Rozdział 37. Czas zacząć polowanie na czarownice.

312 21 6
                                    

Layla

Weszłam na ring. Tłum jak zwykle nieokrzesany, krzyczał i gwizdał. Choć fascynatów takich walk było coraz mniej na widowni, za to hałas był niezmienny. Uciszył ich dopiero komentator przedstawiając mnie oraz moją przeciwniczkę Grace. Oczywiście, była masywniejsza niż ja. Jednak tym razem nie miałam ochoty na zabawę w kotka i myszkę. Chciałam się z nią szybko rozprawić.

- Aniołku! Postawiłem na Ciebie. - usłyszałam, jednak nie miałam pojęcia, z której strony, dlatego tylko uniosłam kącik ust.

Gdy wybił gong zaatakowałam. Naparłam na nią z całą siłą. Najpierw wyprowadziłam prosty, który zablokowała. Potem kopnęłam ją w bok, przez co opuściła gardę i przyjęła lewy sierp na szczękę. Uderzenie ogłuszyło ją na tyle, że spóźniła się i nie zatrzymała mojej stopy. Kopnęłam ją w głowę. Upadła i straciła przytomność.

- Prosze Państwa, nokaut! Cóż za szybka akcja. - złapał mnie za dłoń i pociągnął ją w górę, a krzyki wzmogły się. O ile to było możliwe.

***

- Co jest Dean? Dobijasz się do mnie od godziny. Miałam zajęcia.

- Mam dla Ciebie dobrą ofertę. Prywatny pokaz dla jednego z naszych widzów. Wyjątkowego obserwatora.

- Co? Prywatny pokaz? - zapytałam zmieszana.

- Czy nie powiedziałem Ci tego przed chwilą? Twoja pamięć jest ulotna jak złotej rybki. - odpowiedział zniecierpliwiony.

- Co to niby ma znaczyć?

- To co słyszysz, Aniołku. Ostatnio po Twojej walce wyhaczył Cię pewien sponsor, ale chce się bliżej przyjrzeć Twoim umiejętnością. To dla Ciebie szansa.

Nigdy nie spotkałam się z czymś takim, a gdy propozycja padła z ust Deana, tym bardziej miałam, co do niej wątpliwości. Jo ostrzegał mnie przed nim nie bez powodu.

- Jeżeli się nie zgodzę, co wtedy?

- Pożegnamy się. Zrozum, mam bardzo dobre układy z tym człowiekiem, jeśli odmówisz jemu i ja na tym ucierpię. Nie mam zamiaru nadstawiać karku za jedną zawodniczkę.

- Mogę się zastanowić?

- Oczywiście. Masz czas do zachodu słońca. Jutro walka.

Wróciłam do mieszkania. Odłożyłam torbę na krzesło i rzuciłam się na łóżko. Nadal rozmyślałam nad słowami Deana. "Prywatny pokaz"? Wzięłam laptopa. Wpisałam w przeglądarce, ale nic nie znalazło oprócz pokazów mody i sprzętów kuchennych. To jakiś żart. Doprecyzowałam. Nadal nic. Może Nicolas będzie wiedział coś na ten temat. Przecież sam walczył w Kręgu, a według słów Noah miał powiązania z właścicielem tego przybytku.

Przez chwilę wahałam się. Z pewnością będzie zadawał pytania. W końcu będę musiała mu powiedzieć, co robię w wolnym czasie, a na pewno to ze mnie wyciągnie. I prawdopodobnie nie spodoba mu się to.

Finalnie, przegrywając z logicznym myśleniem, zadzwoniłam do niego.

- Nick, masz chwilę? Chciałabym Cię o coś zapytać.

- Coś się stało? Nie powinnaś mieć teraz zajęć?

- Nic się nie stało. Skończyłam wcześniej. Jesteś w biurze?

- Tak, prawdopodobnie do wieczora się stąd nie ruszę. Przygotowujemy z Eleną event na Święto Dziękczynienia. Jest ciężko. Mam dosyć, a ona zasypuje mnie kolejnymi spalonymi pomysłami. - zaśmiałam się cicho.

- No dobra. To wpadnę z kawą. Zrobicie sobie chwilę przerwy.

- Jesteś moim wybawieniem. Dziękuję.

Lose Myself TOM II | ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now