39

951 51 15
                                    

Zmarszczyłam brwi i na chwile przystałam, zastanawiając się kto to taki. Potrząsnęłam głową i zbiegłam po schodach, wyglądając przez wizjer w drzwiach. Zobaczyłam brązową czuprynę, po której poznałam Matczaka, jednak nadal nie wierzyłam, że to on. Był przecież na mnie taki zły.

Przekręciłam zamek w drzwiach i je uchyliłam. Wyjrzałam zza nich i zobaczyłam nie Matczaka, a Antka. Moja mina zrzedła i uśmiech z niej zszedł, gdyż liczyłam na obecność kogoś innego.

- Nie cieszysz się na mój widok? Wiem, że w porównaniu do tego co się działo ostatnio u ciebie to błahostka, ale potrzebuję rady.- sam wszedł do mieszkania, wprawiając mnie w osłupienie. Ostatni raz spojrzałam za drzwi, upewniając się, że nigdzie nie ma mojego ulubionego bruneta.- Pola? Słuchasz co mówię?

- Tak.- rzuciłam, zamykając drzwi. Obróciłam się do chłopaka i zobaczyłam, że patrzy na mnie unosząc jedną brew.- Właściwie to nie. Możesz powtórzyć?

- Może usiądźmy?- zaproponował na co skinęłam głową. Udaliśmy się do kuchni, gdzie usiadłam przy wyspie kuchennej, a chłopak zaczął się oporządzać jak we własnym domu, pomimo że jest u mnie pierwszy raz i.. właściwie to skąd wie gdzie mieszkam?

- Antek, jak do mnie trafiłeś i czemu nie jesteś w szkole?- zapytałam, patrząc na godzinę na telefonie, która wskazywał dwunastą piętnaście.

- Są sprawy ważne i ważniejsze.- powiedział, robiąc nam kakao. Zmarszczyłam brwi, jednak dalej nie pytałam, gdyż liczyłam na to, że sam zacznie kontynuować.- Byłem w szkole, ale się urwałem bo czułem, że muszę z tobą o tym porozmawiać.

- W takim razie o co chodzi?- uniosłam brew, a chłopak postawił przede mną kubek z parującym napojem.

- Znasz może takiego Patryka z trzeciej b?- zapytał, dając mi chwilę na zastanowienie. Próbowałam sobie przypomnieć takiego, jednak nikt mi się nie nasuwał na myśl.

- Chyba nie. A co w związku z nim?- znów zadałam pytanie, spodziewając się tego, że Antek z nim się pokłócił lub przegrał mecz i miał bójkę, lub okazało się, że owy Patryk nie jest fanem Legii.

- Boże. Stresuje się.

- No powiedz!- zniecierpliwiona uniosłam głos, przez co brunet się przestraszył i podskoczył w miejscu.- To nie może być, aż takie straszne.

- Chyba lubię też chłopców.- powiedział, kucając za blat, przez co go nie widziałam. Wybuchnęłam śmiechem, gdyż myślałam że chłopak robi sobie ze mnie nieśmieszne żarty, jednak po chwili z powrotem ustał, z twarzą pełną obawy.

- Poczekaj.- odstawiłam kubek, kładąc dłonie na blat.- Nie żartujesz, no nie?

- Chyba chciałbym żartować..- westchnął, zaciskając wargi. Przechyliłam głowę, przyglądając się chłopakowi, po czym wstałam i do niego podeszłam, przyciągając go do szczerego uścisku.

- Nie wiem co powiedzieć. Nie spodziewałam się.- uśmiechnęłam się, odsuwając go na długość ręki.- Ale nadal cię tak samo lubię. Boże. Nawet jestem podekscytowana.- zaśmiałam się, jeszcze raz go przytulając.

- Pola.- usłyszałam głos mojego brata. Spojrzałam w stronę korytarza, gdzie stał Maciek. A za nim musiał stać za pewne Michał, który właśnie wychodził i jedyne co od niego usłyszałam to trzaśnięcie drzwiami.- No nieźle.

- Kurna.- przeklnęłam pod nosem, patrząc zrezygnowana w stronę drzwi.

- Nie stój, tak tylko idź po niego.- dłoń Antka, popchnęła mnie w stronę drzwi. Chłopak posłał mi pocieszający uśmiech i pomachał.

- Maciek, zachowuj się jeśli nie chcesz żeby mama się dowiedziała o twoich wagarach.- powiedziałam, wskazując w niego palcem. Nie zmieniając butów na inne niż moje kapcie, w kształcie kocich łap, wyszłam z mieszkania, ruszając w głąb klatki schodowej.

Przed windą stał Matczak i nerwowo, wciskał guzik, chyba nie wiedząc że to i tak nie sprawi, że winda przyjedzie szybciej.

- Michał. Wiem, że to źle wyglądało, ale nie myśl sobie, że..

- Wiesz co Pola? Nie widzieliśmy się i niedość, że nie odbierałaś ode mnie telefonów to jeszcze gdy w końcu cię widzę to widzę cię z nim. Chciałem przyjść do ciebie i wierzyłem, że nic nie miało miejsca, jednak on znów tu jest. Wiedziałem, że jego obecność nie wpłynie dobrze na naszą relację.- powiedział, a w tym samym czasie rozległ się dźwięk, oznajmiający o tym, że winda jest na pietrze. Brunet do niej wszedł i spojrzał na mnie, a przez chwilę na jego twarzy, pojawiła się skrucha, smutek i żal.

- Nawet nie dasz mi się wytłumaczyć?

- Chyba już wszystko jasne.- prychnął, ściągając brwi. Pokręciłam głową i dłonią zatrzymałam drzwi windy, które zaczęły się zamykać.

- Czemu się tak złościsz? Nawet nie jesteśmy razem.- wypaliłam, zakładając dłonie na ramiona.

- Właśnie. Nawet nie jesteśmy razem.- powtórzył, a jego głos na końcu zdania się lekko załamał. Drzwi windy się zamknęły i tym razem już nie próbowałam ich zatrzymać.

- Boże..- zakryłam dłońmi twarz, gdy wszystko zaczęło do mnie docierać.

- I jak?- nagle zza drzwi mieszkania wychylił się Antek, który widząc mój stan podszedł bliżej.

- Antek spieprzyłam strasznie. Palnęłam głupotę! Czuję się okropnie. Boże, tylko debil by tak powiedział.- miałam ochotę, uderzyć się młotkiem w głowę. Chciałam pobiec za Matczakiem i wytłumaczyć mu wszystko co się stało kilka dni temu i kilka lat temu w Gdańsku.- Jestem już w jego oczach stracona. Było źle, a teraz jest jeszcze gorzej..




Podwójnie dziś 😌

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz