29

1.1K 53 0
                                    

Siedziałam w aucie Antka. Było całkiem niezłe. Sportowe porsche, czy coś tego typu. Może lepiej będzie jak powiem tak. Niskie, czarne, sportowe porsche. Chłopak jeździł płynnie, ale szybko. Dlatego nieustannie trzymałam klamkę, a w wolnej dłoni miałam telefon z włączonymi kontaktami, gdyby jednak moja obawa, która powstała przez słowa Michała, okazałaby się prawdziwa.

- Odbierzemy po drodze pizze. Zamówiłem dla nas w szkole.- powiedział, przerywając panującą dotychczas ciszę. Pokiwałam głową z uznaniem, na chwilę odwracając wzrok od widoków za oknem.- Lubisz Hawajską?

- Kocham.- zaśmiałam się, czemu chłopak zawtórował.- Dość ryzykownie postąpiłeś zamawiając hawajską.

- Niby tak, ale słyszałem jak na korytarzu kiedyś rozmawiałaś z kimś przez telefon i chyba kłóciłaś się o to żeby zamówić hawajską.

- Aah tak. Rozmawiałam z moim bratem. On wolał zwyczajną.- wytłumaczyłam, bawiąc się swoimi pierścionkami na palcach.- Masz jakieś rodzeństwo?

- Tak. Siostrę.- szybko odpowiedział, nie mówił już nic więcej. Dlatego odpuściłam temat, widząc jego niechęć by go kontynuować. W niedługim czasie zatrzymaliśmy się pod znanym lokalem.- Poczekasz w samochodzie? Ja wyskoczę po pizzę.

- Jestem.- usłyszałam głos Antka, który wręczył mi pudełko pizzy. Ruszyliśmy z dosłownym piskiem opon i zatrzymaliśmy się, pod dużym nowoczesnym domem w kolorach bieli i czerni. Brunet wysiadł z auta i otworzył mi drzwi, przejmując pudełko z jedzeniem.- Chodźmy.

Ruszyłam niepewnie za brunetem, wchodząc w głąb domu. Białe połyskujące kafelki widniały wszędzie wraz z lustrami i wielkimi oknami, które sprawiały wrażenie dużej przestrzeni.

- Mój pokój jest na górze. Korytarzem prosto i w prawo. Potem na końcu drzwi po lewej.- wskazał drogę, wymachując palcem. Spróbowałam zapamiętać, jednak wiedziałam, że zanim znajdę pokój sporo czasu minie.

Ruszyłam szklanymi schodami na piętro i zgodnie z instrukcją, którą zapamiętałam jako jedyną ruszyłam prosto, a potem skręciłam w prawo. Gdy szłam korytarzem wypatrywałam drzwi na jego końcu, jednak nie pamiętałam czy miały być one po lewej czy po prawej.

- O matko!- przestraszyłam się, gdy moje nogi się z czymś zetknęły. Spojrzałam w dół i zobaczyłam dziewczynkę, która uważnie mi się przyglądała.- Przepraszam.. Nic ci nie zrobiłam?

Dziewczynka była podobna do Antka. Miała długie, lśniące, brązowe włosy, których końcówki się delikatnie kręciły. Jej nos zdobiło kilka drobnych piegów. A oczy były jasno zielone i odznaczały się na tle jej ciemnych włosów. Była bardzo ładna i ciężko było mi powstrzymać zachwyt jej wyglądem.

- Jak masz na imię?- znów zapytałam, gdy nie dostałam odpowiedzi na wcześniejsze pytanie. Przykucnęłam na jedno kolano, dzięki czemu byłam z nią na równi.

- Chodź.- rzuciła, łapiąc mnie za dłoń. Pociągnęła mnie w stronę swojego pokoju, jak to się okazało. Był on zawalony rysunkami na ścianach. Były całkiem ładne, jeśli robiła je taka mała dziewczynka.- Jestem Amelka. Pokazać ci moje kredki? Antek mi je kupił.

- No jasne.- uśmiechnęłam się i podeszłam za nią do jej biurka.- Sama to wszystko rysujesz?

- Tak.- jej odpowiedzi były krótkie i zwięzłe. Dziewczynka wyjęła na blat biurka opakowanie najróżniejszych kredek. Zakres kolorów był bardzo duży. I kredki wyglądały na bardzo dobrej jakości. Antek musiał się wykosztować.

- Ale świetne. Wiesz, że ja też lubię rysować? Najbardziej lubię malować obrazy.- powiedziałam, przejeżdżając opuszkami palców po kreskach.

- Możemy coś razem narysować. Ja narysuje chmurę, a ty słońce. Ale musi być ładne.- uniosła palec, jakby chciała podkreślić wagę wypowiedzianych przez nią słów.

- Oczywiście.- zaśmiałam się i razem z dziewczynką, zaczęłam rysować to o co mnie poprosiła.

- O Pola! Tu jesteś?- zdziwił się brunet, przechodząc korytarzem. Trzymał pudełko pizzy, a na nim leżały dwa talerze, które o mały włos z niego nie spadły, w momencie gdy się zatrzymał.

- Już idę.- podniosłam się z miejsca i zmierzwiłam włosy małej dziewczynce, która nie zwróciła uwagi na to, że wychodziłam.

- To właśnie moja siostra.- westchnął, gdy znaleźliśmy się w jego pokoju na przeciwko.- Jest chora na zespół aspergera.

- Och.. Nie pomyślałabym.- rzuciłam, nie wiedząc co mam powiedzieć. Pocieszyć go, czy co?- Jest kreatywna. Widziałam jej rysunki.

- Bardzo to lubi.- zaśmiał się, bawiąc się skrawkiem swojej bluzy.- To jak? Jemy i zaczynamy naukę?

- Oczywiście.- uśmiechnęłam się i zabrałam się za jedzenie pizzy, a potem naukę i doinformowanie się w paru kwestiach.

***

- Dzięki za pomoc.- pomachałam brunetowi, wychodząc z jego domu. Chłopak chciał mnie odwieść, jednak ja się uparłam, że wrócę sama. Miałam ochotę na spacer. Wyjęłam z kieszeni słuchawki i je włożyłam, puszczając playlistę z piosenkami Lany.

Czekało mnie może jakieś dwadzieścia minut drogi, dlatego słuchanie piosenek to była idealna rzecz, która sprawi, że ta podróż minie w miarę szybko.

Analizowałam najkrótszą trasę do domu patrząc na snap mapę, gdy nagle przed moimi oczami pojawiła się ciemność. Poczułam czyjeś dłonie na twarzy i krzyknęłam, robiąc zamach łokciem do tyłu.

- Ala kurwa!- usłyszałam zagłuszony przez piosenkę Lany krzyk. Wyjęłam słuchawki z uszu i wrzuciłam je do kieszeni, odsuwając się do tyłu. Gdy się obejrzałam zobaczyłam bruneta, który się zginał z bólu i okazał się być nikim innym jak Matczakiem.

- Matczak co ty wyprawiasz?!- złapałam się za głowę i dopiero po chwili się otrząsnęłam i podeszłam do niego, zabierając jego dłonie od twarzy.

- Chyba złamałaś mi nos..- wydusił, nabierając głośno powietrza.

- Jakbym ci złamała nos to byś nie mógł wytrzymać z bólu.- przewróciłam oczami, jednak nadal uważnie obserwowałam jego twarz, sprawdzając czy na pewno nie ma tam żadnych poważnych urazów.- Chyba nic ci nie jest. Coś oprócz tego jeszcze cię boli?

- Oko.- powiedział, a gdy delikatnie dotknęłam tej części jego twarzy, na niej pojawił się grymas bólu.- Boli.

- Co ty nie powiesz.. Bardzo fajny pomysł miałeś.- westchnęłam, mierzwiąc mu włosy. Poprawiłam płaszcz i złapałam bruneta za dłoń, które wsadził do kieszeni swojej kurtki.- Co tu tak właściwie robiłeś?

- Nie odpisywałaś, a że podawałaś wcześniej adres to przyszedłem, bo się zaniepokoiłem.- wytłumaczył, a ja zdziwiona uniosłam brew.- Co tak patrzysz? Przecież nie przyszedłem tu na grzyby.

- Głupi.- parsknęłam, a Matczak się po chwili dołączył, na chwilę zapominając o wyrządzonych mu przez mnie obrażeniach.- Po prostu nie spodziewałam się, że twój poziom zaniepokojenia będzie, aż tak wysoki, że osobiście tu przyjdziesz.

- Widzisz, umiem zaskakiwać.- dumnie się wyprostował, posyłając mi swój cwaniacki uśmiech.

- Zdecydowanie lepiej umiesz straszyć ludzi.

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz