22

135 16 6
                                    

- Ta babka z chemii się na mnie uwzięła... - jęknęłam do mojego chłopaka. - Praktycznie na każdej lekcji musi wziąć mnie do tablicy, mimo że wie, że nic nie umiem!

Po kilku minutach mojego narzekania zwróciłam uwagę na to, że Kazutora w ogóle mnie nie słucha. Od kilku dni wydaje się być strasznie nieobecny. Pstryknęłam mu palcami przed twarzą i się ocknął.

- Sorki, co mówiłaś? - zapytał w końcu.

- Nic ważnego. - machnęłam ręką. - Co ty taki nieobecny? - zapytałam z troską, a on zrobił dziwną minę.

- Nic takiego, po prostu się dzisiaj nie wyspałem. - posłał mi delikatny uśmiech, jednak wcale mnie nie uspokoił.

- Yhym... W takim razie od tygodnia ci się źle śpi. - podsumowałam.

- Jezu, nie masz się o co przyczepić?! - powiedział podnosząc lekko głos.

- Kazu, ja się tylko o ciebie martwię. Ostatnio często zdarza ci się "wyłączać" na naszych spotkaniach. Coś się stało? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. - po tych słowach oparłam głowę na jego ramieniu.

- Nic się nie dzieje. Szukasz problemów na siłę... - zaczął marudzić.

- Wiesz... to może ja już pójdę, skoro nie masz ochoty na moje towarzystwo. - mówiłam lekko zdenerwowana, bo widziałam, że mnie okłamuje.

Liczyłam na to, że mnie zatrzyma, jednak się myliłam. Zaproponował, że odwiezie mnie do domu i mimo że zaprzeczyłam to stwierdził, że o tej godzinie nie pozwoli mi się samej włóczyć po mieście. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało ani słowem. Nawet na pożegnanie tylko się przytuliliśmy od niechcenia.

Zamykając za sobą drzwi oczywiście musiałam nimi trzasnąć, co przykuło uwagę moje brata. Posłał mi pytające spojrzenie, jednak nic nie powiedział. Prawdopodobnie przez to, że widział, że jestem w złym nastroju albo po prostu przez to, że ostatnio się nie dogadujemy. Mimo wszystko byłam mu wdzięczna, że dał mi spokój.

Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad powodem takiego zachowania Kazutory. Niestety nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Cisza w moim pokoju nie trwała zbyt długo, bo już po kilkunastu minutach usłyszałam pukanie do drzwi.

- Otwarte. - powiedziałam markotnie.

Daichi wszedł do środka i postawił mi na biurku kubek z ciepłą herbatą i talerz z tostami. Gdy już miał wychodzić to postanowiłam go zatrzymać.

- Czemu tak bardzo ci zależy, żebym nie zadawała się z Kazutorą? - zapytałam, a on usiadł obok mnie.

- Eh... Naomi jesteś moją młodszą siostrzyczką i się o ciebie martwię. Wiem, że ten chłopak siedział...

- To, że siedział to akurat nie do końca jego wina. - wtrąciłam się.

- Dobrze, skoro tak uważasz. Ale mam złe przeczucia co do niego i zmieniłaś się pod jego wpływem na gorsze. Wiesz, w ogóle nie chcesz ze mną rozmawiać, kradniesz mi fajki, pijesz... Boję się, że wasza znajomość będzie dla ciebie fatalna w skutkach.

- Z jednej strony pewnie masz rację. - niechętnie przyznałam. - Ale czuję się przy nim szczęśliwa... - powiedziałam na skraju płaczu, więc mój brat postanowił mnie przytulić.

- Powiesz mi co się dzisiaj stało? - zapytał, gdy już częściowo ochłonęłam.

- Nie chce o tym mówić...

- Jasne, nie musisz. Ale pamiętaj, że nie musisz mnie tak trzymać na dystans. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby twojego nieszczęścia. - uśmiechnął się pokrzepiająco i wstał. - O i odezwij się może do Chifuyu, jak wtedy u nas był to było widać, że za tobą tęskni! - dodał, po czym wyszedł z pokoju.

Th... wystarczy mi, że mam teraz problem z własnym chłopakiem. Nie zamierzam na razie starać się o odnowienie kontaktu z kimkolwiek, dopóki nie naprawię tego, co jest dla mnie w tej chwili najważniejsze. Wątpię, że napisanie do Chifuyu by mi pomogło. Chociaż... co mi szkodzi napisać jedną wiadomość? Mimo niepewności postanowiłam zaryzykować.

Do : Chifuyu
Hej, żyjesz?

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Od : Chifuyu
Żyję, właśnie wrociłem z naszego zebrania.
Nie żebym się nie cieszył, ale czemu tak nagle napisałaś?

Do : Chifuyu
A muszę mieć jakiś powód? ;)

Od : Chifuyu
Niee!!! Mogłabyś częściej się odzywać ;<

Do : Chifuyu
Postaram się i vice versa

Od : Chifuyu
Może się spotkamy?

Do : Chifuyu
Chętnie, ale na razie nie mam czasu ;((

Od : Chifuyu
Szkoda, to odezwij się jak go znajdziesz

Do : Chifuyu
Obiecuje! A teraz już lecę spać

Od : Chifuyu
Dobranoc <3

Zmęczona po całym dniu zasnęłam, zapominając przebrać się w piżamę.

____
No i mamy powrót! Co prawda u mnie dalej nie najlepiej, bo mój ulubiony piesek w schronisku, do którego chodzę czasami pomagać, zachorował no i... mój brat siedzi w poprawczaku...

Mam nadzieję, że u was jest lepiej!

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerOù les histoires vivent. Découvrez maintenant