4

197 27 10
                                    

Po pierwsze bardzo dziękuję osobie, która zagłosowała przy ostatnim rozdziale. Love u

Zawsze uwielbiałam weekendy, a szczegolnie soboty. W końcu można zająć się sobą, odpocząc od szkoły. Zresztą chyba każdy tak ma.

Tego dnia pogoda była wyjątkowo ładna jak na jesień. Postanowiłam, więc tego nie marnować i chwilę po zdjedzeniu śniadania, i umyciu zębów wyszłam na spacer. Niestety coś, a raczej ktoś musiał zepsuć mi ten piękny dzień.

- A kogo my ty mamy chłopaki?! - krzyknął stojący kilka metrów przede mną chłopak. To ten sam, który ponad tydzień temu zaczepił mnie na placu zabaw.

- Zostaw mnie, proszę. - powiedziałam, gdy złapał mnie za ramię.

- Hahaha, a to dobre! - zaśmiał się przerażająco. - Lepiej nie szczekaj ślicznotko, bo stracisz swoją urodę.

Po tych słowach zadał mi silny cios w brzuch, po którym skuliłam się na ziemi. Uderzył mnie jeszcze kilka rany, aż nie byłam w stanie się podnieść.

- Do następnego! - krzyknął odchodząc z bands swoich przydupasów.

Zajęło mi dobre kilkanaście minut zanim dałam radę wstać. Czułam silny ból w klatce piersiowej i metaliczny smak w ustach. Th... ten psychopata rozciął mi wargę.

Spokojnym krokiem ruszyłam w stronę domu z zamiarem zaszycia się we własnym pokoju i zostaniem tam, aż do poniedziałku.

Nagle wpadłam na jakiś słup.

- Cholera, kto tu postawił ten słup! - krzyknęłam zdenerwowana, sama do siebie.

- Hę? - usłyszałam... przed sobą. Cholera, jakim cudem słup do mnie przemówił? Zadarłam głowę do góry i zamarłam. Moim oczom ukazał się wysoki blondyn z tatuażem na skroni.

- O matko! Przepraszam, ja nie chciałam. - mówiąc to paliłam się ze wstydu.

- Spokojnie, nic takiego się nie stało. - powiedział widocznie rozbawiony tą sytuacją.

Zanim zdążyłam go wyminąć ze sklepu obok wyszło kilku jego towarzyszy. A wsród nich dostrzegłam Baji'ego i Chifuyu... Chciałam uciec albo chociaż zapaść się pod ziemię. Niestety było na to za późno, bo mnie zauważyli.

- Ohayo, Naomi-chan! - krzyknął przyjaźnie znajomy blondyn, ale po chwili jego wyraz twarzy zmarniał.

- Co ci się stało? - podszedł do mnie Keisuke. - Kto ci to zrobił?! - podniósł głos.

- To nic takiego. Wpadłam na słup. - wymyśliłam najgłupszą wymówkę na świecie.

- Nie wpadłaś na żaden słup. - sprostował wysoki chłopak, na którego wpadłam.

- Nie chodzi mi o ciebie... - powiedziałam cicho.

- Nic z tego nie rozumiem! - jęknął Matsuno.

- Po prostu wpadłam na waszego kolegę i tak jakby pomyliłam go ze słupem... - wyjaśniłam cała czerwona na twarzy z zażenowania, a po moich słowach usłyszałam salwę śmiechu dobiegającą z ust moich towarzyszy.

- I to dlatego masz rozciętą wargę i wyglądasz jakby ktoś cię potrącił? - zapytał Baji, który jako jedyny pozostał poważny.

- Nie... Naprawdę nic się nie stało Baji...

- Sam jestem ciekawy, kto odważył się podnieść rękę na dziewczynę Baji'ego. - odezwał się nieznany mi blondwłosy chłopak.

- To nie jest moja dziewczyna, Mikey. - powiedział zażenowany Baji.

Pod wpływem nacisku zdecydowałam się przyznać co się stało. Opowiedziałam mu wszystko co się stało dzisiaj i ostatnio.

- Pierdolony Kiyomasa! Zajebie sukinsyna! - zaczął wykrzykiwać czarnowłosy, a po chwili spojrzał na mnie ze współczuciem w oczach.

Poczułam przyjemne ciepło opatulające moje ciało. Baji mnie przytulił i zaczął uspokajać. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zaczęłam płakać, jednak wiem, że skończyłam, kiedy zaczął głaskać mnie po włosach.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie.

- Zajmiemy się Kiyomasą, Naomi. - zapewnił mnie chłopak, na którego mówią Draken.

Jedna gwiazdka/komentarz i w najbliższych dniach kolejny rozdział!

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerWhere stories live. Discover now