23

132 17 3
                                    

Bardzo dziękuję za ciepłe przyjęcie ostatniego rozdziału po mojej przerwie! <33

Ten dzień nie różnił się zbytnio od poprzednich. Chodziłam do szkoły, w której z nikim się nie odzywałam i czekałam tylko na koniec zajęć. Potem spotykałam się z Kazutorą. Chłopak cały czas chodzi rozdrażniony i zamyślony. Wielokrotnie probowałam dowiedzieć się, co jest powodem jego zmiany zachowania, jednak za każdym razem mnie zbywał. Było mi przykro, że nie chciał się przede mną zwierzyć i martwiło mnie, co może przede mną ukrywać.

Lekcje minęły mi nadzwyczaj przyjemnie. Prawdopodobnie dlatego, że   okazało się, że nauczycielka od matematyki jest chora i nie będzie jej do końca tygodnia. Postanowiłam zadzwonić do Hanemiy'i, jak miałam w zwyczaju w drodze powrotnej do domu, jednak nie odebrał. Potem wysłał mi tylko sms-a, że nie może się dzisiaj ze mną spotkać, bo ma ważne spotkanie w swoim gangu.

Zrobiło mi się trochę przykro, ale rozumiałam, że poza mną miał też innych znajomych i dla nich też musi mieć czas. Przypomniało mi się, że ostatnio Chifuyu chciał się spotkać. Chyba była to idealna okazja do tego. Miałam tylko nadzieję, że blondyn nie jest zbyt zajęty. Niezwłocznie wybrałam jego numer.

- Ohayo, Naomi! - usłyszałam radosny głos blondyna.

- Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytałam od razu, lekko zestresowana, że nie ma już ochoty na wspólne wyjście.

- Nic nie planowałem, więc chętnie się z tobą spotkam. - odpowiedział, a ja odetchnęłam z ulgą. - Przyjechać do ciebie czy zobaczymy się gdzieś na mieście?

- W sumie... możesz przyjechać, najwyżej potem gdzieś pójdziemy. Poza tym Daichi ucieszy się, jak dowie się, że cię do nas zaprosiłam! - zaśmiałam się, a chłopak mi zawtórował.

- Będę około 16, dobra? - zapytał, a ja przytaknęłam.

Po rozłączeniu, nagle zaczęłam się stresować. W końcu dawno nie widzieliśmy się w normalnych okolicznościach i nie rozmawialiśmy. Ale przecież żadne z nas nie mogło się tak zmienić w tym czasie, żebyśmy nie mieli wspólnych tematów.

Czas do przyjścia Matsuno strasznie mi się dłużył, więc postanowiłam, że spróbuję coś ugotować. Mimo że rzadko to robiłam i nie było to moją mocną stroną. Wstawiłam wodę na makaron, a gdy się ugotowałam to wrzuciłam go do garnka i zaczęłam kroić składniki na sos. Niestety zapomniałam pilnować czasu i kompletnie mi się rozgotował. Mimo to wrzuciłam go na patelnie i dodałam do niego warzywa. Nie wiem, jak to się stało, ale nagle zaczęło się palić. Na domiar złego w tym czasie ktoś zaczął dobijać się do drzwi.

- Otwarte! - krzyknęłam, próbując ugasić niewielki pożar w mojej kuchni.

Usłyszałam, że ktoś wszedł i zaczął się śmiać.

- Bawi cię coś?! - zapytałam zdenerwowana mojego gościa.

- Hahaha! Jak do tego doszło? - zapytał Chifuyu i pomógł mi opanować sytuację.

- Chciałam ugotować obiad, ok? - mruknęłam niezadowolona.

- No kucharki to z ciebie nie będzie. - wyśmiał moje umiejętności.

Ta sytuacja całkowicie zapewniła nam luźną atmosferę. Zamówiliśmy jedzenie z restauracji, bo niestety to co próbowałam przygotować było kompletnie niejadalne. Gdy przyszło zaczęliśmy rozmawiać o głupotach i śmiać się z naszych wybryków z przeszłości. Niestety nie mogliśmy trwać ciągle w beztroskim humorze. Blondyn rozpocząłem dość nieprzyjemny temat, o którym nie zdecydowanie nie chciałam słyszeć.

- Baji nas zostawił, wiesz? - powiedział smętnie.

- Co, o czym ty mówisz Chifuyu? Chyba ci się coś pomyliło... - byłam w totalnym szoku, nie mogłam uwierzyć w jego słowa. 

- Niestety mówię prawdę... Przeszedł do Valhalli, tam, gdzie jest twój chłopak. - ostatnie słowa powiedział z wyraźnym obrzydzeniem.

Potrzebowałam chwili, żeby przyswoić te informacje. Jak znam Baji'ego to nigdy by nie zostawił gangu Mikey'a. Przecież był dla niego wszystkim. W dodatku teraz na pewno zna się z Kazutorą. Czy to jest powód jego dziwnego zachowania? Może dowiedział się, że kręciłam z Baji'm, a teraz musi z nim współpracować i go to przytłacza... Sama nie wiem, wydaje się to strasznie pogmatwane.

- Wszystko się ułoży, prawda? - powiedział załamanym głosem, a ja poczułam, jakby coś pękło także we mnie.

- Mam nadzieję... - burknęłam cicho i położyłam głowę na jego ramieniu.

- Baji na pewno ma jakiś plan. Bardziej obawiam się co ma w głowie ten twój chłoptaś. Musisz porozmawiać z Takemichi'm. Nie wiem czemu, ale mówił, że mogłabyś nam pomóc. - mówił chłopak.

- Szczerze mówiąc sama martwię się o Kazu, strasznie dziwnie się ostatnio zachowuje... - westchnęłam. - Daj znać Takemichi'emu, że chętnie wam pomogę. W końcu nie mogę zostawić przyjaciół w potrzebie. - uśmiechnęłam się sztucznie.

- Dzięki... I przepraszam, że się tak odsunęliśmy po tym, jak urwała ci się znajomość z Keisuke. - powiedział ze skruchą, a ja go przytuliłam.

- Po prostu obiecaj, że już się tak nie stanie. - wyszeptałam.

- Obiecuje, w końcu jesteś dla mnie jak siostra. - trochę pogłębił nasze przytulenie, a po chwili się odsunęliśmy od siebie.

Chifuyu spędził u mnie jeszcze niecałe dwie godziny, po czym musiał wracać do domu. A ja zostałam próbując poukładać sobie nowe informacje w głowie. Zasypiałam, ale z letargu wyrwał mnie dźwięk telefonu.

Od : Kazu <3
Kto u ciebie był??

Nie spodziewałam się takiej wiadomości i od razu się zestresowałam.

Do : Kazu <3
Kolega

Postanowiłam go nie okłamywać, ale także nie chciałam mu wyjawiać całej prawdy. Nie wiedziałam, jak zareaguje, gdy dowie się, że mój kolega to wicekapitan pierwszej dywizji Toman.

Od : Kazu <3
Nie rób ze mnie idioty, jeszcze raz dowiem się, że jakiś pachołek swastyk się wokół ciebie kręcił to zajebie, skarbie ;)

Ta wiadomość mnie zmroziła. Nie spodziewałam się, że chłopak tak szybko się dowie. Będę musiała mu to wszystko wyjaśnić, chociaż czuje, że wcale nie będzie łatwo.

___
I jak tam rozdział?
Przyznam się wam, że ostatnio mam ochote napisac ksiazke o bajifuyu XDD


Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz