3

211 21 5
                                    

Moje nastawienie po przebudzeniu nie było już tak pozytywne, jak wcześniej. Miałam jedynie nadzieję, że nie spotkam już tego chłopaka z wczoraj, przez którego teraz bolały mnie żebra.

- Hej Naomi! - przywitał się ze mną nowy przyjaciel.

- Cześć Chifuyu - przytuliłam się z nim i Baji'm na powitanie, przez co nasilił się mój ból klatki piersiowej.

- Oy, co ty taka nie w humorze? - zapytał podejrzliwie czarnowłosy.

- Źle spałam. - skłamałam, a chłopcy najwyraźniej mi uwierzyli, bo nie drążyli tematu.

Jeszcze chwilę z nimi porozmawiałam, ale przerwał nam dzwonek. Niestety tej lekcji nie miałam z Bajim, bo na angielskim byliśmy podzieleni na grupy.

- Myślisz, że na prawdę źle spała?

- Hę? Skąd mam to niby wiedzieć, Baji? - burknął niższy.

- Wyglądała na przygnębioną, jakby coś się stało... - rozmyślał dalej, a Chifuyu zastanawiał się, czemu jego kolega tak bardzo interesował się stanem dziewczyny.

Po lekcjach chłopcy postanowili mnie odprowadzić do domu. No dokładniej podwieźć, bo przyjechali do szkoły na motorach.

- Boże nie możeny zwolnić? - jęknęłam przerażony tym, że przekraczaliśmy dozwoloną prędkość i kurczowo przytuliłam się do pleców czarnowłosego.

- Chcesz jechać szybciej? - zadrwił. - Nie ma problemu.

- Keisuke zabije cię, jeśli nie zrobisz tego pierwszy! - krzyknęłam wystraszona I zdenerwowana.

Chwilę później udało nam się dotrzeć w jednym kawałku.

- A więc mieszkasz w tym bloku? - zapytał Chifuyu, a ja skinęłam głową.

Chwilę po ogarnięciu myśli i uspokojeniu rytmu serca, rzuciłam się z pięściami na Baji'ego. On tylko się zaśmiał i przytulił.

- Nie złość się krasnalu. - uśmiechnął się.

- Jak ty mnie nazwałeś?!

- Um... spokojnie Naomi. Baji najwyraźniej nie potrafi rozmawiać z dziewczynami. - blondyn próbował uspokoić sytuację między nami. Pewnie nie chciał patrzeć na moją kolejną, nieudolną próbę pobicia jego przyjaciela.

- Wybaczam mu tylko ze względu na ciebie. - spojrzałam na Matsuno. - Dzięki za podwózkę chłopaki.

- Nie ma problemu.

- Do jutra, krasnalu! - krzyknął Baji, odjeżdżając spod mojego miejsca zamieszkania.

Otworzyłam drzwi do klatki i pospiesznie ruszyłam do mieszkania. Szarpnęłam za klamkę, jednak drzwi ani drgnęły. No tak, Daichi jest w pracy. Zaczęłam szukać kluczy w kieszeniach, a potem w plecaku, jednak wszystko wskazywało na to, że zapomniałam zabrać je ze sobą. Zrezygnowana usiadłam pod drzwiami i czekałam na mojego brata.

Poczułam, jak ktoś szturcha moje ramię. Spojrzałam przed siebie i ujrzałam różowowłosą dziewczynę. Musiałam przysnąć.

- Hej, wszystko w porządku? - zapytała zatroskana.

- Hm? A, tak, tak. Zapomniałam tylko kluczy do mieszkania. - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie.

- Hinata Tachibana. - wyciągnęła rękę w moim kierunku.

- Naomi Yamada. - przywitałam się.

- Chodź, pójdziemy do mojego mieszkania. Przecież nie będziesz tak tu siedziała.

- Nie chcę sprawiać problemu. - powiedziałam zakłopotana tą sytuacją.

- Nie wygłupiaj się. - zaśmiała się delikatnie.

Hinata okazała się przesympatyczną dziewczyną. Wydaje mi się, że moja sąsiadka jest godna zaufania. Od razu złapałyśmy wspólny język, a do głowy ciągle wpadały nam nowe tematy do rozmowy. Niestety ten czas przerwał nam dzwonek do drzwi.

- Poczekaj chwilę, Naomi-chan. - powiedziała i ruszyła do wejścia.

Po kilku minutach do pokoju wszedł blondyn z zabawną fryzurą. Prawdopodobne jej chłopak. Chciałam już wyjść i zostawić ich samych, jednak Hina uparła się, żebym została.

Takemichi, czyli jej chłopak na początku patrzył na mnie z przerażeniem w oczach, jakby zobaczył ducha.

To ta dziewczyna, która poświęciła się dla Toman. To o niej mówił mi Kazutora. Ochroniła Baji'ego w Krwawe Halloween,  a potem wszystko zaczęło się sypać. Tym razem muszę ją ochronić - pomyślał Hanagaki.

Jednak potem okazał się całkiem sympatyczny. Późnym wieczorem wyszłam z jej mieszkania i się z nimi pożegnałam.

W końcu mogłam odpocząć we własnym domu.

- Gdzie byłaś? - już od wejścia zaatakował mnie zaniepokojony brat.

- Zapomniałam kluczy i byłam u sąsiadki. - wyjaśniłam, a on odetchnął z ulgą.

- Już się bałem, że coś Ci się stało. - wyjaśnił. - Cieszę się, że znalazłaś sobie towarzystwo.

___
Wstawię kolejny rozdział, jak pojawi się pierwszy czytelnik, który zostawi komentarz albo chociaż gwiazdke.

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerOnde histórias criam vida. Descubra agora