5

192 23 12
                                    

1 gwiazdka/komentarz = kolejny rozdział, a jeśli nie będzie żadnego odzewu to po prostu usunę książkę, skoro i tak nikt jej nie będzie czytał

- I co zrobimy z tym śmieciem, Kiyomasą? - zapytał Baji na zebraniu kapitanów.

- Skopiemy mu dupe i wyrzucimy z Toman. - odezwał się Draken.

- Wolałbym połamać mu wszystkie 350 kości. - odezwał się długowłosy z nienawiścią w głosie 

- Ale wiesz, że człowiek ma tylko 206 kości? - wtrącił Mitsuya.

- Skąd miałem wiedzieć? Wyglądam ci na doktora czy coś? - prychnął. - Mikey... pozwól mi się zająć tym samemu.

Blondwłosy przyglądał się chwilę z zainteresowaniem w przyjaciela. Widząc jak zależy mu na samodzielnym rozwiązaniu nie potrafił mu odmówić, ufał, że sobie poradzi.

W środku nocy obudziło mnie pukanie w okno. Przestraszyłam się, kto może dobijać się o 3 w nocy. Czułam jakby serce miało wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Stukanie nie ustawało, więc odważyłam się wstać z łóżka. Otworzyłam okno i odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam znajomą twarz.

- Mogę wejść? - uśmiechnął się do mnie.

- Tak, jasne. - wpuściłam go do środka.

Dopiero zauważyłam, że ubrany jest w nietypowy czarny strój, który ubrudzony był krwią.

- Co ci się stało? - zapytałam podejrzliwie z nutką zmartwienia w głosie.

- Drobna bójka. - machnął ręką.

- Może dam ci ubrania na przebranie? Myślę, że mój brat nie będzie miał nic przeciwko. - zaproponowałam, a chłopak niechętnie się zgodził.

Siedzieliśmy w ciszy na moim łóżku. Byłam cholernie ciekawa, czemu przyszedł akurat do mnie, ale to raczej nie był dobry moment na pytanie o to. Baji patrzył wprost na moją ścianę, a ja wykorzystałam ten czas, żeby mu się przyjrzeć. Ciężko zaprzeczyć, że jest przystojny, a włosy ma chyba bardziej zadbane ode mnie. Mój wzrost zleciał niżej i przestraszyłam się tym co zobaczyłam. Czarny t-shirt przesiąkała krwią. Momentalnie złapałam za jego koszulkę i ją podwinęłam. Na jego wyrzeźbionym brzuchu widniała szrama.

- Kto ci to zrobił?! - krzyknęłam roztrzęsiona.

- To nic takiego. - syknął. - Nie jest głęboka.

Dalej przyglądałam się jego ranie i musiałam przyznać, że ma rację, ale i tak trzeba to opatrzyć. Bez zastanowienia poszłam do łazienki i wyjęłam z apteczki wodę utlenioną i bandaże.

- Zdejmij koszulkę. - poleciłam, a on niechętnie wykonał moje polecenie.

Mimo narzekań chłopaka udało mi się go strannie opatrzyć. Miałam nadzieję, że teraz będzie się czuł lepiej.

Zaproponowałam Keisuke nocleg, jednak nie chciał się zgodzić. Stwierdził, że i tak zawracał mi niepotrzebnie głowę w środku nocy. Zbierał się do wyjścia oknem, którym wszedł. Złapałam go za rękę, a on złapał ją mocniej i się odwrócił w moją stronę.

- Wiesz, że możesz wyjść drzwiami? Jestem sama w domu. - zachichotałam.

- Oh.. no tak, jasne. - wyraźnie się speszył i nerwowo podrapał po karku.

- Na pewno nie chcesz zostać? - zapytałam go przy wyjściu.

- Dzięki za zaproszenie, ale już świta. - uśmiechnął się delikatnie. - Do zobaczenia.

Przytulił mnie ciepło na pożegnanie i wyszedł. Zamknęłam drzwi i miałam już wracać do łóżku, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam i ponownie zobaczyłam czarnowłosego.

- Zapomniałeś czegoś? - zapytałam z uśmiechem.

Chłopak jednak nie odpowiedział, tylko położył mi ręce na talii i przyciągnął do siebie. Po chwili poczułam jego ciepłe wargi na swoich, bez zastanowienia oddałam jego pocałunek. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie. Byłam pewna, że odcień moich policzków był teraz zbliżony do dojrzałego pomidora. Czekałam na jego słowa, jednak on po prostu opuścił moje mieszkanie i zostawił mnie skołowaną z mętlikiem w głowie.


___
Jeśli czujecie, że trochę za dużo lub za szybko się dzieje akcją to dajcie znać!

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin