Rozdział 53. Przesłać Ci listę?

271 19 6
                                    

Layla

Siedziałam odrętwiała z podkulonymi nogami na łóżku w sypialni. To co zobaczyłam... Śmierć tego mężczyzny. Nicka, który miał w ręku broń... Pomimo tego, że wiedziałam już, iż Nicolas był Hadesem, nadal, to przerosło moją wyobraźnię, a przecież na własne oczy widziałam jak zabił trzy osoby. Chociaż wtedy był w masce. Może to w jakiś sposób nadal chroniło jego osobę w mojej głowie.

Westchnęłam. Dlaczego musiałam to zobaczyć? Wolałam dalej żyć w nieświadomości.

Ukryłam twarz w dłoniach, chcąc po prostu zniknąć.

Sama zajęłam się zadrapaniami na kolanach. Nie miałam potrzeby, w tej chwili oglądać Connora, czy słuchać jego słów. Kiedy jechaliśmy do apartamentu Nicolasa, próbował w jakiś sposób zacząć rozmowę, ale gdy dałam mu do zrozumienia, że nie miałam ochoty, przestał. Dlatego teraz znajdował się w salonie, pilnując mnie, żebym nie wyszła. Powiedział tylko, że powinnam poczekać na Nicka. Jakby jego słowa mogły cokolwiek zmienić.

Kiedy już sądziłam, iż się nie pojawi. Właśnie wtedy otworzył drzwi i wszedł. Powoli, ostrożnie jakby bał się mojej reakcji.

- Laylo... - czule szepnął moje imię. On chyba też nie był gotowy by powiedzieć mi prawdę.

- Nie zbliżaj się. - zastrzegłam, gdy zrobił kilka kroków w moją stronę.

- Nie mów, że się mnie boisz, kociaku?

Przecież powinnam, prawda?

- Nie. Obawiam się, że mogę Ci przyłożyć. - wstałam z łóżka z bojową postawą. - Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że Twoim hobby jest zabijanie ludzi? - łzy zebrały się pod powiekami, jednak wściekłość wygrała nad bezsilnością. Odpędziłam je od siebie, spoglądając gniewnie na mężczyznę.

- To nie tak. Wysłuchaj mnie, a... - zająknął się. Chyba sam nie wierzył, że to zrozumiem.

- Nie chcę słuchać kolejnych kłamstw, Nick.

- Kociaku... - zaczął łagodnie jakby miał do czynienia z rozwścieczoną pumą. Jednak przez ten czas, kiedy na niego czekałam, przemyślałam sobie, co chciałam mu powiedzieć.

- Zamknij się. - wzięłam głęboki oddech. Chciałam wygarnąć mu wszystko i niczego nie pominąć, teraz gdy reszta puzzli wskoczyła na swoje miejsce. - Może zacznijmy od początku.

- Lay, wysłuchaj mnie. - pokręciłam głową, chcąc go uciszyć.

- Dean i jego kumple spłonęli. A nie, przepraszam. Najpierw zostali zadźgani nożem. - poprawiłam się, gdy dotarło do mnie, że w mojej głowie znowu przeinaczałam prawdę.

- Jak do tego doszłaś? - zapytał beznamiętnie. - Nie zrobiłem nic, co by Cię na mnie naprowadziło.

To było dla niego ważne? Jak na to wpadłam?

- Dałeś mi swoją bluzę, w której zostawiłam bransoletkę. Nie, cholera. Znowu się mylę. - zaśmiałam się. Brak wypoczynku naprawdę źle na mnie wpływał. - To Hades mi ją dał, a bransoletkę zostawiłam u mojego chłopaka. - zmarszczył brwi jakby szukając w pamięci tych wydarzeń. Natomiast ja rozwinęłam swoje słowa, by mu pomóc. - Jedną pożyczyłam, kiedy złapał nas deszcz, a moje ubrania nadal były mokre. Pamiętasz? Wyciągnąłeś mnie wtedy na spacer, ponieważ nie odpowiadałam na Twoje wiadomości. - przytaknął głową. - Drugą ubrałam po tym jak się kochaliśmy. Dałeś mi bransoletkę pasującą do naszyjnika. Tą samą bluzą okryłeś mnie tego felernego wieczora, kiedy Dean chciał mnie sprzedać Marcusowi. - złapałam drżący oddech. - Sądziłam, że obie bluzy są Twoje. W pewnym sensie miałam rację. Jedną pożyczyłam od mojego chłopaka, a drugą dał mi Hades.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now