16 (maraton 3)

135 16 0
                                    

⅗ maratonu

- Rozumiesz?! Znowu zwraca na siebie moją uwagę! Po co on to do cholery robi?! - wyładowałam swoje emocje przy rozmowie z moim przyjacielem, tuż po opowiedzeniu mu o sytuacji ze szkoły.

- Nie zwracaj na niego uwagi. Jest pierdolonym kretynem i nie zasługuje na twoją uwagę. - mówiąc to Kazutora spojrzał mi głęboko w oczy i złapał za obie dłonie. - Zapomnij o nim, wymaż go z pamięci, tak jakby nigdy nie istniał... albo powiedz mi, który to i będziesz miała gwarancję, że już nigdy nawet nie odważy się na ciebie spojrzeć. - powiedział z taką determinacją, że aż przeszły mnie ciarki.

- Nie chciałabym, żeby coś mu się stało... Poza tym nie wiem, jak niby mam o nim zapomnieć. - jęknęłam z bezradności.

Nagle chłopak zrobił coś, czego  zdecydowanie się nie spodziewałam. Jego spierzchnięte wargi wylądowały na moich, a mnie kompletnie sparaliżowało. Po chwili zawahania, mimo że czułam, że to niewłaściwe, oddałam pocałunek. Cholera, co tu się właściwie dzieje?!

- I jak, zapomniałaś? - odezwał się, gdy się od siebie oderwaliśmy.

Byłam skołowana. Faktycznie, w tym momencie zapomniałam kim jest piepszony Baji Keisuke. A sam pocałunek wcale nie był zły, wręcz muszę przyznać, że mi się podobało. Jednak było zupełnie inaczej niż z czarnowłosym. To było takie... inne.

- Przepraszam... może nie powinienem tego robić. - powiedział zakłopotany, widząc, że się nie odzywam.

- Nie musisz przepraszać. - w końcu się odezwałam.

- Nie, Naomi. To chyba nie powinno tak wyglądać, jeśli tego nie chciałaś i czujesz się z tym źle to mi to powiedz. - mówił ciepłym, a zarazem przejętym głosem.

Nic nie odpowiadając po prostu go przytuliłam. Podejście Kazutory znacznie różniło się od Baji'ego. Chłopak na prawdę się o mnie martwił i dbał o to, żebym czuła się dobrze, nie uciekał. Jego zachowanie na pewno było lepsze i czułam się przy nim bardzo dobrze. Mimo tego, jak wspaniałe było jego towarzystwo to nadal gdzieś z tyłu głowy miałam tego długowłosego dupka.

- Wiem, że dalej o nim myślisz. - usłyszałam głos chłopaka, który teraz głaskał mnie po głowie. - To był głupi pomysł, żeby cię pocałować, ale to pierwsze co wpadło mi do głowy.

- W zasadzie zadziałało. - zaśmiałam się. - Chociaż byłoby o wiele lepiej, jakbyś chwilę po nie zapytał, czy zapomniałam!

Atmosfera się rozluźniła i oboje jakoś zapomnieliśmy o tym, co się stało. Nie było między nami tej niezręcznej ciszy. Takiej, jaka była między mną, a Baji'm przy naszych pierwszych pocałunkach... Wiedziałam, że nie muszę się obawiać, że znowu zostanę źle potraktowana przez chłopaka.

- Wyjdziemy na papierosa? - zapytał Kazutora.

- Nie mam ochoty. - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Poza tym Daichi ostatnio się mnie czepia, że śmierdzę fajkami...

- Czaje. W takim razie zostaniemy w domu. - odparł, mimo że widziałam, jaką ma ochotę, żeby zapalić. - Swoją drogą, twój brat nadal mnie nie lubi?

- Ta... bez zmian. Twierdzi, że źle ci z oczu patrzy. - zaśmiałam się, a chłopak jedynie głęboko westchnął. - Ej, nie przejmuj się, jakby cię poznał na pewno zmieniłby zdanie!

- Naomi... twój brat może mieć rację. - powiedział chłodno.

- O czym ty mówisz, Kazutora? - zmarszczyłam brwi.

- Obawiam się, że gdy ci powiem to ode mnie uciekniesz. - próbowałam doszukać się w jego tonie odrobinę żartu, jednak na marne.

- Nie ucieknę. Przyjaciół się nie zostawia. - powiedziałam poważnie.

- To słodkie, że tak uważasz, ale nie zdziwię się, jak zmienisz zdanie, gdy ci o tym powiem. - ponownie westchnął.

- To coś aż tak złego? - zapytałam, a on twierdząco skinął głową.

Chłopak opowiedział mi historię, gdy plan zrobienia najwspanialszego prezentu dla przyjaciela skończył się tragedią. Byłam wstrząśnięta tą historią i nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Na początku przejęłam się tym, jak musiał przyjąć to do wiadomości chłopiec, któremu zabił brata. Jednak się otrząsnęłam. Przecież Kazutora też musiał strasznie to przeżyć, nie chciał źle, a w tak młodym wieku kogoś zabił. Momentalnie wtuliłam się w chłopaka, żeby okazać mu wsparcie. Nie zamierzałam go oceniać, bo jestem pewna, że już wiele przez to wycierpiał i nie chciałam zadawać mu kolejnych ran.

- Dlaczego, dalej tu jesteś? - zapytał, a ja czułam, jak się trzęsie.

- Powiedziałam przecież, że cię nie zostawię. - mowiąc to przytuliłam go mocniej. - Musiałeś strasznie cierpieć, Kazutora.

Po kilkunastu minutach poczułam jak jego tętno spowalnia. Wydawało mi się, że chłopak w końcu się uspokoił, więc odsunęłam się od niego. Jednak patrząc prosto w jego oczy zauważyłam, że jest strasznie niespokojny. Nawet udało mu się mnie przerazić, jednak starałam się tego nie okazywać.

- Jeśli zabijasz ludzi, to czyni cię złym człwiekiem. Ale... jeśli zabijasz wrogów... to czyni cię bohaterem... - mówił, jak w transie.

- Hanemiya co ty pierdolisz?! - starałam się przywołać go do porządku.

- Ja.. zabiję Manjiro... - wyznał, patrząc na mnie wręcz szalonym wzrokiem. - Od kiedy zabiłem jego brata stał się moim wrogiem.

- Idioto! Nikogo więcej nie zabijesz! Nie chcesz być mordercą! To on powinien chcieć ciebie zabić! Proszę cię, Kazutora, daj sobie pomóc, uspokój się! - wypowiadałam kolejne słowa ze łzami w oczach.

- Ty... ty też nie rozumiesz. - załamał mu się głos.

- Tak samo ty nie rozumiesz, co ja mówię do ciebie...

Chłopak był bardzo roztrzęsiony, zresztą podobnie, jak ja, bo nie spodziewałam się po nim takiego zachowania. Zawsze wydawał się dość opanowany.

- Jak go zabije stanę się bohaterem. - mówił jak obłąkany.

- Kazutora, ale ty nie jesteś mordercą! Nie zrobisz tego! - próbowałam przemówić mu do rozsądku. - Proszę cię, uspokój się. Jestem tutaj, jestem dla ciebie...

- Skąd możesz to kurwa wiedzieć?! Nie znasz mnie!

- Kazutora, wysłuchaj mnie... znam cię bardzo dobrze i wiem, że taki nie jesteś... - złapałam go za obie dłonie. W końcu udało mi się trochę opanować sytuację. Chłopak skończył krzyczeć i nie patrzył już na mnie tym szaleńczym wzrokiem. -  Daj sobie pomóc, proszę...

Po tych słowach mój przyjaciel już się nie odezwał. Siedzieliśmy przytuleni w ciszy. Nie byłam gotowa na to, czego się dowiedziałam. Mimo to nie wyobrażałam sobie zostawić Hanemiy'i. Wiem, że będzie ciężko mu pomóc, ale chce się tego podjąć. Jestem przekonana, że warto, bo na prawdę mi na nim zależy i nie pozwolę, żeby zniszczył sobie życie.

___
No i mamy najdłuższy rozdział!
No to Kazutora namieszał...
Ciężko było mi przeprowadzić rozmowę Kazutory z naszą główną bohaterką i proszę was o wyrozumiałość, bo wiem, że nie sprostałam oczekiwaniom ;((

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerWhere stories live. Discover now