Część II: Turbulencje, Rozdział 1

32 4 2
                                    

Kuba upewnił się, że Anna już czuła się dobrze i wyszedł z pokoju, zostawiając ją sam na sam z bagażami. W pustym pomieszczeniu zrobiło się bardzo cicho, ale trzeba było jeszcze trochę czasu, żeby Anna w pełni zdała sobie z tego sprawę, bo najpierw weszła do łazienki i otoczyła się pluskami wody, starając odświeżyć się po tym wszystkim co ją spotkało.

Kiedy wróciła, owinięta ręcznikiem, i zaczęła zastanawiać się, w której części walizki były potrzebne ubrania, cisza stała się bardziej wyraźna, zauważalna. Nie była absolutna – wypełniały ją zmiennie pulsujące szumy, które niosły się przez ściany z jakiejś hałaśliwej, ale odległej części stacji. Anna czuła, że to dźwiękowe tło budziło w niej trudny do wyjaśnienia niepokój, szczególnie w połączeniu z widokiem sterylnych wnętrz, w których miała zamieszkać. Kiedy Kuba prowadził ją korytarzami, nie spotkali nikogo innego przez całą drogę, w dodatku nigdzie nie zobaczyła też ani jednej rośliny i wszystko to kojarzyło jej z się Lucjuszem, którego wcale nie miała ochoty wspominać.

Dlatego, choć wróciła już do dobrej kondycji fizycznie, psychicznie wciąż czuła dyskomfort. Przeraziła ją myśl, że to pomieszczenie będzie jej jedynym domem przez wiele kolejnych miesięcy. Przed podróżą nie miała wątpliwości, że była na to gotowa, ale kiedy stało się to tak namacalne, pewność siebie osłabła.

Zaczęła pospiesznie rozpakowywać się, próbując zrobić cokolwiek, co pomogłoby jej poczuć się lepiej i choć trochę oswoić obcą przestrzeń. Puściła głośno ulubioną muzykę, żeby pozbyć się dokuczliwej ciszy, a potem, zirytowana tym, jak pusty wydawał się jej nowy pokój, pokryła niemal każdą poziomą powierzchnię wypakowanymi rzeczami. Zrobiła to bez przemyślenia, chaotycznie, ale to było dokładnie to, czego w tym momencie potrzebowała. Usiadła wśród nieładu i przyglądała się swojemu skromnemu dorobkowi, nie wiedząc, co z nim zrobić dalej.

Zajrzała do sieci i przekonała się, że tam również było tak odludnie, jak na korytarzach. Ślady aktywności były skąpe i rzadkie. Odezwała się do Kuby, ale przez dłuższą chwilę nie dostała żadnego sygnału świadczącego choćby o tym, że odebrał wiadomość. Nic się nie działo, nie było nawet z kim porozmawiać – szczególnie, że prawie nikogo jeszcze nie znała.

Bezlitośnie przypominało to o tym, że jej nowy dom niewiele różnił się od statku kosmicznego, oddalonego od zaludnionych planet, do których dowolny sygnał musiał lecieć miesiącami albo latami. Niewielka populacja stacji była zdana tylko na siebie, a jej aktywność nie mogła konkurować z działalnością społeczności wielkich planet. Anna zdawała sobie z tego sprawę jeszcze przed podróżą – wielokrotnie ostrzegali ją mentorzy i znajomi – ale dopiero tydzień spędzony na pokładach statków i obcych planetach pozwolił jej prawdziwie przekonać się, jak czuła się z takim brakiem. Na oceanicznej stacji miała zaś spędzić znacznie więcej czasu. Mogła tylko mieć nadzieję, że kiedy pozna więcej miejscowych, nawiąże dobre relacje i będzie miała do kogo odezwać się, kiedy cisza – nie tylko ta dosłowna – zacznie doskwierać zbyt mocno.

Póki co, jedynym punktem zaczepienia była dla niej dość formalna wiadomość od kierownika stacji, Valtera. Zapraszał Annę na powitalną rozmowę „kiedy już się zadomowi". Nie wiedziała, co miał przez to na myśli, ale uznała, że jedyną dobrą opcją było pójść tam jak najszybciej i dowiedzieć się, co ma robić dalej. Ubrała się jak na zajęcia uniwersyteckie, na wpół służbowo a potem przywołała aktywną mapkę, która dołączona była do wiadomości i pozwoliła poprowadzić się do gabinetu.

Tym razem, kiedy czuła się już lepiej i wrócił jej zapał, przemierzała korytarze bardzo szybko, niemal zajęczymi susami, i musiała pohamowywać swoje ruchy, bo w niskiej grawitacji dawały czasem przesadne efekty. Ten pierwszy energiczny spacer na Warunie mógł wyglądać wręcz komicznie, ale dzięki pobytowi na Benten wiedziała, że szybko oswoi się z nowymi warunkami. Poza tym dużo przyjemniej było przyzwyczajać się do tego, niż do wciskającej w podłoże, dręczącej grawitacji Lucjusza.

Dalszy oceanWhere stories live. Discover now