20

152 18 11
                                    

Od spotkania z chłopakami z Toman'u minęło już kilka dni. Ciągle zbieram się do wypytania Kazutory o jego przynależność do gangu. Planowałam zrobić to od razu, przy najbliżej okazji, ale coś mnie blokowało. Chłopak musiał zauważyć, że coś mnie trapi.

- Coś się stało? - zapytał z troską.

- Nie. - opowiedziałam szybko i w końcu zebrałam się na odwagę. - Kazu, ty jesteś w jakimś gangu?

Po jego minie łatwo mogłam stwierdzić, że się tego nie spodziewał. Jednak ciężko było mi rozszyfrować emocje na jego twarzy.

- Tak. Skąd o tym wiesz?

- Kolega mi powiedział. - mówiłam spokojnie.

- Jaki kolega? - chłopak zrobił się podejrzliwy.

- A czy to ważne? Pewnie i tak go nie znasz. - westchnęłam. - Czemu sam mi nie powiedziałeś?

- Chciałem Naomi, ale nie mogłem. Hanma też jest w tym gangu, tylko ma nieco wyższą pozycję. Zabronił mi mówienia ci o tym... Poza tym bliscy członków są tak samo narażeni na niebezpieczeństwo, jak oni sami, a może nawet bardziej. Stwierdziłem, że powiem ci w odpowiednim momencie. Ja... chciałem cię chronić przed tym jak najdłużej. Przepraszam, że nie dowiedziałaś się tego ode mnie. - uśmiechnął się do mnie przepraszająco.

- Nie mam ci tego za złe. Dziękuje, że mi to wyjaśniłeś. odpowiedziałam.

- Jesteś wspaniała, wiesz? Mam cholernego farta, że cię poznałem. - po tych słowach zamknął mnie w szczelnym uścisku, na co zachichotałam.

Cieszyłam się, że Hanemiya mi to wyjaśnił. Nie byłam na niego zła, ale na nowo nabrałam podejrzeń co do jego znajomego. Czemu Hanmie miałoby tak zależeć na tym, żebym się nie dowiedziała? Wątpię, że jemu też chodziło o moje bezpieczeństwo. Może wie, że kolegowałam się z członkami Toman. Starałam się tym nie przejmować, ale miałam wrażenie, że to wszystko jest bardziej skomplikowane niż mi się wydaje.

Całe szczęście Kazutora był przy mnie, a on doskonale wiedział, jak zająć mi myśli, więc nie pogrążyłam się w swoich przemyśleniach. Nie musieliśmy robić nic szczególnego. Sama jego obecność sprawiała, że czułam się inaczej i wszystkie moje zmartwienia znikały. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym go nie poznała. Pojawił się w moim życiu w najgorszym dla mnie momencie i nadał mu barw.

- Może się gdzieś przejedziemy? - zaproponował.

- Codziennie gdzieś jeździmy... - wypomniałam mu.

- A co, nie lubisz ze mną jeździć? - udawał obrażonego.

- Jasne, że lubię głupku! Ale moglibyśmy też czasami pójść na spacer czy coś. - wyjasniłam spokojnie.

- Dobra, zakładaj buty! - powiedział zdecydowanie chowając paczkę papierosów i zapalniczkę do kieszeni.

Zdziwiło mnie to, ale nie sprzeciwiałam się. Byłam ciekawa co wpadło mu do głowy. Szybko puściliśmy jego mieszkanie. Chłopak złapał mnie za rękę  i zaprowadził do opuszczonej kamiennicy w okolicy. Klimatyczne miejsce sobie wybrał... Wdrapaliśmy się po stromych schodach na sam dach budynku. Kazutora zdjął kurtkę i położył ją na podłodze, abyśmy mogli na niej usiąść.

- Nie będzie Ci zimno? - zapytałam zmartwiona.

- Nie, nie przejmuj się. - posłał mi swój czarujący uśmiech.

Muszę przyznać, że to miejsce robiło wrażenie. Szczególnie teraz, w nocy, gdy mogliśmy patrzeć na gwiazdy lub przyglądać się uliczkom, oświetlonym lampami i kolorowymi banerami sklepów. Po kilku minutach chłopak wyjął z kieszeni papierosy. Chciałam wziąć od niego jednego, jednak okazało się, że został mu ostatni.

- Dam ci pół, jak chcesz. - zaproponował. - Chyba, że wolisz zapalić po studencku.

Nie miałam pojęcia co to oznacza, więc się zgodziłam. Kazutora zaciągnął się i zbliżył usta do moich. Szybko domyśliłam się o co chodzi i zaciągnęłam się dymem, który wypuszczał, jednocześnie muskając jego wargi. Chłopak widząc moją reakcję uśmiechnął się tylko i po chwili powtórzył tą czynność.

- Wiesz, może częściej powinniśmy tak palić? Wtedy nie zużywałbym dwóch szlugów. - zaśmiał się, a ja delikatnie szturchnęłam go łokciem.

Beztrosko przyglądałam się gwiazdom na niebie, jednak czułam, że spojrzenie chłopaka jest skierowane tylko ku mnie.

- Mam coś na twarzy?

- Nie, po prostu ślicznie dzisiaj wyglądasz, jak zwykle. - odpowiedział, co mnie lekko zdziwiło.

- Daj spokój, zobacz jakie piękne jest dzisiaj niebo! - postanowiłam zignorować jego komplement i zwrócić uwagę na widoki.

- Jebać te gwiazdy, wolę patrzeć na ciebie. - powiedział pewny siebie. Mimo że rzadko się rumieniłam to tym razem czułam, że moje policzki pod wpływem jego swój zmieniły swoją barwę. - Naomi... - złapał mnie za rękę, a ja skierowałam całą swoją uwagę na niego. - Jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie. Kocham cię.

- K..kazutora... - wyjąkałam. - Ja... ja też coś do ciebie czuję... - powiedziałam cicho.

- Więc czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał, a ja bez zastanowienia się zgodziłam.

Byłam przeszczęśliwa. Przy nim na prawdę czułam się wyjątkowo i skłamałabym mówiąc, że nic do niego nie czuje. Zadziałałam trochę pod wpływem impulsu, bo nie byłam pewna, czy to już zakochanie. Postanowiłam spróbować i dać nam szansę. Chłopak wiedział, że jeszcze do niedawna miałam w głowie kogoś innego, więc myślę, że był świadomy tego, że moje uczucia nie są jeszcze stabilne.

____
No i stało się nieuniknione! Co sądzicie o tym związku? I dajcie mi znać czy wolelibyście endgame z Baji'm, czy Kazutorą! Bo nasz ukochany długowłosy na pewno pojawi się jeszcze w rozdziałach i może trochę namiesza...

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerWhere stories live. Discover now