19

1.2K 39 2
                                    

Po obiedzie wróciłam z Michałem do pokoju. Brunet mocno starał się nie rozkleić i wiedziałam ile go to kosztuje. Mówiłam mu, że mnie nie musi się wstydzić, ale on po prostu nie chciał pokazać słabości przy swojej babci, która już była wystarczająco załamana wszystkim.

- Gdzie idziecie?- zapytał tata Michała, wychylając się na fotelu zza ścianę. Byliśmy ubrani w kurtki i zakładaliśmy właśnie buty.

- Na spacer. Niedługo wrócimy.- wyjaśnił Michał, zawiązując sznurówkę swojego buta.

- Mogę iść z wami?!- z salonu wybiegła Lenka, skacząc do góry. Była taka wesoła. Niby wiedziała, że coś jest nie tak i że nie ma jej dziadka, jednak nie miała takiej świadomości jak osoba dorosła.

- Lenka, daj im czas dla siebie.- dziewczynkę, złapała jej mama, która zabrała Lenę w akompaniamencie jej protestów z powrotem do salonu.

Gdy wyszliśmy z domu uderzył w nas chłód. Nieprzyjemny. Mimo, że byłam ciepło ubrana to i tak przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze.

- Pisałeś coś nowego?- zapytałam, przerywając panującą między nami ciszę. Brunet nagle się ożywił i energicznie kiwnął głową.

- Jak mi się nudziło, to pisałem. Mam do dokończenia jeszcze jedną, ale nie to co napisałem bardziej mi pasuje na kontynuacje piosenki, a nie na początek.- powiedział, energicznie wymachując rękoma. Uważnie słuchałam, każdego jego słowa i starałam mu się okazywać wsparcie, i to że mocno w niego wierzę i sadzę, że mu się uda. Pomimo, że jak to on zawsze mówi, jestem największą pesymistką jaką zna.

- Mówiłeś, że w Warszawie będę miała prywatny koncert, ale jestem nie doczekana, więc zdradzisz mi chociaż coś na ten temat?- poprosiłam, składając ręce. Brunet cicho się zaśmiał, strzelając mi palcami w nos.

- Wszystko wiąże się z papierosami i ta epka będzie się nazywała Fumar Mata.- powiedział, a na moją twarz wstąpił uśmiech.

- Fajnie brzmi.- kiwnęłam ochoczo głową.

- Nie chcesz się dowiedzieć co to znaczy?- zapytał, próbując zamaskować rozbawienie na jego twarzy, jednak nie udało mu się, za co dostał łokciem w bok.

- Nie wiedziałam, że to ma jakieś znaczenie.- wyjaśniłam, przewracając oczami.- No powiedz co to znaczy.

- Fumar Mata znaczy palenie zabija, a piosenki są głównie o papierosach i mają tytuły od nazw petów.- wytłumaczył, zarzucając swoją rękę na moje ramie, lekko mną potrząsając.

- Podoba mi się ten pomysł. Nie wpadłabym na to.- przyznałam, a zadowolenie chłopaka się zwiększyło.

- Może pójdziemy kupić coś coś dobrego?- zapytał, gdy przechodziliśmy przed sklepem spożywczym należącym do jego wujka.

- O tak, mam ochotę na jakieś ciastka z czekoladą czy coś.- rozmarzyłam się, a na samą myśl w moim brzuchu zaburczało.

- Miałem na myśli coś z procentami.- uśmiechnął się, kręcąc z rozbawienia głową. Przystałam też na tą propozycję i tak o to szliśmy w stronę plaży. Było już ciemno, jednak chcieliśmy się tam udać. Trzymałam ciastka, a Michał tanie wino.- Siadamy?- zapytał, wskazując na ziemię. Nie byłam do końca pewna czy to na pewno mądre posunięcie, ale zgodziłam się. Chłopak z trudem otworzył wino i wziął duży łyk i przekazał butelkę mi, a ja zrobiłam to samo, jednak w mniejszej ilości.

- Chcesz?- wystawiłam w jego stronę ciastko, które Matczak z chęcią przyjął.

- A ty chcesz?- tym razem on wystawił w moją stronę Camele.

- Czemu nie?- chwyciłam jednego i włożyłam go do ust, tak samo jak brunet, który zaczął przeszukiwać kieszenie.

- Kurwa, nie mam zapalniczki.- przeklnął, dalej grzebiąc w kurtce.- Nie masz tej swojej lufy do twoich świeczek?

- Świeczki zazwyczaj zapalam w domu, więc nie mam jej zawsze przy sobie.- zaśmiałam się, przypominając sobie sytuację, jak Michał był kiedyś u mnie i nie wziął zapalniczki do papierosów, a jedyna jaką ja miałam to była ta długa, której zawsze używałam, bo miałam pewność, że nie spali mi palców.

- To kurtka dziadka, założyłem ją na szybko i zapomniałem o zapalniczce.- przymrużył oko, sięgając głębiej do kieszeni.- Chwila. Mam coś.

Spojrzałam na jego dłoń, na której były zapałki.

- Genialnie.- ucieszył się i odpalił papierosa, nie zauważając, że ja tego nie zrobiłam.- Co jest? Nie umiesz?

- Umiem, ale ostatnim razem jak używałam zapalniczek to podpaliłam sobie rękaw.- wzruszyłam ramionami, na co chłopak kolejny już raz parsknął śmiechem. Po chwili kazał żebym się lekko przysunęła i odpalił mi papierosa, dzięki czemu mogłam się nim zaciągnąć.- Dziękuję.

- Proszę.- odparł, wypuszczając dym, który przez wiatr poleciał na moją twarz. Nie przeszkadzał mi on, nawet nie zwróciłam na niego uwagi, gdyż była ona skierowana na bruneta, który wlepił we mnie swoje intensywne spojrzenie.- Mam coś.- oznajmił wyjmując telefon, na którym zaczął coś szybko zapisując.

- Co masz?- zapytałam, próbując zajrzeć mu przez ramię jednak Matczak się odsunął, na tyle żebym nic nie widziała, jednak przez to że byłam pochylona, spadłam na chłopaka i razem, wylądowaliśmy na ziemi.- Sorki.- opamiętałam się, siadając z powrotem na swoje miejsce.

- Nic się nie stało.- powiedział, po czym wrócił do pisania czegoś i po niedługiej chwili odłożył telefon do kieszeni.- Przysuń się do mnie.

- Co?- zdziwiłam się, odrywając wzrok od wody, w której odbijały się gwiazdy. Brunet ignorując moje chwilowe zdezorientowanie, posadził mnie sobie na kolanach, kładąc jedną swoją dłoń na moich plecach, a drugą na policzku.

- Jesteś piękna.- nagle wypalił, nie odwracając wzroku od moich oczu. Speszyło mnie jego wyznanie. I jestem pewna, że kolejny raz dzisiaj zalałam się rumieńcem. Jednak przez panujący wzrok jestem niemal pewna, że Matczak tego nie zauważył.- Masz ciepłe policzki. Rumienisz się?

- Nie.- odpowiedziałam niemal od razu. Dając sobie mentalnego klapsa w czoło.- Tak. Nikt mi nigdy nie powiedział czegoś takiego.

- Masz ładne oczy, najładniejsze jakie widziałem i twoje włosy też są ładne. Mają dużo odcieni blondu w jednym. Podobają mi się. I twoje..- zaczął obsypywać mnie kompletami, a ja myślałam że moje serce mi wyskoczy z klatki piersiowej. Dlatego nie wiele myśląc wpiłam się w jego usta, oddając w pocałunek najwiecej ile potrafiłam. Chciałam nim przekazać wszystkie uczucia jakie żywiłam do chłopaka, bo nie potrafiłam ich ująć w słowa.- I dobrze całujesz.

- Ty też całkiem.- zaśmiałam się, obejmując szyję chłopaka, w którą się wtuliłam, normując swój oddech.- A tak na serio to dziękuję Michał. Nie wiem czy mówiłeś to całkiem na serio, ale wiele to dla mnie znaczy. Nie często dostaję takie komplementy, a po tym jak moja samoocena już za małego bachora została zrujnowana, wiele dla mnie znaczą.- wyznałam, odsuwając się trochę żeby widzieć dokładniej jego twarz.

- Mówiłem wszystko na serio i na prawdę tak myślę.- skwitował, składając buziaka na moim nosie. Co było przyjemne. Jeszcze raz się w niego wtuliłam, ciesząc się, że mam takiego Michała w swoim życiu. I życzę aby każdy spotkał taką osobę, jak Matczak. Pomimo, że ma czasem humor w kratkę to i tak jest najlepszy.

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz