Rozdział 36. Tortury wymagają poświęceń.

284 27 5
                                    


/Na szybko i nie przeciągając... Prawdopodobnie pojawi się scena +18, niechętnych proszę o przewinięcie  ❤


Nicolas

Layla jeszcze spała, a ja bezczelnie jej się przyglądałem. Była przykryta jedynie do połowy ciała.

Odgarnąłem jej włosy, a kiedy to zrobiłem odsłoniłem również jej tatuaż. Nigdy nie przyjrzałem mu się uważnie, a tylko pobieżnie. Dlatego wiedziałem, że to był wąż, jednak teraz zauważyłem więcej szczegółów. To nie był zwykły gad, a kobra królewska. Kojarzyłem ten wzór. Byłem pewien, że gdzieś go już widziałem.

Dotknąłem palcem głowę węża i pokierowałem go wzdłuż tułowia. Zaczynał się tuż przy linii włosów, potem wywijał się z prawej do lewej zachodząc na kark. Ogon był zawinięty w znak nieskończoności by na końcu luźno opaść.

Kobieta mruknęła coś niewyraźnie i mocniej wtuliła się w poduszkę.

Znak kobry...

Kiedy uświadomiłem sobie na czyich plecach widziałem identyczny wzór, zmroziło mnie. To nie mogła być prawda. Zdrowy rozsądek nie dopuszczał tej myśli do mózgu. Natomiast chwilę później podsunął mi słowa Layli sprzed kilku tygodni.

"W Arizonie. To prezent od mamy na szesnaste urodziny."

Momentalnie cofnąłem dłoń. Arizona.

W tej chwili obok mnie leżała poszukiwana i naga siostra Ace'a?!

To dlatego tak się zachował, wtedy w teatrze. Zrozumiał kim mogła być, dlatego zadał te głupie pytania. Tylko dlaczego nic nie powiedział? Mówił, że musi coś sprawdzić.

Prawdopodobnie sam nie był pewien.

Blondynka obróciła się w moją stronę w wtuliła we mnie.

- Już nie śpisz? - mruknęła sennie.

- Tak. - odpowiedziałem krótko, nadal przetwarzając nowe informacje.

Ona była nieślubną córką Leona Velasco?

Otworzyła oczy i spojrzała w moje.

- W porządku? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.

Właśnie patrzyłem na jednego z nich. Ona nie miała prawa istnieć, a jednak była tu, przy mnie. Spoglądała wielkimi szmaragdowymi oczami, tak bardzo podobnymi do rodu Velasco.

Zignorowałem jej pytanie.

- Powiedziałaś, że Twój tatuaż ma wiele znaczeń. - przymknęła powieki i delikatnie pokręciła głową.

- Nie. Powiedziałam, że symbol węża ma wiele znaczeń. Natomiast mój tatuaż, został wybrany z konkretnych powodów.

Położyła głowę na moją pierś.

Czekałem aż mi wyjaśni, ale nie zamierzała tego zrobić. Dlaczego do cholery tak ciężko wyciągało się z niej jakiekolwiek informacje? Dokładnie tak jak dwa dni temu. Nie powiedziała mi jak uspokoiła Clyde'a, ale gdy wrócił był prawie innym człowiekiem, choć nadal patrzył wrogo na Connora, to już nie okazywał chęci zamordowania swojego przyjaciela. Kiedy zapytałem co zrobiła, oznajmiła dumnie: "To tajemnica.".

Mała, wredna... Zacisnąłem pięść na pościeli. To nie był czas, żeby o tym rozmyślać.

- Kociaku... - mruknęła w odpowiedzi. - Powiesz mi? - uśmiechnęła się i ponownie na mnie spojrzała. Przyłożyła palec do ust, jakby się zastanawiała. Chciała się podroczyć, tylko że aktualnie nie miałem na to ochoty. Musiałem się dowiedzieć, czy była świadoma, że symbol, który miała był znakiem rodu Velasco. To mogła być tylko pieprzona pomyłka, zbyt duże podobieństwo do ich szkicu, nawet chciałem sobie wmówić, że po prostu zabłądziła i przypadkowo znalazła się u ich tatuażysty w Arizonie.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now