Rozdział 28. Jesteś dla niego za młoda.

391 24 20
                                    


Nicolas


Rozmawiałem przez telefon, kiedy do biura wpadła jak burza Serife. Zaczęła krążyć po całym pomieszczeniu. Była wściekła. Zaraz za nią w progu pojawił się zirytowany Clyde. Od razu zakończyłem połączenie obiecując, że oddzwonię.

- Mogę ją tu zostawić? - zapytał. Nie byłem pewien, o co chodziło, ale skoro oboje byli wkurzeni, to coś musiało się wydarzyć.

- Gdzie Oliver?

- Musiał coś załatwić. Poprosił mnie, żebym go zastąpił na jeden dzień. Gdyby nie była Twoją siostrą, przy pierwszej lepszej okazji zrzuciłbym ją z mostu do rzeki.

- Pociągnęłabym Cię ze sobą na dno, buraku. - odparowała.

- Ty mała...! - nie dokończył, próbując utrzymać nerwy na wodzy.

Clyde zacisnął szczęki i zamknął oczy, tylko po to, żeby się uspokoić. Wiedziałem, ile go to kosztowało. Był narwany, a moja siostra potrafiłaby wyprowadzić z równowagi nawet mnicha.

- Możesz iść. Na razie będzie pod moją opieką.

- Alleluja! Żegnam damę. - powiedział sarkastycznie do Rif, po czym zwrócił się do mnie z wdzięcznością. - Dzięki, szefie.

Gdy zamknął za sobą drzwi, spojrzałem na siostrę pytającym wzrokiem.

- Co jest młoda?

- To jakaś paranoja! Mam siedemnaście lat, a ona traktuje mnie jak dziecko. - wybuchła, na co westchnąłem zmęczony ich ciągłymi perypetiami.

Kolejny raz pokłóciła się z macochą, ostatnią żoną naszego ojca. Zdarzało się to przynajmniej raz na tydzień, a potem uciekała do mnie. Nie miałem jej tego za złe, wiedziałem jaką podłą kobietą była Naomi. Idealnie wpasowała się w zepsuty charakter ojca, ale jaka by ona nie była, nadal pozostawała prawnym opiekunem Serife.

- Co tym razem?

- Nie pozwoliła mi iść na imprezę do Brandona. Widziałam i robiłam gorsze rzeczy niż dobra zabawa ze znajomymi, do cholery.

- Nie przeklinaj. - upomniałem ją, na co przewróciła oczami. - Przecież masz szlaban. - zauważyłem. - Czyli to tak przestrzegasz kary, którą Ci wyznaczyłem?

- Oliver wyjechał, sądziłam, że Naomi nie ma o tym pojęcia. Rozwaliłyśmy salon podczas kłótni. - wykrzywiła twarz w niezadowoleniu.

- Nie o to pytałem. Czy Ty choć raz nie możesz mnie posłuchać? Serife... - zwilżyłem usta językiem, gdy dotarły do mnie jej słowa. - Co zrobiłyście? - wypuściłem powietrze przez usta wkurzony. - Znowu?!

- To ona zaczęła. - uśmiechnęła się niewinnie. - Chciałam tylko zobaczyć Brandona.

- Kto to Brandon?

- Mój chłopak.

- Od kiedy masz chłopaka? I kto Ci na to pozwolił? - zapytałem, robiąc poważną minę.

- Nick, nie bądź staromodny. Mam go i już. Poza tym wiem, że Oliver i Clyde donoszą Ci o wszystkim, co robię. To nie możliwe, żebyś o tym nie słyszał. - fuknęła na mnie wkurzona. Już zapomniała, że to ja powinienem się gniewać. Jednak postanowiłem o tym z nią nie dyskutować. Bóg jeden wiedział do czego by to doprowadziło, a lubiłem moje biuro w jednym kawałku.

Serife wiedziała, że ochrona, którą jej zapewniłem nie była bezpodstawna i choć niechętnie, godziła się na to. Zazwyczaj starała się tego nie okazywać, jednak dzisiejszy dzień nie był tym spokojniejszym, dlatego jawnie okazywała mi swoją złość. Robiłem to ze względów bezpieczeństwa. Jednak byłem pewien, że było niewielu, którzy pokusiliby się na atak na naszą rodzinę. Już raz próbowali i zakończyli swoje życie w strasznych męczarniach. Ojciec sam się nimi zajął. Ta historia długo krążyła w naszych kręgach, przekazywana z ust do ust.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now