5

1.5K 38 1
                                    

Chyba nikt nie wie, jaką ulgę poczułam gdy znalazłam się w swoim pokoju. Byłam już po obiedzie, jeszcze nie miałam zadanych lekcji, więc leżałam, na zmianę z telefonem i laptopem. Jeszcze przed chwilą pomagałam mamie z zakupami, jakie robiła do nowego domu i nosiłam z nią torby i kartony. Świetnie było odetchnąć, po wyczerpującym dniu.

- Pola!- usłyszałam krzyk mamy z dołu. Narzekając pod nosem na to, że dopiero co usiadłam i już muszę wstać udałam się na korytarz. Po schodach biegła mama z telefonem w ręce.- Wiesz może coś o tym, gdzie jest Michał?

- Nie.- powiedziałam i chciałam wrócić do pokoju. Byłam na niego trochę zła, więc nie miałam ochoty poruszać jego tematu.

- Pola, bo Arletta dzwoni. Nie odbiera telefonów, ani nie odpisuje nikomu na smsy, a w domu jeszcze go nie było, a dochodzi dwudziesta pierwsza.- stęknęła przerażona Mierkiewicz. Próbowałam udawać obojętną i myślałam, że to codzienność dla niego, jednak pani Arletta nie dzwoniłaby do mojej mamy bez powodu.

- Nic nie wiem.- weszłam do pokoju i chwyciłam telefon wybierając numer do Matczaka. Nie odbierał. Napisałam smsy do niego i do innych, czy coś wiedzą, jednak oni byli nieświadomi całej sytuacji i mieli zaraz się tym zająć. Sprawdziłam lokalizację chłopaka na snapie, jednak również jak ja, ją wyłączył.

Dzień był dziś deszczowy i dość zimny jak na wrzesień, więc zarzuciłam na bluzę, deszczak. Chwyciłam telefon i ciagle dzwoniąc do Michała, wyszłam z domu, przemierzając ulice Warszawy, zaczęłam od centrum, gdy go tam nie znajdę pójdę na schodki, potem poniatówka.

- Emilii Plater.- szepnęłam pod nosem, idąc żwawym krokiem przez długą ulicę. Rozglądałam się dokładnie w każdą stronę, jednak nie widziałam nigdzie Michała. I nie będę ukrywała, że się martwiłam. Bo bałam się o niego cholernie. Nie wiedziałam, czego można się po nim spodziewać.

- Pola..- usłyszałam cichy, zachrypnięty głos. Zatrzymałam się i gwałtownie się odwróciłam do tyłu. Zobaczyłam Michała, który miał czerwone oczy i mokrą twarz. Nie wiem czy były czerwone od płakania, czy od jarania. A twarz mokra od łez czy deszczu, który cały czas padał.

- Michał.. Co ty wyprawiasz? Wszyscy się martwią!- podeszłam do niego. Byłam zła, jednak po chwili doszło do mnie, że nie powinnam na niego krzyczeć. To nic nie pomoże.- Matczak, ty idioto. Jesteś cały przemoczony.- kucnęłam, przy nim mocno go przytulając. Brunet się nie opierał i wydał z siebie cichy szloch. Myślałam, że mi się wydaje, jednak on naprawdę płakał. Było mi go strasznie żal. Nie zachowuje się zawsze dobrze, ale nikt nie jest święty.- Chodź Michaś. Weźmiemy ubera, zawiozę cię do domu.

Pomogłam mu wstać i chwyciłam kubek po herbacie, by go wyrzucić do kosza niedaleko. Wsiedliśmy do czarnego auta i odjechaliśmy w stronę domu chłopaka.

Spojrzałam na niego. Siedział oparty głową o okno. Miał na sobie zamszowy płaszcz, który wydawał się być ciemniejszy niż normalnie, przez ilość wody, która w niego wsiąkła. Matczak był w okropnym stanie. Przysunęłam się bliżej niego, chwytając jego ramię, o które się oparłam, lekko głaskając je dłonią.


- Michał, dziecko! Jak ja się zamartwiałam! Dobrze, że jesteś cały. Dziękuję ci Pola bardzo.- potop słów, jaki wypłynął z ust mamy Matczaka dotarł do mnie po chwili.- Zostań i napij się herbaty, pewnie zmarzłaś.

- Nie, dziękuję. Chyba powinnam się już...

- Zostań, proszę.- wybełkotał Michał, odsuwając się od uścisku jego mamy. Przytaknęłam i zdjęłam płaszcz, wieszając go w korytarzu. Zaprowadziłam chłopaka na górę do jego pokoju, gdzie on od razu padł na łóżko. Bez pytania skierowałam się do jego szafy, wyjmując z niej świeżą bluzę i dresy, które wręczyłam chłopakowi. Z racji tego, że jego stan nie był zbyt dobry, a on je wyglądał jakby miał siłę, pomogłam mu się przebrać.

- Macie zejdźcie sobie.- do pokoju chłopaka, weszła pani Arletta z dwoma talerzami zupy pomidorowej. Zostawiła je na biurku chłopaka i po upewnieniu się, że wszystko w porządku zostawiła nas samych.

- Przepraszam, za moje zachowanie Pola.- wydusił z siebie, po zjedzeniu cieplej zupy. Odstawiłam talerze na szafkę nocną i oparłam się o ramę łóżka, przysuwając się do chłopaka.- Staram się we wszystkim, ale wciąż jest daleko i bardzo boję się, że w końcu opadnę z sił. Chyba nie potrafię sobie radzić sam. Nie mam motywacji i nie potrafię odmawiać używek.

- Michał, jesteś moim najlepszym przyjacielem i nie mogę przepatrzeć, jak cierpisz. Musisz mieć świadomość, że używki przyniosą ci chwilową rozrywkę, ale nie uwolnią cię od problemów. Rób coś co cię uszczęśliwia. Muzyka? Pamiętam jak grałeś nam na gitarze.- uśmiechnęłam się do niego, ściskając jego dłoń.- Pomogę ci Matczak, ale jest kilka warunków. Między innymi to, że ograniczasz blanty i alkohol, no i nie bierzesz narkotyków. Damy radę Michał.

- Pola ja nie chcę cię znów stracić. Chcę żeby ludzie od narkotyków przestali się do mnie pruć, już wszystko spłaciłem, ale oni nadal mają problem. Nie chcę żeby dziewczynom zależało tylko na numerku ze mną. Może się wydawać, że mi też tylko na tym zależy, ale wcale tak nie jest. Ja nawet już nie mam z tego przyjemności. Nie jestem tak zwanym przez innych fuckerem, zrobię wszystko co mi każą, no bo nie potrafię żyć inaczej.- zaczął mówić, a ja wiedziałam, że w końcu mówi mi coś prosto z serca i wiem, że mu po tym ulży, a ja może w końcu będę wiedziała w jaki sposób mu pomóc.- Pola nie wiem jak idiotycznie to dla ciebie zabrzmi, ale jesteś mi kurwa potrzebna do życia. Nic bez ciebie nie ma sensu, nie wiem co mam zrobić, jak ty mi nie powiesz i nie poradzisz. Głowa mnie napierdala, gdy ci o czymś nie powiem. Cieszę się gdy coś do mnie mówisz i zawsze udzielają mi się twoje emocje. W każdej dziewczynie, próbuje znaleść coś co ty masz, ale żadna taka nie jest. I żadna nie myśli o tym, co ja. Chcą mnie aby zaliczyć. I wiem, że mówiłem o tym, że nie chciałem się ciebie trzymać, bo boję się, że się zakocham, ale chuj w to. Pola nie potrafię cię ignorować, kiedy ty jesteś obok. I wiem jakie to głupie, ale chce się w tobie zakochać Pola. Ciągle o tobie myśle i ty to wiesz. Nawet nie masz pojęcia jaki masz wpływ na ludzi.

- Michał, nie wiem co powiedzieć, ja...- nabrałam powietrza, myśląc na kontynuacją zdania, jednak znów w mojej głowie była pustka. Był tylko Michał.- Boże.. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Po sytuacji na poniatówce, mogłeś mieć dziwne odczucia, ale po prostu wszystko dzieje się tak szybko. Też coś do ciebie czułam przed wyjazdem, lecz nie mówiłam o tym, bo nie chciałam tego roztrząsać. Myślałam, że wszystko z twojej strony jest inne. Ale niedawno wróciłam do Warszawy, a my dopiero teraz złapaliśmy kontakt, chcę się z tobą poznać na nowo, bez pośpiechu i presji.

- Rozumiem Pola.- uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam. Przytuliłam się do niego. Ten uścisk był inny niż reszta. Bardziej intymny i taki, w którym chciałoby się trwać na wieki. I co prawda trwał on dość długo, lecz niewystarczająco. Po chwili temat został zmieniony przez bruneta, gdyż on zapewne też wyczuł wzrastającą niezręczność.- Obejrzymy coś?

- Jasne. Co wolimy Shrek czy Hannah Montana?- zapytałam, gdyż były to ulubione rzeczy do oglądania dla Michała.

- Hannah Montana.- odpowiedział niemal od razu. Okrył nas kocem i włączył telewizję. Położyłam głowę na jego ramie, którym mnie objął.- Jak byłem mały to do niej simpowałem.

- Pamiętam.- zaśmiałam się, otulając się szczelniej kołdrą. Położyłam swoją dłoń na brzuch chłopaka i wygodnie się ułożyłam, czując nagły przypływ zmęczenia.- Chyba jestem już śpiąca.

- W takim razie karaluchy pod poduchy.- uśmiechnął się, kręcąc moje włosy na swoich palcach, co było dość przyjemne i wprawiało mnie w jeszcze większe chęci do spania.

- Żyrafy do szafy.- odpowiedziałam, tłumiąc swój szerzący się pod nosem uśmiech. Wtuliłam twarz w bluzę Michała, kolejny raz przyłapując się na tym, że znów zaciągnęłam się zapachem ubrania. Słysząc w tle serial i serce Michała, szybko zasnęłam w dość przyjemnym otoczeniu, po męczącym dniu.

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz