6

1.5K 39 7
                                    

W tydzień momentalnie przybyło nauki w szkole. Powtórka materiału do matury i masa nowych rzeczy. Spokojne planowanie studniówki i prace w samorządzie szkolnym. Mimo, że nie uczestniczyłam w żadnych szkolnych organizacjach i tak byłam wciągana w rożne rzeczy, z powodu swojego plastycznego talentu. Zdążyłam już zrobić plakat, ogłaszający konkurs, który zawisł na tablicy, przy wejściu do szkoły. Ciagle dochodziła też pomoc mamie z rzeczami do domu, które kupowała w ekspresowym tempie i gdy zdążyłam wnieść jeden karton z dekoracjami, ona przywoziła kolejny, i tak w kółko.

- Co chodzisz taka zadumana?- zapytał Matczak, wyrywając mnie z zamyśleń. Od naszej ostatniej ważnej rozmowy minął niecały tydzień. Chłopak rozmawiał ze swoim tatą na temat dilerów, nie dających mu spokoju i po niedługim czasie sprawa ucichła, a Matczak miał o jeden problem mniej. Nadal pił, lecz w mniejszych ilościach i tylko na spotkaniach z nami, dzięki czemu mogliśmy mu w każdej chwili pomóc i odprowadzić do domu.

- Analizowałam wszystko co wydarzyło się w ostatnim czasie.- odparłam, siadając na parapet na korytarzu. Był on wysoki więc nogi mi lekko z niego zwisały.- Masz roztrzepane włosy.- brunet podszedł, dzięki czemu mogłam dosięgnąć do jego głowy i uklepać włosy, tak aby wyglądały porządnie. Chociaż nie będę ukrywała, że w nieładzie panującym na jego głowie, wyglądał dość śmiesznie i uroczo.

- Co się tak miziacie?- zapytał Franek, wskakując na plecy Michała, na którego twarzy pojawił się grymas bólu.- Sory Matczak, myślałem, że naprawdę bierzesz na bary sto dziesięć i mnie udźwigniesz.

- Ważysz sto dziesięć?- zdziwił się Szczepan, który znikąd podszedł do nas wraz z Zuzą i Hanią, a za nimi wlókł się zaspany Tadek, jedzący kanapkę z kotletem.

- Nie, dlatego Michał powinien mnie udźwignąć!- oburzył się blondyn, siadając obok mnie.- Kłamałeś, że dźwigasz.

- Kto ci powiedział, że w ogóle chodzę na siłownię?- brunet próbował rozmasować sobie plecy, przez co śmiesznie się wygiął. Conajmniej, jak Sługocka, która przechodząc obok nas posłała mi złowrogie spojrzenie. Michał z nią skończył, jednak ona widocznie tego nie zauważyła, lub nie chce zauważyć, gdyż ciągle próbuje go zagadać, odciągnąć od nas i zaprowadzić do łazienki, na wiadomo co... Tak też było tym razem, uwiesiła się na ramieniu bruneta, posyłając nam słodki uśmiech, od którego buzowała krew w żyłach i to na pewno nie tylko mnie.- Aniela, czy ostatnio nie wyraziłem się jas...

- Mój ojciec zaprosił twoich rodziców na kolację. Widzimy się wieczorem Michaś.- puściła do niego zalotne oczko i dumnym krokiem się oddaliła, zostawiajac po sobie mdlący, słodki zapach jej perfum.

- Nie odpuści.- zirytowała się Zuza, wbijając swój wściekły wzrok w oddalającą się tlenioną blondynę.

- Widzimy się wieczorem Michaś!- przedrzeźnił ją Franek, udając że puszcza oczko do Michała, jednak wyglądał jakby jego połowa twarzy dostała paraliżu.

- To zdecydowanie było dwuznaczne.- Tadek połknął ostatni kęs kanapki, marszcząc z zażenowania brwi. Wszystko obserwowałam w ciszy, cokolwiek bym nie powiedziała, reszta mogłaby uznać, że jestem zazdrosna i nie powiem, że nie czułam trochę złości, lecz nie mogłam jej okazać. Dlatego siedziałam cicho.

- Na nic się nie nabiorę, może nawet uda mi sie tam nie przyjść.- bronił się Michał, zakładając ręce na ramiona. Nagle rozmowy ucichły, a wzrok wszystkich skierował się na moją osobę. Posłałam im pytające spojrzenie, gdyż byłam zdezorientowana ich nagłym dziwnym zachowaniem.

- Czemu tak cicho siedzisz Pola? Jesteś zazdrosna, czy co?- zapytał Wyguś, unosząc jedną brew. Pewnie chciał żebym powiedziała tak, a on by klasnął zwycięsko w dłonie i zaczął wymyślać nazwę shipu dla mnie i Michała, jak to zwykle miał w zwyczaju. Jednak to było raczej oczywiste, że tak nie powiem, więc sens zadania tego pytania miał brak egzystencji.

- Nie, po prostu was uważnie słucham.- wytłumaczyłam, czując się speszona przez uwagę skupioną na mnie.

- I to jak uważnie.- kiwał głową Tadek, oparty o ścianę przy mnie. Był strasznie blisko, czułam jego oddech na policzku i presję, jaką wywierał swoją osobą, znajdującą się kilkanaście centymetrów ode mnie.

- Jesteście walnięci. Dajcie mi spokój.- parsknęłam, zeskakując z parapetu. Podeszłam do dziewczyn, które jako jedyne nie próbowały mnie sprowokować.- Chodźmy do łazienki, muszę siku.

- Już lecę kochane! Ja muszę przypudrować nosek.- krzyknął Franek, kiedy zaczęłyśmy się oddalać. Pokiwałam z rozbawienia głową i razem z przyjaciółkami udałam się do pomieszczenia po lewej.

- Jak dobrze, że cię widzę.- do moich uszu doszedł ociekający jadem głos Sługockiej, która odbiła się od ściany, chowając błyszczyk do torebki.- Wiem, że coś jest na rzeczy między tobą i Michałem oraz to, że to ty byłaś powodem, przez który ze mną zerwał. Jednak ja nie odpuszczam tak łatwo Mierkiewicz. Trzymaj się od niego z daleka i...

- Och.. Jaki to żal, że musisz pozbyć się konkurencji żeby chłopak w końcu na ciebie spojrzał na poważnie.- wtrąciła się Zuza, podchodząc blisko blondynki.- Czasami żałuję, że ten błyszczyk na twoich sztucznych usteczkach nie jest na tyle lepiący żeby zamknąć ci mordę. Idź postękać o swoim nieudanym życiu miłosnym, gdzieś indziej i nie obwiniaj za to dziewczyn, które po prostu są na tyle inteligentne i fajne, że nie muszą się starać o uwagę innych, kilkunasto centymetrowymi spódniczkami i czerwonymi stringami pod spodem. Lepiej uważaj, bo przyciągasz uwagę nie tych co byś chciała żeby to widzieli. A tatuś nie zawsze stoi za rogiem z plikiem banknotów, aby uratować córeczkę. Zmykaj Sługocka i nawet nie próbuj jej grozić. Bo my potrafimy rozstrzygnąć sprawy inaczej, niż twój tatulek.

Aniela prychnęła pod nosem, jednak widziałam, że była zaskoczona tym jak naskoczyła na nią Zuza. Nie wiedziała co powiedzieć, dlatego zawołała swoją koleżankę przydupasa i wyszła, trzaskając drzwiami.

- Zuza masz gadane.- wybuchłam śmiechem, przelotnie przytulając się do ramienia dziewczyny. Postawiłam plecak na podłodze i weszłam do kabiny załatwić swoją potrzebę.

- Po prostu mam już jej cholernie dość. Nie wiem skąd się biorą tacy ludzie.- westchnęła, myjąc w tym samym czasie ręce. Również podeszłam do zlewu, mierząc wzrokiem swoje odbicie. Moje lekko ciemne blond włosy, opadały swobodnie na ramiona, gdzie nie gdzie lekko odstając. Przygładziłam je zwilżoną dłonią przeniosłam wzrok do mojej twarzy. Lekko zarumienione policzki, podczas gdy zazwyczaj były blade, dawały mi trochę oznak życia. Niebieskie oczy, które tylko w świetle były jasne, wyglądały na zmęczone, jednak był w nich widoczny mały blask. Oderwałam od lustra swój wzrok i chwyciłam z podłogi plecak.

Wyszłyśmy z łazienki równo z dzwonkiem, który oznajmiał koniec przerwy, a początek lekcji. W dodatku Matematyki. Hura! Moja ulubiona lekcja, na którą czekałam swój cały dzień. Świetne zakończenie. Wcale ja oraz reszta klasy nie będziemy usypiać na siedząco, przytakiwać w między czasie na słowa Wiśniewskiego, a w odpowiedzi na pytania mówić jeszcze nie obliczyliśmy, aż do końca lekcji.

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz