Rozdział 50. Nie powtarzajcie słowa "zdzira".

258 18 6
                                    

Layla

Jak się okazało tradycją rodziny Shadow w poranek wigilijny było urządzenie sobie walk. Dlatego mężczyźni schodzili do piwnicy, gdzie był ring, a kobiety szalały w kuchni i plotkowały. Część z winem, a część z nalewką wiśniową. Oczywiście oprócz Lili i Nat. Jednak o tej drugiej nikt nie wiedział, więc po kryjomu piłam za nią. Jeszcze parę godzin w takim stylu, a nie dotrwam do pierwszej gwiazdki na niebie. Oczywiście nie pomagało to, że ostatnio źle sypiałam przez kolejne wiadomości od Dylana.

- Na kogo obstawiacie? - zapytała Melania. Wyjęła kartkę, na której miała wypisane kwoty i imiona.

- Mamo... - mruknęła niezadowolona Lila.

Po kryjomu Ares podał jej dwadzieścia dolców i szepnął na kogo obstawia. Niestety zauważyła to jego żona.

- Kochanie, sądziłam, że nie uznajesz hazardu.

- Z moją matką to nie hazard, a inwestycja. - cmoknął ją w policzek i uciekł na dół.

- Kto jeszcze?

A co mi szkodzi. Wręczyłam jej taką samą kwotę i wybrałam Noah.

- Przewiduje Ci wiele szczęścia, kochana. - uśmiechnęła się przebiegle. Coś czułam, że to nie do końca będzie sprawiedliwy wynik.

- A Wy nie idziecie? - zwróciła się do Nataly i mnie, Katy. Córka siostry Aresa. - Pokazałybyście facetom, gdzie ich miejsce. - powiedziała ze śmiechem.

- To wino jest naprawdę mocne. Nie wiem, czy weszłabym nawet na ring. - odpowiedziałam trochę zamroczona procentami.

- Przepis Melanii. Nie wiadomo, czego ona tam dodaje, ale kopie podwójnie. - powiedziała Lila.

Oh, cudownie...

Cały dzień minął nam na pieczeniu ciasteczek, przygotowaniu jedzenia dla armii ludzi i żartach. Te kobiety były cudowne. Coraz bardziej przekonywałam się do tej rodziny.

Parę godzin przed kolacją zaczęli się zbierać kolejni goście. Stół był już nakryty, dekoracje na swoim miejscu. Pozostało tylko podać dania. Nasłuchiwałam lub przyglądałam się, kto akurat wchodził w zależności od tego, w którym miejscu domu się znajdowałam. Akurat byłam w salonie z Henrym, Scottem i bliźniakami, gdy kolejny raz zadzwonił dzwonek.

Jayden nie pojawiła się dzisiaj, nie mogąc pogodzić się z decyzją przyjaciółki. Natomiast Scott próbował wytłumaczyć jej decyzję ciężkim okresem. U nich chyba też nie było kolorowo, skoro został tutaj. Jednak nie wnikałam. To nie było moje życie.

- Gdzie zgubiłeś Rosemary, bracie? - usłyszałam głos gospodarza domu.

- Wiedźma została w swoim pałacu. A nasza córka poszła w jej ślady. Coraz bardziej ją przypomina. - wyczułam zawód w głosie mężczyzny.

- Nic nie poradzisz. Dzieciaki takie są.

- Syn marnotrawny powrócił. - powiedział ze śmiechem staruszek.

- Żadnej trawy nie zmarnowałem, ojcze. - odpowiedział i wszedł do pomieszczenia.

- A ten jeden raz, mogłeś zmarnować. Gdy ta pożal się Boże kobieta, zaciągnęła Cię do łóżka.

- Tato, przestań. Bliźniaki tutaj są. - mruknął Ares.

- I bardzo dobrze. Nie będę musiał się powtarzać. Przynajmniej moje wnuki będą mądrzejsze.

- Każdy popełnia błędy, Henry. - powiedziała Melania, po czym usiadła obok męża, a on przytulił ją do siebie.

- Sobie nie mogę nic zarzucić. - stwierdził dumnie. Jednak po uśmiechu jego żony wiedziałam, że to nie była całkiem prawda i zamierzała mu to wypomnieć.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now