłopiec na jego rękach musiał go wyręczyć - Namjoon hyung przyszedł zrobić z tatą dzidzie! - powiedział, będąc dumnym z siebie" Gdzie Namjoon, udając listonosza psuje furtkę...