14

1.3K 41 1
                                    

Dwa ostatnie dni tygodnia spędziłam na nauce i pomocy w domu. Dzięki ciężkiej pracy w szkole, dostałam propozycję wzięcia udziału w konferencji z profesorami z najróżniejszych uczelni z całej polski i innych państw. To było dla mnie spore osiągniecie i byłam z tego dumna. Mama z tatą i Kingą mieli szkolenia co do obsługi pompy i wyliczanka wymienników, czyli czegoś nieodłącznego podczas życia z cukrzycą. Totalnie nie wiedziałam o co chodzi i nie zagłębiałam się w to, gdyż to wiązało się z matematyką, a ja jeżeli chodzi o ten przedmiot daję ciała.

Na weekend zgodziłam się pojechać z Michałem do Sławy wraz z jego rodzicami, by odwiedzić jego dziadka w szpitalu i dotrzymać towarzystwa jego babci.

- Trochę się boję.- usłyszałam głos Matczaka, który oderwał mnie od przyglądania się ludziom, których mijaliśmy w szpitalnych korytarzach. Stresowałam się trochę, sama nie byłam do końca pewna czemu, jednak nie byłam w stanie tego powstrzymać.

- Czego dokładniej?- zapytałam, lekko marszcząc brwi. To raczej było oczywiste co brunet miał na myśli, jednak podróż i emocje towarzyszące tamtego dnia były wyczerpujące i nie pozwalały mi na trzeźwe myślenie.

- Że może to ostatni raz kiedy go widzę i że moje najsilniejsze wspomnienie będzie z dziś, kiedy dziadek leżał schorowany w szpitalnym łóżku. Boję się, bo być może to będzie nasza ostatnia rozmowa i spotkanie, a do mnie to nadal nie dociera.- wytłumaczył, a głos wiele razy mu się lekko załamywał i widać było, że nieskutecznie próbował to powstrzymywać.

- Wiem co masz na myśli. Może jeszcze wszystko się ułoży.- próbowałam go przekonać, jednak byłam pewna, że nie wychodzi mi to zbyt dobrze.

- Mówi to największa pesymistka jaką znam.- uśmiechnął się pod nosem, a ja uderzyłam go łokciem w ramię. Wydawało mi się, że trochę się rozluźnił, jednak gdy zobaczył, że dotarliśmy pod odpowiednią salę, znów się spiął, a jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił.- Muszę tam wejść.

- Dasz radę Michał.- powiedziałam, ściskając przez moment jego dłoń. Obydwoje wzięliśmy głębokie wdechy i weszliśmy do środka, pukając o uchylone drzwi.

Moje spojrzenie momentalnie znalazło się na starszym mężczyźnie, który wyglądał gorzej niż się spodziewałam. Zapadnięty obszar pod oczami i lekkie sińce. Blada twarz, pokryta paroma zmarszczkami i pękniętymi naczynkami. Pomimo tego wszystkiego, pojawił się na niej szczery uśmiech, który był dość wzruszający. Po Michale przywitałam się z mężczyzną, który ucieszył się na mój widok. W końcu przez moją przeprowadzkę nie widziałam się również z nim.

Usiadłam obok mamy i taty Michała na małej, szpitalnej sofie. Słysząc kroki odwróciłam się w stronę drzwi, gdzie pojawiła się babcia Michała z kubkiem kawy. Również się z nią przywitałam i wróciłam na wcześniejsze miejsce.

Spędziliśmy ten czas na rozmowach, najczęściej bez udziału dziadka Michała, gdyż nie miał on na tyle siły by uczestniczyć w debatach na rożne tematy. Zamieniłam też pare słów z babcią chłopaka, która była równie wyczerpana, w końcu nie opuściła męża, ani na jedną noc.

- Pa dziadku.- Michał właśnie żegnał się ze starszym mężczyzną, po czym przyszła kolej na mnie. Podeszłam bliżej i delikatnie go objęłam.

- Wiesz, że mu się podobasz? Nawet nie wiesz jak mi ciągle o tobie trajkotał, gdy przyjeżdżał albo rozmawiał ze mną przez telefon. Ale o ile mnie nie myli mój instynkt, to ty też patrzysz na niego w pewien sposób.- zaśmiał się szeptem, uśmiechając się, co mi również się udzieliło.- Dopilnuj go żeby wypuścił te jego piosenki. Ma potencjał.

- Jak narazie to żadnej nie dał mi przesłuchać.- powiedziałam, dyskretnie spoglądając na Matczaka, który z zainteresowaniem się nam przyglądał.

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz