13

143 17 0
                                    

- I co? Rozmawiałeś z nią? - czarnowłosy zapytał przyjaciela, ponieważ wiedział, że ten dalej utrzymuje kontakt z dziewczyną, która skradła jego serce.

- Rozmawiałem. - odpowiedział mu zdawkowo.

- O czym? - dopytywał zaciekawiony.

- Wiesz po tym jak ją potraktowałem to tak jakby nie twoja sprawa. - powiedział z przekąsem Chifuyu.

- Niedługo zrozumiesz, czemu tak zrobiłem. - mówił spokojnie - Proszę powiedz tylko czy wszystko u niej dobrze, że sobie radzi.

- Jest w miarę stabilnie, ponoć nawet kogoś poznała.

Baji pragnęł dowiedzieć się więcej, jednak Chifuyu mimo szacunku, jakim go darzył nie zdradził mu nic więcej. W zasadzie sam nawet nie znał imienia chłopaka, który zwrócił uwagę Naomi, ale uważał, że powie mu, kiedy będzie chciała. Od tego momentu Keisuke przepełniał jakiś dziwny niepokój. Był pewien, że gdy zerwie z nią kontakt to sprawi, że dziewczyną będzie bezpieczna, ale zaczął w to wątpić.

Kilka dni później Baji Keisuke odszedl z gangu Tokyo Manji.

[dop. autora : Od tego momentu wydarzenia w tej książce mogą być sprzeczne z tymi z mangi/anime. Chciałbym także dodać, że w moim zamyśle bohaterowie są starsi niż w anime, ponieważ dziwnie pisze mi się niektóre sceny (np. z piciem alkoholu) z wiedzą, że w anime mają po 14/15 lat]

~
Od dłuższego czasu często spotkam się z Kazutorą. Chłopak okazał się na prawdę miły, jednak po sytuacji z Bajim nie potrafię mu zaufać w pełni. W końcu nie znam go aż tak dobrze. Znacznie oddaliłam się od Chifuyu, Emmy i Hinaty. Było to częściowo moją winą, bo często, gdy się z nimi spotykałam widziałam członków Toman, a są to ostatnie osoby, które mam ochotę widzieć. Najbardziej żal mi było utraty kontaktu z Chifuyu, jednak od pewnego momentu sam zachowywał się, jakby nie miał ochoty się ze mną widzieć, a ja musiałam to uszanować.

Właśnie weszłam z Kazutorą do jego mieszkania po wyczerpującym spacerze. Ledwo usiedliśmy w salonie i usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Eh.. Poczekaj chwilę. - powiedział do mnie i wstał, żeby otworzyć.

W drzwiach stanął jakiś wysoki, nieprzyjemnie wyglądający chłopak. Miałam wrażenie, że skądś go kojarzę.

- Co ty tu robisz Hanma? - usłyszałam słowa Hanemiy'i.

- Oj, chciałem tylko pogadać. - usłyszałam paskudny głos gościa.

- Wybrałeś zły moment, ktoś u mnie jest. - wyjaśnił koledze

Jednak on najwyraźniej się tym nie przejął i wszedł do mieszkania.
Podszedł do mnie i szeroko się uśmiechnął, co przyprawiło mnie o dreszcze. Na prawdę wygląda na nieprzyjemnego typa.

- Kazutoora to ta dziewczyna o której mi mówiłeś? - zwrócił się do mojego przyjaciela, a on tylko zażenowany skinął głową. - W takim razie bardzo miło mi cię poznać Naomi, jestem Hanma. - wyciągnął do mnie rękę, a ja ją uścisnęłam.

- Skąd znasz moje imię? - zapytałam rozkojarzona.

- Oh... Kazu musiał mi któregoś razu wspomnieć. - wyjaśnił zdawkowo.

- Nie przypominam sobie. - westchnął gospodarz.

- To moja wina, że masz taką słabą pamięć? - zaśmiał się i rozsiadł na kanapie tuż obok mnie.

Natrętny chłopak ciągle mnie zagadywał. Widziałam, że nie tylko mi się to nie podoba, jednak ani ja, ani Hanemiya nie mieliśmy zamiaru go wyganiać. Myśleliśmy, że zaraz sobie pójdzie i zda sobie sprawę z tego, jak niezręczną sytuację wprowadził. Jednak czas upływał, a on wcale nie wyglądał, jakby miał zamiar nas opuścić.

- Hanma, nie chce cię wyganiać... - podrapał się niezręcznie po karku. - Ale chyba już pora na ciebie.

- Haha! Jasne gołąbeczki, rozumiem! - powiedział i skierował się do wyjścia. Nachylił się do ucha Kazutory i coś do niego wyszeptał, a on skinął twierdząco głową. - Tylko, żeby dzieci z tego nie było! - dodał na pożegnanie.

Gdy w końcu opuścił mieszkanie odetchnęłam z ulgą, co zauważył mój towarzysz i cicho się zaśmiał.

- Wiem, że to dziwny typ, ale jeszcze go polubisz. Na prawdę nie jest aż taki zły. - odezwał się po chwili ciszy.

- Ta, jasne. - burknęłam.

- Może nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia, ale po prosty jest specyficzny. Poza tym jest jedną z niewielu osób którym ufam. - wyjaśnił i położył dłoń na moim kolanie.

- W zasadzie to co on ci powiedział na ucho? - zapytałam zaciekawiona.

- Skoro nie mówił tego głośno to znaczy, że nie powinnaś o tym wiedzieć. Ale nie przejmuj się to nic złego. Taki drobny sekret.

Nie uwierzyłam w jego słowa, ale postanowiłam go nie dopytywał, bo pewnie i tak by mi tego nie zdradził.

___
W końcu rozdział, przepraszam, że musieliście tyle czekać!

Dajcie znać, jak wam się podoba

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerWhere stories live. Discover now