10

163 15 7
                                    

Moja relacja z Keisuke uległa znacznej zmianie. Niestety na gorsze, oboje się od siebie odsuwaliśmy i nie potrafiliśmy rozmawiać ze sobą tak jak kiedyś. Mimo wszystko mieliśmy ze sobą kontakt, bo polubiłam się z jego przyjaciółmi z gangu i często, gdy nie mieli spraw z nim związanych, to spotykałam się z nimi.

Cholera! Spóźniłam się właśnie na nasze spotkanie. Całe szczęście już za chwilę będę na miejscu.

W tym czasie Takemichy pamiętając o swoim planie postanowił zapytać o nią.

- Baji, Naomi się dzisiaj zjawi? - spytał.

- Skąd mam to do cholery wiedzieć. - syknął niezadowolony, a blondyn pożałował, że w ogóle zaczął ten temat.

- Jak to? - tym razem odezwał się Mikey. - To nie jesteście razem?

- Nie. - odpowiedział mu wyraźnie zirytiwany.

- Przecież widziałem, jak się całujecie.

- Byłem pijany! Nie całowałbym się z Naomi, gdyby był trzeźwy i ona zwyczajnie mi się nie podoba, a wręcz denerwuje mnie jej obecność! - usłyszałam z ust Baji'ego, gdy byłam już ich stoliku.

Mimowolnie z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Jak on mógł coś takiego powiedziec?! Przecież jeszcze tak dawno mówił, że mu się podobam...

Bez wahania uderzyłam go z otwartej dłoni w policzek. Cios był na tyle mocny, że na jego twarzy został ślad. Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni. Jedynie w oczach Chifuyu widziałam współczucie. Odwróciłam się i miałam ruszyć do domu.

- Jesteś pierdolonym idiotą, Baji. - usłyszałam głos Matsuno.

Chłopak próbował namówić mnie, żebyśmy opuścili kawiarnia razem. Nie mogłam się zgodzić, bo nie wypadało, żeby zostawialł resztę przyjaciół. Gdy zapewniłam go, że dam radę wrócić sama, udało mi się go przekonać, jednak od warunkiem, że dam mu znać, gdy tylko dotrę bezpiecznie do mieszkania, a w razie problemów dam mu znać.

- Czemu jej to kurwa zrobiłeś?! - zapytał wkurzony Chifuyu. - Nie zasłużyła sobie na coś takiego. - dodał nieco spokojniej. - Poza tym, mówiłeś mi co innego...

- Kurwa, Chifuyu, dobrze, że tak się stało. Co z tego, że ją kocham skoro nie powinniśmy być razem? - powiedział długowłosy, a reszta wpatrywała się w niego w ciszy. Nikt nie wiedział jak zareagować. Nie do końca rozumieli słowa i zachowywanie Baji'ego. Poza tym zdążyli przywyknąć do towarzystwa Naomi i nawet się z nią zżyć, jednak nie czuli, że powinni ją obronić.

Wróciłam do domu i od razu napisałam Chufuyu, że wszystko gra. Do wieczora siedziałam zapłakana w pokoju. W końcu, gdy opuściłam pomieszczenie, zauważyłam paczkę papierosów na blacie w kuchni. Nie wiele myśląc schowałam je do kieszeni. Obok leżała także zapalniczna, którą także pozwoliłam sobie wziąć. Pewnie te przedmioty należały do mojego brata. Miałam tylko nadzieję, że nie zauważy ich braku.

Wyszłam z domu i skierowałam się w kierunku parku. Gdy znalazłam w miarę ustonne miejsce, gdzie było niewielu ludzi, usiadłam na ławce. Wyjęłam jednego papierosa z paczki i nieudolnie próbowałam go podpalić. Niestety w ogóle mi się to nie udawało. Chyba akurat skończył się gaz w zapalniczce.

- Może pomogę? - podszedł do mnie jakiś nieznajomy chłopak. Nie wyglądał zbyt przyjaźnie, ale w tym momencie miałam to gdzieś.

Wyjął swoją zapalniczkę i podpalił mojego papierosa. Zaciągnęłam się i od razu mimowolnie zaczęłam kaszleć.

- Pierwszy raz? - zapytał, a ja pokiwałam głową na tak. - W takim razie nie zaciągaj się tak mocno. - poradził.

Kolejne moje zaciągnięcia były słabsze i przynajmniej się tak nie dusiłam.

- Tak w ogóle to jestem Kazutora. - przedstawił się.

- Naomi. - podałam mu rękę.

- Więc droga Naomi, co takiego się stało, że postanowiłaś zapalić? - zapytał przyjaźnie. Może wcale nie jest taki zły na jakiego wygląda?

Sama nie wiem czemu, ale wygadałam się obcemu chłopakowi. Oczywiście nie powiedziałam mu, że chodzi dokładnie o Baji'ego, który jest kapitanem w Toman. Kazutora okazał się miły i okazał mi wsparcie.

- Jak kiedyś poznam tego skurwiela, co cię skrzywdził to go nie oszczędze. - powiedział, a ja cicho zachichotałam przez jego reakcje.

- Daj spokój, nawet nie wiesz o kim mówię, poza tym mnie też nawet nie znasz.

- Co z tego, że cię nie znam? Tak nie powinno się traktować drugiej osoby. - wyjaśnił. - Poza tym, jak chcesz to możemy się poznać.

Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. Wymieniliśmy się numerami i wróciliśmy do swoich domów.

____
Jak wam się podoba rozdział, kochani?

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerWhere stories live. Discover now