część 88

222 4 1
                                    

Chodziłem w tą i w tamtą. Cholernie się stresowałem. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Moje chodzenie irytowało każdego z chłopaków. A ja sam nie chciałem im mówić o przybyciu mojego  nie wiem jak go nazwać ale dajmy że chłopaka.

- Jimin? Może masz jakies owsiki w tej dużej dupie co? - zapytał roześmiany Jungkook.

- zamknij się, zaraz będzie ktoś za kim długo czekałem. - mrugnąłem

- Yoongi przyjedzie? - pyta TaeHyung na co przytaknąłem. - wróciliście do siebie? - dopytuje.

- można tak powiedzieć - uśmiechnąłem  się leniwie.

- czy ja dobrze słyszałem? Nasze papuszki się znów połączyły? - pyta Jin

- tak Jin-Hyung kiedyś musieliśmy się znów połączyć prawda?

- tak się cieszę. Ooo chyba przyjechał - krzyknął NamJoon

- ja pójdę zrobić kawę! Bo pewnie lubi nie?

- lubi, z  Expressu karmelową. - uśmiechnął się Hoseok. Na co podziękowałem mu za przypomnienie.

Swoje nogi skierowałem do kuchni gdzie zacząłem przygotowywania kawy.

Chciałem też coś zrobić do picia starszemu dziecku Yoongiego. Jakiś soczek czy coś..

Chwilę później zadzwonił dzwonek do drzwi. A mnie coraz bardziej stres zżerał.

- idę otworzyć a  ty Jin idź zrób kawę. Chłopak się stresuje. Więc może mu nie wyjść - zaśmiał się NamJoon puszczając mi oczko.

- dziękuję, gdyby nie wy nie poradził bym sobie - szepnąłem do Jin'a który podszedł do mnie i zajął się kawą.

- idź się przebrać masz brudną bluzkę. Ubierz tą koszule wiesz jaką - szepnął na co jak torpeda wybiegłem z kuchni z zamiarem skierowania się do pokoju w której znalazłem się chwile później. Przebrałem się szybko po czym zbiegłem na dół.  Ażeby dać trochę sensacji moje nogi postanowiły  ze mną nie współpracować po prostu na dwóch ostatnich schodkach zwiędły. A ja sam wywróciłem się robiąc fikołka.

- Jim! Wszystko okej - pyta Jungkook podchodząc do mnie.

- tak, okej - mówię wstając.

- to my was zostawiły, dzieci oddamy później - krzyknął Jin zabierając dwójkę dzieci. Dopiero wtedy spojrzałem na  wpatrzonego we mnie  mężczyznę.  Nie umiałem inaczej zareagować jak nie przytulenie się do niego. W  momencie gdy rozłożył swoje ręce.

-  no chodź tu do mnie skarbie - wpadłem w jego ramiona od razu. Mocno ale to mocno go ścianąłem. - tęskniłem.  Za tobą kotku - odsunął mnie od siebie po czym spojrzał w moje oczy.

- ja za tobą też skarbie. - sapnąłem gdy przyparł swoimi wargami do moich warg. Całując  z Utęsknieniem oraz czułością.

Ale jeszcze bardziej sapnałem gdy poczułem jak  w moich spodniach rośnie  dość spore wybrzuszenie.

Nie umiałem przestać go całować.  I to właśnie w  tym momencie przypomniałem sobie ich smak. Smak ust których mi brakowało.

- Jimin? Czy teraz jesteś szczęśliwy? - pyta czym  doprowadza mnie do szerokiego uśmiechu.

- tak, bo mam ciebie a ty?

- tym bardziej. Moje serce teraz jest spokojne bo mam ciebie w  swoich ramionach.

- wcześniej nie było?  A  co z twoją żoną?

- z  Su? Przy niej moje serce nie działało tak jak przy tobie. To na twój widok nie tylko serce mi staje. - parsknąłem głośnym śmiechem - nie śmiej się skarbie. To prawda. - roześmiał się. A  jego śmiech w moich uszach był niczym  coś co można pierwszy raz i ostatni raz usłyszeć. Tak jak by to była rzadkość..

- od dzisiaj jesteś ty moim narzeczonym - Yoongi ściągnął   swój pierścionek po czym włożył na mój palec.

- więc jestem teraz ja twoim narzeczonym? - pytam

- tak skarbie - musnął moje wargi. - nie obracaj się ale za nami stoją idioci którzy szczerzą się jak debile - pokręciłem zrezygnowany głową po czym obróciłem się w stronę roześmianych chłopaków.

- na co patrzycie? - pytam

- a nie, za oknem jest piękna pogoda! - krzyknął Hoseok przenosząc wzrok na okno za nami.

- pada,  i ci się to podoba? - zrezygnowany usiadłem na kanapie. Po czym chwyciłam telefon do ręki.

Po sprawdzeniu czy nikt nie napisał  odłożyłem go. Yoongi usiadł obok mnie.

Yogi podbiegł do swojego ojca od razu    małą Rosè Jungkook podał mi którą od razu chwyciłem.

- ile ma? - pytam  Yoongiego

- pół roku. - odpowiada. Tuląc się do mnie.

- miło się na was patrzy chłopaki. Na dodatek gdy macie jeszcze dzieci przy sobie to jeszcze lepiej.

- przesadzasz nie pasują mi dzieci - uśmiechnąłem się bawiąc się z Rosè. Która chwyciła mnie  za  polil.

- posadź ją ona już siedzi.

Posadziłem ją po czym uklęknąłem  na przeciwko niej mała siedziała stabilnie ale czasem się chwiejąc ale mogę śmiało powiedzieć że mogłbym być z niej dumny.

- Ta-ta - krzyknęła roześmiana. Chwytając mnie za poliki.

Jak się poczułem gdy nazwała mnie tatą?  Trochę skrępowany ale bardziej szczęśliwy.

- to było nie zręczne - mrugnąłem przecierając swój kark.

- przyzwyczajaj się. Bo nie tylko ja będę tatą ale też ty. Będąc ze mną jesteś ojciec  moich dzieci.

- okej, jeżeli jestem ich ojcem więc fajnie by było ich wziąć  do sklepu i kupić im to co ja wybiorę. - uśmiechnąłem się chytrze.

- Jimin nie pogniewaj się, ale z  tobą jak na zakupy się jednej to nie tylko po mleko bananowe ale też po tysiące innych produktów.

- jasnej?

- ty jak jedziesz po jedną rzecz to nie wychodzisz tylko z nią ale też  z  dziesiątkami torb.

- przyzwyczajaj się, chyba nie chcesz bym zaniedbywał dzieci prawda? - pytam

- pierwsza kłótnia małżeńska?

- pewnie, z nim zawsze.

- Yoongissi- Hyung nie kłóć się z  Jiminem - Hyungiem bo przegrasz. Jimin- Hyung brał mnie do sklepu dlatego żeby kupić mi Balot mleka bananowego człowieku ja tego do pić nie mogę jeszcze na dodatek kupuje mi dwa kartony po trzydzieści sztuk codziennie i muszę to wypić. Większą część jest u  niego w kawiarni. - zaśmiał się Jungkook. - ale mnie to nie przeszkadza - dodał

- jak już jesteśmy przy mleku  bananowym JungKoomssi. ! W pokoju masz cztery kartony. Kupiłem na targu.

- JIMINSSI- krzyknął

- wybacz młody ale jesteś taki słodziutki że nie masz pojęcia jak - odparłem

Bad Boy ( YoonMin) Where stories live. Discover now