32

106 9 1
                                    

Moja relacja z Baji'm dalej była dość napięta, a nasze spotkania były niezręczne. Ze względu na to, co się stało, nabraliśmy do siebie dystansu. Kazutora dalej nie okazywał znaków życia, mimo że wydzwaniałam do niego kilka razy dziennie. Zaczęłam się martwić, że coś mu się stało. Jednak Draken upewnił mnie, że jest cały i zdrowy. Im więcej czasu mijało, tym więcej słyszałam od moich najbliższych przyjaciół, że powinnam go sobie odpuścić. 

Powinnam już wrócić do szkoły, jednak lekarz zgodził się wystawić mi dłuższe zwolnienie, bo był dobrym znajomym mojego brata.

Wyszłam na krótki spacer po okolicy. W końcu mogłam odetchnąć i się od wszystkiego oderwać. Wszyscy traktowali mnie, jakbym była z porcelany. Wiem, że się martwią, ale nie muszą się zachowywać, jakby była dzieckiem, poza tym nic mi nie jest. Rana goi się bez zarzutów, chociaż na pewno pozostanie mi blizna na pamiątkę, ale nie widziałam w tym problemu.

Wróciłam do mieszkania, bo było już chłodno. Od razu rzuciła mi się w oczy koperta leżącą na blacie. Była zaadresowana do mnie, więc nawet nie zdejmując kurtki ją otworzyłam. Od razu poznałam niechlujny charakter pisma Kazutory.

Kochana Naomi,
Przepraszam za to co się stało. Nigdy sobie nie wybaczę tego, co ci zrobiłem. Kocham cię bardziej niż cokolwiek innego na świecie, a mimo to trafiłaś przeze mnie do szpitala. Wiem, że czekałaś aż się do ciebie odezwę, więc teraz to robię. Nie tego się spodziewałaś, prawda? Przepraszam, ale nie mógłbym Ci po tym wszystkim spojrzeć w oczy. Kocham cię i myślę, że już zawsze będę, mimo że na ciebie nie zasługuje. Przepraszam. Kilka razy byłem przed twoimi drzwiami, ale stchórzyłem... Nie mógłbym patrzeć na twoją zmartwioną twarz. Myślałem, że mnie znienawidziłaś, ale ktoś wybił mi to z głowy. Powinnaś to zrobić, byłoby nam łatwiej. Nie możesz mi wybaczyć czegoś takiego. Przepraszam, chociaż wiem, że słowa i jakiekolwiek czyny nie oddadzą moich wyrzutów sumienia, zostanie to ze mną na zawsze... tak jak przy zabiciu brata Mikey'a. Miałem w głowie dużo dziwnych, niepoprawnych myśli. Nie radziłem sobie z tym i dalej nie radzę. Ale musisz wiedzieć, że chcę się zmienić. Byłem u psychologa, ale chyba się mnie bał. Przepraszam. Dostałem skierowanie na długoterminowe leczenie u psychiatry i zdecydowałem, że z tego skorzystam. Chcę być lepszym człowiekiem... dla ciebie... chociaż ciebie już ze mną nie będzie. Wyjeżdżam i nie zamierzam tutaj już nigdy wracać, kochanie. Tak będzie lepiej dla nas obojga. Gdybym cię posłuchał i nie poszedł się wtedy bić, pewnie siedzielibyśmy gdzieś razem, palili papierosy i narzekali na innych. Ale tak już nigdy nigdy nie będzie... Przepraszam, że tak wyszło. Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłam, zawsze będziesz miała specjalne miejsce w moim sercu. Nie szukaj mnie ani po mnie nie rozpaczaj, to ostatnie czego bym chciał. Wybacz, że w takich okolicznościach to mówię, ale... z nami koniec. To nie mogło się inaczej skończyć... Zasługujesz na kogoś lepszego. Przepraszam,

Kocham cię,
K.H.

Łzy niekontrolowanie leciały mi z oczu i nawet nie wiem, w którym momencie z krzesła przeniosłam się na podłogę. Tak bardzo pragnęłam go zobaczyć, tak za nim tęskniłam i tak go kocham... Czekałam na niego, żeby powiedzieć mu,  że już wszystko będzie dobrze, żeby go przytulić, pocałować, pocieszyć... A on wyjechał, nie mówiąc gdzie, zrywając ze mną...

- Kurwaaa!!! - zaczęłam krzyczeć z bezsilności. - To żart, prawda? To tylko żart? - histeryzowałam, nie wiedząc jak sobie z tym poradzić. - To nie może być prawda!!!

Nie wiem ile czasu minęło, ale wystarczająco długo, żeby Daichi zdążył wrócić z pracy. Widząc mnie w tym stanie od razu do mnie podszedł, przytulił i zaczął pocieszać. Gdy w końcu skończyły mi się łzy odważyłam się odezwać.

- On tu był, prawda? - zapytałam i otrzymałam twierdzącą odpowiedź. - Czemu on mnie zostawił? - drżał mi głos.

- Dla twojego dobra. Spróbuj postawić się na jego miejscu. Nie popieram tego, że nie powiedział ci tego w twarz, ale jak widać w tym widział najlepsze rozwiązanie. Uwierz mi, że nie chciałby, żebyś się przez niego załamywała, zresztą sam mi to powiedział. - powiedział, jednak przy towarzyszących mi emocjach nie przyswoiłam do siebie tych słów.

- Ale ja go kocham... - wyszeptałam, a mój brat znowu zamknął mnie w szczelnym uścisku.

____
Miłego dnia/wieczoru/nocy
Nie chcę zaśmiecać tej książki, więc jeżeli ktoś chce się pomóc przy doborze tematyki następnej książki zapraszam na pv/moją tablicę (nie namawiam do obserwacji oczywiście, tylko interesuje mnie wasze zdanie)

Dostali jste se na konec publikovaných kapitol.

⏰ Poslední aktualizace: Nov 21, 2023 ⏰

Přidej si tento příběh do své knihovny, abys byl/a informován/a o nových kapitolách!

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerKde žijí příběhy. Začni objevovat