50

517 15 0
                                    

Następnego dnia na stołówce Michał siedział na końcu stolika. Całkiem z dala ode mnie. Unikał ze mną jakiegokolwiek kontaktu i wydawało mi się, że mimo tego, że tu jest to tak na prawdę był daleko od nas, ode mnie. Tego się właśnie obawiałam zanim mu cokolwiek powiedziałam. Już sama nie wiem, czy lepiej było trzymać to w tajemnicy przed nim żeby żył bez świadomości co się stanie, czy postąpić tak jak właśnie zrobiłam. Powiedzieć mu i sprawić żeby martwił się o to tak samo, jak ja.

Nie wiem co się działo w jego głowie. Ale wiem, że nie czuł się najlepiej. Gdyby on mi powiedział, że pewnie wyjedzie na kilka lat, nie mogłabym się pozbierać. Z resztą już tak jest. Cierpię sama przez siebie i tą pogoń za marzeniami, które już chyba nawet nimi nie są. Śmieszne jest to, jak to wszystko prowadzi do zguby. Zastanawiam się teraz, czy Cambridge to jest to czego chcę, czy to tylko głupi cel z przeszłości, który miał mnie uwolnić z Polski, gdzie spotykało mnie samo cierpienie i ból. Jednak teraz, gdy zaznałam spokoju i czegoś czego nigdy nie doświadczyłam, wcale nie miałam takiej potrzeby. Ale w tym samym czasie chciałam zadowolić młodszą siebie, która o tym marzyła i sprzedałaby własną nerkę żeby się stamtąd wydostać.

- Pokłóciliście się, czy co?- zapytała Zuza, zajmując miejsce obok mnie.

- Powiedziałam mu o studiach w Anglii.- wyznałam, grzebiąc widelcem w jajecznicy. Podniosłam wzrok na Matczaka, który zrobił to samo i jak oparzeni, odwróciliśmy nasze spojrzenia od siebie.

- O kurwa. Przecież ty wyjedziesz.- rzuciła sztućcem na talerz i wytrzeszczyła na mnie oczy.

- Jeszcze nic pewnego. Najpierw muszę zdać dobrze maturę.- wyjaśniłam, odsuwając od siebie talerz z jedzeniem.- Pójdę do pokoju. Jak będziecie się już zbierać na holu, to zadzwoń do mnie.- wstałam od stołu i zrobiłam tak jak powiedziałam.

- Pola, zaczekaj.- usłyszałam zachrypnięty głos Michała. Od razu się odwróciłam, czekając na to co dalej ma do powiedzenia. Już się bałam, że się do mnie nie odezwie do końca wyjazdu.- Możemy porozmawiać?

- Tak, jasne.- otworzyłam drzwi pokoju i go wpuściłam, po czym je za nami zamknęłam i usiadłam obok niego na moim łóżku.- A więc?

- Myślałem o tym w nocy. I doszedłem do wniosku, że nie da rady się pozbyć uczuć w jednej chwili. Dlatego...

- Proszę, jeśli to jest to o czym myślę to nie kończ już.- przerwałam mu, czując jak łzy zbierają się w moich oczach.

- O czym myślisz?

- Że musimy przestać się do siebie odzywać na zawsze żeby później mniej bolało.

- Zawsze będzie bolało tak samo, bez znaczenia czy będziemy się do siebie odzywać czy nie.- powiedział, a ja nadal nie wiedziałam czy dobrze przypuszczałam.- Ale nie o to mi chodzi. Będziemy żyć, tak jak jeszcze wczoraj. Będziemy się przejmować tym co jest teraz, a nie tym co będzie. Zrobisz później tak jak uważasz. Nie będę cię zatrzymywał przed czymś do czego tak długo dążyłaś. Nic się między nami nie zmieniło Pola.- powiedział, a mi w pewnym sensie ulżyło. Wypuściłam powietrze i pokiwałam głową, zgadzając się z jego słowami.- Od dziś liczy się tylko to co teraz.- dodał, wystawiając do mnie dłoń, którą przyjęłam i uścisnęłam. Brunet wyciągnął rękę do mojej twarzy i starł łzy, które zdążyły spłynąć po mojej twarzy.- Spędzimy ten cały czas najlepiej, jak możemy. I obiecuję, ci że te wakacje staną się najlepszymi, jakie kiedykolwiek przeżyłaś, bo spędzimy je razem no i czasem z resztą.- zaśmiał się, odgarniając kosmyk moich włosów z czoła.

Matczak nachylił się nade mną i delikatnie pocałował, i tym razem to ja pogłębiłam pocałunek, wkładając w niego wszystko co w tamtym momencie czułam i chciałam mu przekazać.


Myślę, że kocham Michała Matczaka.

 PRESJA WYŻSZOŚCI || mataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz