Część III: Słowa i znaczenia, Rozdział 2

17 4 3
                                    

Teraz, kiedy mogła już sama o wszystkim decydować, Anna nie zamierzała sterować ręcznie. Wprowadziła do komputera współrzędne okolicy, gdzie spodziewała się znaleźć Gienia, i pozwoliła automatowi zająć się resztą. Mimo to, mając jeszcze w pamięci lekcje i ostrzeżenia, obserwowała wskazania przyrządów, regularnie upewniając się, że wszystko odbywało się tak, jak powinno. Pełne stresu godziny, jakie zafundował jej Valter, pozostawiły trwały ślad.

Do przepłynięcia było kilkaset kilometrów, co znaczyło, że spędzi dużo czasu sama w kabinie i przekona się, jak długo jest w stanie wytrzymać w jednej pozycji. Na szczęście fotele w Płotce były bardzo wygodne, ale nie było tam wiele miejsca, żeby w razie potrzeby rozprostować kości, szczególnie póki łódź płynęła i nie należało rozpinać pasów. Mogła przynajmniej liczyć na to, że w czasie rozmowy z hilmakiem – która też mogła potrwać kilka godzin, albo i więcej – będzie już mogła zmieniać pozycję.

Zwiększyła temperaturę w kabinie o jeden stopień – standardowe ustawienie zawsze wydawało jej się odrobinę za niskie, a w tej chwili stało się to jeszcze bardziej zauważalne, bo siedziała bez ruchu. Z ciekawości włączyła też zewnętrzne reflektory i przyjrzała się wodzie na zewnątrz. Nie był to jednak interesujący widok, szczególnie że płynęła na głębokościach, na których było szczególnie czysto. Po chwili wyłączyła więc lampy, przywracając ciemność do której była już przyzwyczajona.

W innych okolicznościach byłaby to bardzo monotonna podróż, ale dzięki temu, że przez cały czas płynęła w pobliżu sieci przekaźników, miała dobrą łączność zarówno z Gieniem, jak i z Kubą, mogła więc w dalszym ciągu uczestniczyć w rozmowie. To, że wymiana zdań przebiegała bardzo powoli, dobrze wpasowywało się w nastrój spokojnego rejsu.

Uzgadniając plan spotkania, wyjaśnili hilmakowi, że osoba, która do niego płynie jest nowa i dopiero co przyleciała na Warunę, a wtedy on zapytał o jej imię. Anna miewała na to różne pomysły – szczególnie dawniej, kiedy uczyła się języka – jednak w tej chwili uznała, że najlepiej byłoby, żeby to hilmak wskazał odpowiednie słowo. Po zastanowieniu zdecydowała się na małą zabawę: wygłosiła pojedynczy dźwięk AN4 i poprosiła, żeby Gienio wybrał dla niej imię, które by go zawierało.

Wyraz, którym odpowiedział, był bardzo prosty – oprócz składowej, o którą poprosiła, zawierał tylko kilka innych, a większość z nich była taka sama jak w rdzeniu oznaczającym ruch, który pojawiał się już wielokrotnie w tej rozmowie. Anna pomyślała, że mogło to oznaczać coś jak „podróżniczka".

– Ładnie, tak prosto – skomentował Kuba. – Naprawdę zgrabnie. Można pozazdrościć!

– Też mi się podoba – stwierdziła i wprowadziła w kolejce do wygłoszenia podziękowanie, dodając wzmiankę, że nie tylko ona, ale też jej kolega uważa, że to bardzo dobre imię. Dało to okazję, żeby użyć również słowa, którym nazywano Kubę, a które było znacznie bardziej złożone. Potrzeba było niemal kwadransa, żeby wybrzmiała cała wypowiedź.

Kiedy znów nadeszła kolej Gienia, zaczął od dźwięków oznaczających dezorientację, ale chwilę później poprawił się.

– Rozumiem, pamiętam – powiedział, wyrażając oba pojęcia jednym słowem. – Rozmawiacie szybko.

Anna wielokrotnie zastanawiała się, jak hilmaki mogły odczuwać tę dysproporcję w szybkości komunikacji i czy była dla nich niepokojąca. Przychodziło jej do głowy, że to trochę tak, jak pracować z komputerami, które przetwarzały olbrzymie ilości informacji w czasie, w którym człowiek wymówiłby zaledwie głoskę, ale zdawała sobie sprawę, że była to bardzo niedoskonała analogia.

Pomyślała, że to dobra okazja, żeby spróbować nawiązać więź z hilmakiem, i postanowiła podzielić się tym, co chodziło jej po głowie. Długo zastanawiała się, jak najlepiej zawrzeć swoją myśl w nie za długiej wypowiedzi, ale i tak zdążyła ją przygotować na czas, żeby Gienio nawet nie zauważył jakiejkolwiek pauzy.

Dalszy oceanWhere stories live. Discover now