Rozdział 51. Przestań być moim sumieniem, Laylo.

285 16 7
                                    

Nicolas

Dzisiaj był mój dzień sądny. Niektórzy powiedzieliby, że przesadzałem, ale naprawdę nie chciałem tego ślubu. Może inni potrafili zgodnie żyć w niechcianym małżeństwie, ale nie ja. Musiałem w jakiś sposób przekonać dziadka do Layli nie ujawniając, kim naprawdę była. Choć wiedziałem, że to będzie ciężkie, wręcz niemożliwe.

Podjechałem pod kościół razem z Mikaelem o trzy godziny wcześniej niż był planowany "właściwy" ślub.

- Mam nadzieję, że uda jej się dotrzeć.

- Stwierdziła, że ma dobrą wymówkę dla ojca. - cokolwiek to miało oznaczać. - Poszukam kapłana.

Wszedłem do środka budynku z czerwonej cegły. Jak zawsze w takich miejscach wnętrze było bogato zdobione. Złote żyrandole i wszędzie obrazy oraz freski. To nie były moje klimaty. Rozejrzałem się w poszukiwaniu księdza. Znalazłem go w konfesjonale.

- Szczęść Boże.

- Wyznaj swoje grzechy synu.

- Nie mamy tyle czasu. Przybyłem w innej, równie ważnej sprawie. Księże Augustynie jest sprawa niecierpiąca zwłoki. Pewna para musi wziąć pilnie ślub.

- Bez odpowiednich przygotowań... - podsunąłem mu czek z podpisem, aczkolwiek bez podanej kwoty.

Zacisnął usta, ale po chwili ułożył je w uśmiech. Wiedziałem, że przy odpowiedniej dźwigni Ojciec Augustyn zgodzi się.

- Przyprowadź te zbłąkane dusze. Przecież nie możemy pozwolić im czekać. - powiedział przejęty, spiesząc się przygotować.

Wyszedłem na zewnątrz. Panna młoda już czekała.

- Co powiedziałaś ojcu? - zapytałem, gdy znalazłem się bliżej.

- Nic, uciekłam z domu. Siostra mi pomogła. - obejrzała się za siebie.

Skierowałem wzrok w tamtą stronę i rzeczywiście, zaraz za nią zobaczyłem kobietę w wieku około trzydziestu lat. Były do siebie bardzo podobne.

- Pośpieszmy się. Niedługo zaczną jej szukać.

Nie wydawała się zadowolona. Prawdopodobnie nie popierała tego pomysłu. Możliwe, że bała się o konsekwencje podjętej decyzji przez siostrę. Mimo to wiedziałem, że cała złość dziadka i ojca Larisy skupi się na mnie.

Jednak jeśli Evans będzie próbował ukarać córkę, obiecałem Mikaelowi, że zajmę się tym. Przecież wtedy będzie już w rodzinie. Nikt nie będzie miał prawa jej tknąć.

***

Wróciłem do domu. Wszyscy uwijali się, żeby dopiąć przygotowania na ostatni guzik. Ślub miał się odbyć w moim domu rodzinnym. Jakoś nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Po tym co mówiła Larisa, że będą nas pilnować do ostatniej chwili, żebyśmy niczego nie odwalili, sądziłem, że dziadek wyśle za mną cały swój szwadron ochroniarzy. Może myliła się lub przeceniła ich siły.

Poszedłem się przebrać w garnitur ślubny. Czułem się w nim dziwnie. Jakby na mnie nie pasował, choć był szyty na miarę. Ostatni raz przejrzałem się w lustrze. Wyglądałem w porządku jak na odwołanie własnego ślubu.

Wyjąłem telefon z kieszeni, gdy poczułem wibracje. To była Layla, pytała o nasze plany na wieczór. Jeżeli dzisiaj wszystko się uda i nie zginę, to bardzo chętnie wyjdę z nią do kina.

Goście byli już na swoich miejscach. Na ceremonię wybrali jedno z większych pomieszczeń w domu. Zapewne salon przekształcili na salę balową, był wystarczająco duży by wszystkich pomieścić. Wszędzie walały się tiule i bukiety kwiatów. Florystka naprawdę się postarała. Kątem oka widziałem, że planistka koordynowała całą uroczystością oraz ludźmi. Nawet mnie ustawiła w odpowiednim miejscu i pobiegła dalej, gdy okazało się, że mieli problem z oświetleniem.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें