Rozdział 39. Wyglądasz jakbyś kazała mi spierdalać.

330 22 10
                                    

Layla

Malowałam twarz, a dokładniej zakrywałam siniaki podkładem i korektorem. To nie było proste jakby się mogło wydawać, zwłaszcza, że były one w kolorze ciemnego fioletu. Jedyny plus był taki, że niedługo zmienią kolor na żółtawy odcień. Tym razem Abel naprawdę mnie załatwił.

Przed oczami stanęły mi wydarzenia tamtego wieczoru. Martwe ciała mężczyzn, ułożone na podłodze. Krew rozlana wokół ich zwłok. Co było dziwne, ale w żaden sposób nie żałowałam tych ludzi. Nie czułam smutku, czy rozgoryczenia, raczej bierność. Ich śmierć ani trochę mnie nie obeszła. Czułam się tak jakby w moim umyśle otworzyła się zakurzona szafka, definiująca to kim byłam. To było śmieszne, ponieważ nigdy nie myślałam w taki sposób. Przecież powinni zapłacić za swoje winy w bardziej humanitarny sposób.

Umysł podsunął mi ciemne, wręcz czarne oczy, spoglądające przenikliwie na moją twarz. To one wiedziały jak z zimną krwią pozbawić kogoś życia. Z pełną determinacją obserwowały ostatnie chwile tych oprychów.

Czarne oczy...

W tym momencie rozdzwonił się mój telefon. Zaskoczona podskoczyłam na łóżku.

- Cholera. - mruknęłam, próbując znaleźć urządzenie pod górą poduszek i zmiętolonej kołdry. Wyrzuciłam poduszki za siebie w stronę wejścia do pokoju.

- Layla? - Alex zajrzał za drzwi i chyba oberwał poduszką w twarz, ponieważ przeklął. Po tym wyszedł.

- Sorki. - krzyknęłam. W końcu wygrzebałam go, wciśniętego pomiędzy materac, a ścianę.

- Cześć, mamo. Co u Ciebie?

- Kochanie jaka jest szansa, żebyś pojechała ze mną do Hiszpanii?

- Nie rozmawiałyśmy kilka tygodni, a Ty mi się pytasz, czy pojadę z Tobą na wycieczkę?

- Laylo. - przewróciłam oczami.

- No dobra. Kiedy?

- Najlepiej jutro. - prychnęłam. Ona chyba zwariowała.

- Mamo, mam studia i pracę. Nie mogę wszystkiego rzucić i wyjechać z dnia na dzień.

- Powiedziałam Ci już, że nie musisz pracować. Co miesiąc wysyłamy Ci pieniądze. To za mało?

- Nie. Z pewnością nie. - westchnęłam zirytowana. Ta kwota znacznie przewyższała moje miesięczne wydatki.

Zawsze, gdy pojawiał się temat pracy albo pieniędzy, mama przekonywała mnie żebym rzuciła etat w kawiarni. Twierdziła, że nie po to poszłam na studia, żeby pracować w takim miejscu, chociaż sama w moim wieku dorabiała w knajpce z hamburgerami podczas studiów. Według niej miałam skupić się na nauce, skoro mogłam sobie na to pozwolić. Jednak nie chciałam korzystać z tych pieniędzy. Nie były moje, a rodziców. Dlatego część odkładałam na czarną godzinę, a resztę przekazywałam na organizacje charytatywne. Chciałam sama zarobić na własne potrzeby.

- Wiesz, że chce być samodzielna. Nie mogę polegać cały czas na Was. Zrozum mnie, mamo. - poprosiłam, ale to było jak walenie głową o ścianę. Nie uważała, że pieniądze dają szczęście, ale wiele ułatwiały.

Było jej ciężko, kiedy zostałyśmy we dwie, dlatego nie chciała, żeby jej córka ponownie przechodziła przez coś takiego lub powielała historię matki.

- Zostawmy na razie ten temat. Jedziesz? Chce spędzić trochę czasu z moją jedyną córką. - uśmiechnęłam się.

- Rozumiem, ale wybrałaś naprawdę parszywy moment. Mam swoje obowiązki. Nawet jeżeli poproszę kierownika o kilka dni wolnego, nie zatrzymam studiów.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now