24

120 14 0
                                    

Sądziłam, że dzisiejsze spotkanie z Kazutorą nie będzie należało do najprzyjemniejszych, bazując na ostatnich wiadomościach, jakie mi wysłał. Byłam pewna, że chłopak będzie mocno nie w humorze. Z tym miałam rację, wydawał się kompletnie wypaczony z pozytywnych emocji. Jednak sam z siebie w ogóle nie poruszał tego tematu.

- Kazu, chciałabym ci wyjaśnić... - zaczęłam, ale on jakby od razu wyczuł o co mi chodzi i mi przerwał.

- Kochanie, nie ma o czym rozmawiać. - posłał mi lekki uśmiech. Ale jeszcze raz dowiem się, że rozmawiałaś z kimkolwiek z tego parszywego Tomanu to obiecuje, że komuś stanie się krzywda.

- Ale Chifuyu to mój... - znowu nie dane było mi dokończyć.

- Kochanek? - zapytał, a ja od razu zaprzeczyłam. - W takim razie nie drąż już tego tematu, bo zaczyna mnie to drażnić.

Widząc zdeterminowanie i chęć mordu w oczach mojego chłopaka postanowiłam go posłuchać. Rozmowa w ogóle nam się dzisiaj nie kleiła. Kazutora najzwyczajniej w świecie mnie po prostu nie słuchał.

- Wiesz, będę musiał więcej czasu poświęcić teraz dla Valhalii, bo mamy teraz kose z innym gangiem. - wypalił nagle.

- Oh... - wydałam z siebie jedynie dźwięk niezadowolenia.

- Przepraszam Nao. - podrapał się po karku.

- Rozumiem. - odpowiedziałam zdawkowo. - To przez to ostatnio chodzisz taki rozkojarzony?

- Co? Nie! Nawet nie wiesz, jak mnie cieszy nasza przyszła walka! - powiedział z entuzjazmem, jednak ja go nie podzielałam, bo widziałam w jego oczach ten szaleńczy obłęd, który miałam okazje zobaczyć, gdy zwierzał mi się ze swojej przeszłości. - Jedyne co psuje mi humor to to, że moja kochana dziewczyna brata się z wrogiem.

- Chifuyu znam ze szkoły, przyjaźnimy się tylko i nie ma to żadnego związku z tymi waszymu gangami! - podniosłam głos zirytowana.

- Jeszcze kurwa raz o nim usłyszę to przysięgam, że uzupełnie mu niedobory żelaza... w żebrach... - powiedział, a ja spojrzałam na niego z niezrozumieniem. - Chodzi mi o to, że wpakuje mu kosę pod żebra. - wyjaśnił, a mnie aż przeszedł dreszcz. - Rozumiemy się?

- Tak. - powiedziałam markotnie.

Byłam rozdarta - z jednej strony nie chciałam zostawiać mojego najlepszego przyjaciela, ale jeszcze bardziej nie chciałam, żeby stała mu się krzywda. Już od dłuższego czasu w mojej głowie pojawiała się myśl, że nadejdzie dzień, w którym będę musiała wybrać między przyjaciółmi z Toman, a chłopakiem z Valhalli. Nie spodziewałam się jednak, że nastanie to tak szybko i w takich okolicznościach. Niedługo po naszej nieprzyjemnej rozmowie rozeszliśmy się do swoich mieszkań.

Jak na złość akurat dostałam wiadomość od jednej z osób, z którymi nie powinnam mieć już kontaktu

Od : Płaczek
Kiedy porozmawiamy? To ważne

Do : Płaczek
Możesz zadzwonić

Od : Płaczek
To nie jest rozmowa na telefon, kiedy możesz się spotkać?

Do : Płaczek
Nie mogę

Od : Płaczek
Coś się stało, Naomi-chan?

Postanowiłam już dlużej mu nie odpowiadać, bo nie chciałam mu się z tego spowiadać. Cholernie ciekawiło mnie, czego chce ode mnie ten farbowany blondyn i jak mogłabym mu pomóc. Ale rozsądek podpowiadał mi, że nie mogę się z nim spotkać, bo jakby Kazutora się dowiedział to mogłoby dojść do tragedii. A gdyby stała mu się przez to krzywda to bym sobie tego nie darowała. Niestety Takemichi nie należał do osób, które łatwo się poddają i zaczął do mnie wydzwaniać.

- Halo? - postanowiłam odebrać.

- Co się dzieje? - zaczął prosto z mostu.

- Powiedzmy, że nie bardzo powinnam z tobą teraz rozmawiać. - starałam się ominąć ten temat.

- Ale dlaczego? Zrobiłem coś nie tak? - usłyszałam jego załamany głos.

- Nie, to nie twoja wina. Ale... - mimo oporu postanowiłam nie owijać w bawełnę. - nie powinnam już utrzymywać z wami kontaktu, wiesz z chłopakami ze Swastyk.

- Dalej nie rozumiem. - powiedział zmieszany.

- Kazutora dowiedział się, że Chifuyu u mnie był. Można powiedzieć, że zabronił mi zadawania się z wami. - wyznałam szczerze.

- No tak, mogliśmy się tego spodziewać. Mam pomysł! W takim razie spotkajmy się u Hiny! Nie zabronił ci się z nią spotykać, prawda?! - zapytał pełen nadziei.

- Cholera, to nie jest głupie. Takemichi nie sądziłam, że ty potrafisz wymyślić coś tak mądrego! - powiedziałam zachwycona, jednak ten "komplement" wyraźnie nie przypadł mu do gustu.

- Jesteś nie miła Naomi-chan! - powiedział, a ja zachichotałam.

Po krótkiej potyczce słownej, ustaliliśmy szczegóły naszego potajemnego spotkania u jego dziewczyny i się rozłączyliśmy. Miałam tylko nadzieję, że wszystko się uda i Kazutorao niczym się nie dowie.

____
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba

Milego dnia/wieczoru

Nie ucieknę | Tokyo Revengers x readerOù les histoires vivent. Découvrez maintenant