Część V: Trybiki w machinie, Rozdział 5

15 3 2
                                    

Solla czekała na nią z odpowiedzią – skróciła powitanie do jednego słowa, po czym od razu zaczęła mówić o konkretach. Zadeklarowała gotowość, żeby poprowadzić Annę w miejsce, gdzie można spotkać więcej hilmaków – a przede wszystkim tego, który znał wspomniany wcześniej przepis na słońce.

Badaczka była tak podekscytowana, że wręcz żałowała, że nie potrafiła wprost przekazać tej emocji, kiedy tłumaczyła na hilmaczy język swoją reakcję. Postarała się przynajmniej dobrze wyrazić to, że chciała wyruszyć jak najszybciej.

Okazało się jednak, że wymagało to wieloetapowego planu. Solla chciała najpierw dołączyć do Trytona w jego podróży powrotnej, którą miał odbyć już następnego dnia astronomicznego. Nie wyjaśniła, dlaczego potrzebowała popłynąć razem z nim, ale Anna domyślała się, że był on bardziej na bieżąco z oceanicznymi prądami, pływając często tam i z powrotem.

Ciekawe było, że Solla była świadoma bliskości Trytona oraz jego planów, choć Anna była przekonana, że hilmaczka nie miała okazji się z nim spotkać w ostatnim czasie. Kiedy zapytała ją, skąd wiedziała o jego obecności, tamta wyjaśniła ogólnikowo, że ich dodatkowe mózgi (czy też komputery) miały to uzgodnione. Anna nie wiedziała, jak to rozumieć, ale poprzestała na zanotowaniu sobie tego jako kolejnej rzeczy do wyjaśnienia później – w tym momencie ważniejsze było uzgodnienie szczegółów wyprawy.

Dowiedziała się, że podróż z Trytonem będzie daleka, wielodniowa. Gdyby chciała towarzyszyć im przez cały czas w Płotce, musiałaby spędzić na ciasnym pokładzie więcej czasu, niż podczas najdłuższego z jej dotychczasowych rejsów – w dodatku tyle trwałaby podróż w jedną stronę, więc trzeba byłoby to wymnożyć jeszcze co najmniej przez dwa. Choć Anna gotowa była do poświęceń, zdawała sobie sprawę, że to było mało realistyczne, i prawdopodobnie niebezpieczne. Na szczęście miała jeszcze inne opcje.

Powiedziała więc Solli, żeby płynęli z Trytonem bez niej, że ona dogoni ich później. Mogła to zrobić nawet samą Płotką, która na pełnej mocy płynęła dużo szybciej od hilmaków – zamierzała jednak poprosić o wsparcie Orkana. Była przekonana, że Kuba nie odmówi, kiedy dowie się, że chodzi o kolejne ważne odkrycia.

Solla popłynęła na północ, w stronę przekaźnika przy którym obozował Tryton, a Anna wróciła na stację.

– To które z moich nagrań były przydatne? – zapytał Leon, kiedy przekazywała mu Płotkę. Sprawiał wrażenie, że tylko czekał na okazję, żeby o to dopytać.

– Chciałam dowiedzieć się czegoś o reaktorze fuzyjnym i... – przeciągnęła samogłoskę, podczas gdy w jej głowie splatało się kilka wątków. – Może przy okazji mógłbyś powiedzieć mi coś jeszcze. Czy kiedy gdzieś ma miejsce taka fuzja, da się to jakoś wykryć z zewnątrz?

– Jeśli reaktor jest dobrze zrobiony, jak ten nasz, to nie. Nic nawet nie zauważysz – powiedział bez zastanowienia, z lekką dumą, prawie jakby mówił o czymś, co sam zrobił. – Chociaż... – dodał, zamyśliwszy się lekko. Wyświetlił przed sobą kilka tabelek i przez chwilę przesuwał je, porównując jakieś liczby. – No dobrze, poprawiam się. Rezonator neutrinowy prawdopodobnie mógłby ci co nieco powiedzieć.

– Masz taki? Można coś takiego zamontować na Płotce?

Leon roześmiał się głośno, niemal arogancko.

– Nie, nie ma szans – wyjaśnił. – Nie tylko na Płotce. W ogóle nie mamy tu takiego sprzętu, bo i po co?

W rozbawieniu nawet nie przyszło mu do głowy, że jej pytanie mogło mieć coś wspólnego z realną potrzebą.

– Już ja wiem po co! – Anna zrobiła szelmowską minę. – Może trzeba będzie takie sprowadzić. Ale to już niekoniecznie moje zmartwienie – zakończyła, stawiając jeden krok w przeciwną stronę, żeby dać do zrozumienia, że chce już iść dalej. Leon nie zatrzymywał jej, widać było, że potraktował tę rozmowę jak kolejny dowcip.

Dalszy oceanWhere stories live. Discover now