część 74

194 2 1
                                    

Minęły dwa tygodnie, a  ja czuje się coraz lepiej.  Większość czasu spędzam na werandzie. Na ogródku.

Miałem wyjechać ale zostałem ostrzeżony że jeżeli wyjadę to go po pamietam. A to mówił sam Jung który gdy tylko zobaczył mnie już  po części normalnie chodzącego.

Spoglądałem na  biegającego  chłopczyka który pozwalał sobie na zbyt więcej niż   panujące w domu zasady. Fajny chłopczyk ale powiem szczerze że jednak będę musiał zwrócić uwagę albo jego ojcu albo matce.

Powolnym krokiem skierowałem się w stronę  domu gdzie musiałem od razu rozmówić się z jego rodzicami.

Wszedłem przez drzwi, po czym  podszedłem do stojącej w kuchni kobiety.

- Su, musimy poważnie porozmawiać. - mrugnąłem na co spojrzała się na mnie. - jak wiesz mieszkasz u mnie i panują tutaj  zasady których trzeba przestrzegać. I jestem bardzo ale to bardziej przekonany że nie stosujesz się do zasad panujących w tym domu. Prosił bym abyś ogarnęła swojego syna który psuje w tym domu każdą rzecz które należą do mnie oraz reszty członków tego domu. Zabawki małego walają się wszędzie. A krzyku jest od cholery. Jeżeli nie do stosujesz się musiał bym cię wyrzucić. My  sami układaliśmy te zasady więc staramy się dostosowywać. Chciał bym abyś ogarnęła trochę swojego synka który jest wręcz rozpieszczony. Nie dawała mu tego co nie należy do was.  Zakupy są robione z moich jak i chłopaków pieniędzy więc możesz śmiało wywnioskować że oni kupując coś  i chowając chcą zostawić sobie na później. Uszanuj to proszę bo to jednak jest nie odpowiedzialne. Zdaj sobie sprawę że to nie hotel i  nie plac zabaw tylko dom w którym panują zasady. Jeżeli cię uraziłem  wybacz ale nie pozwolę by to się działo pod moim dachem. Na dodatek twój syn wchodzi do każdego pomieszczenia w  tym domu i  budzi każdego albo szpera mu w rzeczach. Daje ci  pewny czas abyś to ogarnęła i  robiła to co należy do matki. Proszę abyś to znów uszanowała bo  ja naprawdę nie mam cierpliwości.

- przepraszam, ja naprawdę nie wiedziałam że to tak wygląda.

- chłopaki nie chcą się wściekać ale oni tracą już cierpliwość nie tylko do tego że nic im się nie udaje ale do tego że   nie mają spokoju. Bo ci takie dziecko przyjdzie do pokoju i zacznie wrzeszczeć. Uwierz mi usłyszę krzyk  chodź by pisk  nie będę patrzeć na to czy masz gdzie mieszkać.

- ja... Po prostu.

- dajcie nam spokojnie mieszkać i nie wtrącajcie się gdzieś, gdzie nie macie  słowa. - warknąłem

- przepraszamy, ja naprawdę cię przepraszam Jimin-Hyung to nie tak miało być on  powinien mieć luz

- ale nie w tym domu. Jeszcze słowo a będziesz miała dwa dni na wyprowadzenie się.

- dobrze.

- proszę abyś wzięła syna  z ogródka bo ten Ogródek jest ulubionym miejscem Jin'a -Hyunga po za  tym rozwala ławkę którą zrobiłem ja.. Nie testuj mojej cierpliwości.- syknąłem gdy poczułem jak ktoś uderza mnie w klatkę piersiową.  W momencie gdy miałem odejść.

- Yong cholera jasna! - mocno wygiąłem  się w pół po czym upadłem na podłogę.

- cholera Jimin - widziałem jak przez mgłę jak podbiega do mnie  ojciec  Yong'a. - ej słyszysz naprawdę cię przepraszam.
Ten cały ból naprawdę był silny. Nie miałem nawet siły wstać.

- co tu się kurwa odjebało dlaczego Jimin leży  obolały na podłodze? - krzyknął Namjoon

- Yong niechcący rzucił w niego piłka od bejsbola.

- niechcący? Człowieku Jimin jest po operacji! Nie rozumiesz tego że  jeżeli coś mu się stanie to tak zostanie.!  twoja żonka  i synuś mają  dwa dni na opuszczenie domu. Tego już za wiele. - głos  stawał się echem a  obraz  stawał się rozmazany.

- Jimin obudź się, boże zabiliście go!  Ty i twój jebany bachor wynosić się kurwa! - krzyknął rozpaczony Jin

Bad Boy ( YoonMin) Where stories live. Discover now